Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Niemcy na ulicach Lublina - Maria Rzeźnicka - fragment relacji świadka historii z 5 września 2016

Kiedy zobaczyłam pierwszych Niemców na ulicach Lublina? Tego dnia, to było chyba 9 września, nie wiem, czy dobrze pamiętam tę datę? Chyba 9 września. To właśnie już ustały walki i myśmy z tych domków za Unicką wracali do domu. I znowu na 3 Maja, pierwszego Niemca widzieliśmy na motocyklu, pierwszych dwóch Niemców. Oni mieli takie motocykle z przyczepami i zawsze w tej przyczepie był karabin maszynowy, zawsze tam siedział drugi oprócz tego, który prowadził motocykl, to siedział taki od strzelania. I jedno co, już były ogłoszenia wywieszone Bekanntmachung, w którym było w 20 punktach napisane co nam nie wolno. I za każdym zakazem była kara, kara śmierci. Za wszystko. Między innymi na przykład, że trzeba się było Niemcom kłaniać, ustępować im z drogi na ulicy. Później, to widzieliśmy tamtych Niemców, przeczytaliśmy to ogłoszenie i jak doszliśmy już prawie do Alei Racławickich, to widziałam znowu wóz przykryty płachtą, za którym szedł jeden człowiek w białym fartuchu i tam sterczały z tej płachty tylko nagie nogi, jakieś tam było kilkanaście trupów, które gdzieś tam, nie wiem skąd, w każdym razie to albo z KUL-u albo z tamtych okolic, chociaż nie wiem, bo tam był również 8 Pułk, były koszary, więc nie wiem skąd wieźli to, ale to później mówili, że to byli ci pierwsi rozstrzelani profesorowie KUL-u. Czy pracownicy naukowi czy coś. W każdym razie kilkanaście nagich ciał przykrytych, wóz konny. I za nim szedł tylko jeden Niemiec, czy Polak, nie wiem. Oczywiście powoził Niemiec, w białym fartuchu lekarz czy sanitariusz. To był pierwszy widok zanim jeszcze weszliśmy do mieszkania.

Relacja z 5 września 2016

Słowa kluczowe