Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Pierwszy raz usłyszałem skrzypce jak miałem pięć lat - Adam Augustyniak - fragment relacji świadka historii z 23 marca 2018

Skrzypce usłyszałem pierwszy raz jeszcze w Jadwisinie jak miałem 5 lat. Tak spodobał się mi głos skrzypiec i [mówię] „Tatusiu kup skrzypce” Przed wojną, skrzypce kosztowały morgę ziemi, to gdzie było kogoś stać, to już naprawdę. A ja popatrzyłem się na skrzypce Wilczyńskiego, taki kształt ustrugałem sobie, gwoździkami pozbijałem i grałem. Ojciec mówi: „Ja Ci mandolinę kupię, to nauczysz się prędzej” Mandolinę kupił tośmy rozrywali se, a ja najlepiej jakoś to pojąłem. Na mandolinie mi wyszło. Później, jak ojciec kupił skrzypce, och to uciecha była! Chodziłem trochę do Wilczyńskiego posłuchać, no i tak nauczyłem się sam. Do żadnej szkoły muzycznej nie chodziłem, tyle co w szkole podstawowej. W szkole uczył organista, Gorliński, [pokazał nam] nuty, ale to bardzo mało, gamę zagrał.

Wiem co to jest półton, cały ton, ale już na stare lata nie chciało mi się uczyć. Jak poszedłem do wojska to też grałem na skrzypcach. To było dla oficerów, były kasyna, w sobotę i w niedzielę graliśmy tam. To byli chłopaki po szkołach muzycznych, z Częstochowy, z Warszawy. Ja z nimi grałem, to ja byłem najgorszy, ale wciągnąłem się do nich, ciekawy byłem wszystkiego. Do zespołu, do „Podzamcza”to mnie syn wciągnął, Marek. Pierwszy raz pojechaliśmy do Kazimierza. Ja tam wystąpiłem jako solista na skrzypcach, oberka i polkę zagrałem. O, jak się podobało! Kiedyś mogłem grać, teraz już mi nie idą palce i głowa już nie ta. Muzyka to już jest, można powiedzieć, rodzinna. W rodzinie pierwszy grał stryjo na klarnecie. W orkiestrze grał pięć lat. Zespół miał taki z Krępca, grało kilku, ojciec na bębnie bębnił wtedy, skrzypce i klarnet, to już była orkiestra. Po weselach chodzili.