U nas ciągle się nie wierzyło w to, że będzie [wojna], że Hitler nas napadnie. Po aneksji Austrii i po tym, jak jak Hitler odebrał Czechom Sudety, my czym prędzej wkroczyliśmy na Zaolzie, euforia była wielka, a przecież to był nasz wstyd i hańba. Ale w szkole śpiewałyśmy piosenki: „Płyniesz, Olzo, po dolinie, płyniesz jak przed laty” Kazano nam pisać wiersze do dzieci polskich na Zaolziu. Nieładnie zachowaliśmy się, ale byliśmy pierwszym krajem, który postawił opór Hitlerowi, i jedynym, który...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "przedwojenna atmosfera"
Pewne nastroje były, bo Niemcom się udawały małe skoki, złączyli się z Austrią, później strachem wzięli Czechy, Słowacji to dali pewno tam większą swobodę, ale to tylko tak było taktycznie policzone, no i później potknęli się na Polsce dopiero, bo Polska nie godziła się na to, czego chcieli. Ostatnie ćwiczenia [wojskowe] jak odbywałem, odbywałem w Bochni i kończyłem w Krakowie, w taborach, bo do taborów byłem przydzielony później. To było [już] widać, karabiny maszynowe były ustawiane w Krakowie nawet. Prawdopodobnie,...
Jedna była taka dalsza wycieczka wakacyjna nad morze, żeby zobaczyć polskie morze. Bardzo chętnie tam wszyscy jechali. A druga wycieczka to była harcerska, w ramach takich ćwiczeń harcerskich, do świdnickiego lasu. Nad morze to już nie pamiętam, żeby to ksiądz organizował, tylko, władze szkolne. Natomiast pamiętam, że [wycieczkę] do Świdnika ksiądz [organizował]. Trzy dni ta wycieczka trwała, ale ja nawet jednej nocy nie nocowałem tam w lesie, tylko uciekłem do domu. Coś mi się tam nie podobało, już szczegółów nie...
Dzień przed wybuchem wojny mój ojciec zadzwonił do żydowskiego sklepu tam, gdzie ja mieszkałem, na Śliskiej, oni mnie wezwali szybko do telefonu, no i mój ojciec powiedział, że właśnie jest na posiedzeniu czy Rady Ministrów, czy czegoś takiego i że liczą na to, że w tej chwili wojny nie będzie. Nie wiem, na co tam wtedy oni liczyli, w każdym razie ojciec mi potem mówił, że generał Bortnowski, który był dowódcą chyba armii na Pomorzu, na zapytanie, czy ewakuować papiernię...
To był okres taki, kiedy pokochałem moją Renię. Pojechaliśmy na wakacje, ja z nią byłem potem na Syberii i to była moja żona później. Pojechałem z nią do Kazimierza, w Kazimierzu mieszkaliśmy w takim małym pokoiku. Co rano Żyd, który tam miał sklepik, przysyłał swoją córeczkę, uroczą taką ośmio-, dziewięcioletnią – cały czas miałem ją zresztą w oczach i teraz mam jeszcze, jak się myśli o okupacji, o śmierci ludzi, o wszystkim, to się też ciągle przewijają twarze ludzi znanych,...
Ja nie bardzo się interesowałem tymi rzeczami jeszcze, którymi żyli starsi, moi rodzice. Ale na przykład w roku [19]39 byłem z wycieczką szkolną nad morzem w Jastarni. Pamiętam, statkiemśmy płynęli, no ale już wtedy czuć było wojnę, bo dojechaliśmy tylko do Tczewa i dalej przez Gdańsk już żeśmy nie jechali, tylko jakąś taką okrężną drogą do tej Jastarni żeśmy pojechali. No to się mówiło o tej wojnie, dlaczegośmy nie pojechali do Gdańska, bo tam jest niebezpiecznie. Tyleśmy tam usłyszeli, no....
Polska nie była gotowa do wojny. Ja pamiętam, że w szkole zbierali pieniądze, [robili] składki dla polskiego wojska. Pierwszy rozkaz był [taki], że nauczycielka nie może się fotografować razem z nami, bo między dziećmi znajdują się dzieci żydowskie. To był pierwszy rozkaz. Sprzed wojny pamiętam, że zawsze mówili Polacy: „Żydzi do Palestyny”. Wtedy zrozumiałam, że my należymy do tego kraju, że to jest [nasz] historyczny kraj.