Ponieważ bardzo ciężko zachorowałam, w [19]50 roku byłam operowana, postanowiłam pójść na medycynę, czego do dzisiejszego dnia żałuję. Lata 1950-55 – studiowałam medycynę na ówczesnej Akademii Medycznej. Byliśmy pierwszym rokiem, który zaczynał nie na UMCS-ie na wydziale lekarskim, tylko już na Akademii Lekarskiej. Najpierw to się nazywało Akademia Lekarska, a potem Akademia Medyczna. W czasie studiów pracowałam społecznie w Zrzeszeniu Studentów Polskich przy różnego rodzaju działaniach kulturalnych. Myśmy wtedy stworzyli na Akademii Medycznej Zespół Pieśni i Tańca. Był chór. Był...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Akademia Medyczna"
Mój mąż tam pracował, w Akademii Medycznej, w prosektorium i mówi, tam jest dozorstwo, to byś dzieci pilnowała, po co masz się zrywać rano do pracy. Bo ja pracowałam jeszcze później [w zakładach im.] Buczka, buty robiłam tam. Na eksport robiło się buty, dziewięćset par dziennie. Nieźle zarabiałam, ale trzy miesiące byłam na nauce, tak że tylko brałam sto złotych. No to później się zwolniłam stamtąd i właśnie do tej akademii [poszłam]. Mówi [mąż], ja rano wstanę, posprzątam, zrobię, ty...
Przystąpiłam do egzaminu, zdałam tylko na czwórkę. Byli przyjmowani tylko piątkowi, nie zostałam przyjęta. Jak gdyby przeczuwając to nie poszłam zobaczyć czy jestem na liście, poprosiłam koleżankę. Nie dałam za wygraną i chodziłam na wykłady nie będąc studentką autentyczną, chodziłam do Zakładu Anatomii Prawidłowej. Tylko stałam i przyglądałam się jak już ci przyjęci zaczynają swoje prace anatomiczne. Raz mi na to zwrócił uwagę jeden z asystentów: „Co pani tu robi, nie jest pani na liście?”. Zapytałam go tylko czy mu...
Szkoła im. Zamojskiego została. Ja mówię o głównych szkołach. [Liceum imienia] Zamojskiego zostało tu, gdzie jest. Szkoła imienia Staszica została, gdzie jest. Szkoła imienia Unii Lubelskiej jest tam, gdzie była - na ul. Narutowicza, gdzie teraz jest Studium Pedagogiki. Szkoła [numer osiem] - "ósemka" tak zwana, i siódemka to były szkoły przeniesione z [ulicy] Narutowicza, bo one mieściły się w takiej bramie przechodniej, straszne warunki były. Ona została przeniesiona, bo ten budynek na szkołę, róg [ulicy] Lipowej i Skłodowskiej, to...
Papież przyjechał do Polski pierwszy raz, zaraz w siedemdziesiątym dziewiątym roku, do Warszawy. No to przecież jak wtedy przyjechał papież, no to wstrzymali wszystkie pociągi do Warszawy. Wszystkie pociągi do Warszawy wstrzymali, nie można było dojechać do Warszawy. A jak przyjechał [drugi raz], to wtedy była już taka zmiana, że dodatkowe pociągi dali. Ja wtedy byłam w Warszawie. A do Lublina jak przyjechał no to już obstawione było, bo to już było po tym zamachu. Zresztą ten drugi raz jak...
Pamiętam, że w roku, to na pewno było w roku sześćdziesiątym, zrobiliśmy strajk. Pierwszy strajk pielęgniarek, tych co tam mieszkały w tym baraku, ponieważ w tym baraku były takie dwa przejścia. Z przodu jedno było wyjście i później za barakiem drugie. No i jakaś była chyba komisja sanepidowska, nie wiem czy była ale w każdym bądź razie pewnie szpital dostał jakieś cięgi za to, że te drzwi były ciągle otworzone. Z drugiej strony tego baraku stały pojemniki na śmieci. No...
Studenci okopywali się w salach wykładowych, przynosili sobie materace i inne. [Pielęgniarki] zajmowały sale i nie szły na zajęcia i wszyscy spali tam, nie wychodzili. Ktoś dostarczał jeść czy coś i nie wychodzili stamtąd. Pamiętam, że my też strajkowaliśmy. Pamiętam, to pewnie był osiemdziesiąty rok, to wtedy były te strajki. I pamiętam, że chodziłyśmy do pracy, aleśmy nie pracowały. Była tylko jedna taka osoba, co nie bardzo chciała pracować. Ona nie bardzo rwała się do pracy, ale jak były strajki,...
Później pracowałam na Wydziale Pielęgniarskim [w dziekanacie Akademii Medycznej]. Zaczęłam właśnie tak dokładnie dziesiątego grudnia siedemdziesiątego drugiego roku i pracowałam jako normalny pracownik do maja osiemdziesiątego roku, a od maja osiemdziesiątego roku, zostałam kierownikiem dziekanatu. Najpierw pracowałam jako pracownik naukowo techniczny. Zanim zostałam kierownikiem dziekanatu, to zajmowałam się trybem [spraw] studenckich. Oni sobie po prostu nie mogli poradzić, bo kierowniczka dziekanatu była z UMCS-u i nie było żadnego pracownika, który byłby po studiach i miał wyższe wykształcenie i na przykład...
A w międzyczasie jak pracowałam w szpitalu, to poszłam na studia, w sześćdziesiątym ósmym roku na ekonomię zaoczną i skończyłam w siedemdziesiątym drugim roku. Ponieważ w szpitalu to była ciężka praca, czternaście lat na sali operacyjnej, to w związku z tym chciałam zmienić sobie pracę, no i zmieniłam w siedemdziesiątym drugim roku od pierwszego lipca. Ten kierunek się nazywał „główna księgowa w szkołach”. Byłam w szkole piętnastce. Uczyć to ja się uczyłam na tej ekonomii, jak się rachunkowość prowadzi i...
Na Marchlewskiego mieszkałam od sześćdziesiątego trzeciego roku do osiemdziesiątego trzeciego roku. Tam mieliśmy dwa pokoje z kuchnią. Tam też na początku gazu nie było, było tylko światło. Węglem się paliło, ale ja miałam taką butlę. Tak po znajomości wielkiej można było tą butlę załatwić, bo to tak trudno było o kuchenkę taką na ten gaz właśnie z butli. Przecież dzieciom trzeba coś było ugotować. Ale wtedy cały czas tak było, że można było ten obiad dzieciom dawać [ze szpitala]. Dzieci...
NSZZ "Solidarność", Jerzy Mielczarski, Andrzej Jóźwiakowski, Andrzej Nowakowski, OPELON „Solidarność” na Akademii Medycznej Był taki kolega, on już dawno nie żyje, nazywał się Jurek Mielczarski, i on był drugim sekretarzem komitetu uczelnianego partii. On nie był profesorem, to była klinika hematologii z oddziałem reumatologii, nie było jeszcze kliniki reumatologii, ja prowadziłem ten oddział. I profesor Kowalski mówi: "Ja widzę, że ma pan za małą kadrę, ja chcę panu kogoś dać". I chciał mi dać kolegę, którego nie bardzo lubiano albo...
Zorientowałem się, że była taka instytucja, wolontariat, można było chodzić za darmo, jeżeli się pokaże, że ja tam jestem i się przyuczyłem, to ten etat prędzej czy później powinienem dostać. W Połczynie mi mówili, że jest jeden tylko doskonały internista, od którego warto się uczyć. To był profesor Mieczysław Kędra w Lublinie. I ja tym zafascynowany przyjechałem do Lublina, i poszedłem do profesora Kędry, i powiedziałem, że chcę chodzić na wolontariat, przyglądać się. On mi na to: "No trudno, jak...
Wstąpiłem do partii w [19]49 roku. To była taka sprawa, że miałem kolegę partyjnego, z którym się przyjaźniłem. Byłem w ZAMP-ie – Związku Akademickim Młodzieży Polski na UMCS-ie, i wtedy powierzyli mi w tym ZAMP-ie dział szkolenia. To nie był dział polityczny, tylko to było szkolenie z zakresu nauk podstawowych. Organizowaliśmy takie zespoły samokształceniowe na poszczególnych wydziałach, zapraszaliśmy asystentów, którzy uczyli studentów mających pewne braki i kłopoty z egzaminami. Uczyli fizyki, uczyli matematyki, uczyli biologii – takich przedmiotów trudniejszych. Powierzyli...
Puławy, Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach, profesor Kazanowski, Akademia Medyczna Profesorowie Państwowego Instytutu Naukowego Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach przyszli na UMCS Bardzo ważny był Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach. Tam byli profesorowie. Ten instytut Niemcy zachowali dlatego, że im chodziło o to, żeby w Polsce rozwijać rolnictwo. Profesora Kaznowskiego, który był dyrektorem aresztowali, pobili go, ale jednocześnie któryś z profesorów ujął się za profesorem Kaznowskim i go wypuścili, jednak był człowiekiem schorowanym. Miało to oczywiście wpływ...
Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr.25, na ulicy Lubartowskiej, a później [na] Sierocej. Liceum kończyłem, oczywiście najlepsze w Lublinie, czyli Liceum imienia Hetmana Jana Zamoyskiego. To jest najlepsze liceum w tym mieście. Niech się schowa Staszic. Miałem pójść o rok wcześniej do szkoły podstawowej, dlatego że ja już w czwartym roku życia umiałem czytać i liczyć. No ale ponieważ ja jestem leworęczny, więc sztuka pisania prawą ręką, wymagana w szkołach ówczesnych - mówię o wczesnych latach pięćdziesiątych – była niemile widziana....
Na Akademii Medycznej byli tak wspaniali profesorowie medycyny, począwszy od Nóżkiewicza, Liebhartaitd, którzy mieli zupełnie inny sposób bycia, sposób wysławiania się. Przy tym byli to głębocy humaniści. Kochali literaturę, poezję. Natomiast na UMCSie to byli również wspaniali: Halban i postacie ze Lwowa, Hirszfeld, który później poszedł do Wrocławia, ten odkrywca grup krwi. Charakterystykę tych ludzi i ich rolę można by wyliczyć całymi godzinami. Takich dwóch ludzi na pewno światowej sławy otarło się o Lublin, to właśnie Hirszfeld, który przeszedł do...
Większość kadry była ze Lwowa. Ale to byli ludzie przeważnie młodsi od profesora Flecka i jeszcze nie było mowy o tej randze. Absolutnie nie. Na przykład jak profesor Opieńska wykładała – a w tej sali wykładowej szyby były powybijane, bo kto tam te wielkie okna by reperował – a było wietrznie, to wiatr hulał. W ostatnich ławkach czytali gazety studenci. I gazety fruwały. Jak mocny wiatr powiał, to fruwały gazety. Takie były wykłady. Albo na przykład umawiała się pani profesor...
Profesor właściwie nie był piękny. Ale właśnie w tym rzecz. Kiedyś, gdy już nie było profesora w Lublinie, wtedy już był w Warszawie, ktoś powiedział, że profesor Fleck był brzydki. A ja się rzuciłam wtedy i mówię „Jak to był brzydki?! Jak to profesor Fleck był brzydki?!” To znaczy jego wnętrze tak emanowało, że zupełnie kasowało jego brzydotę, nawet jeżeli ktoś powiedział tak. Dla mnie to było tak obrażające, w ogóle nie mówiąc już, że ocena człowieka według jego urody...
Będąc studentką zdałam egzamin na celujący i profesor Fleck zgodził się przyjąć mnie na asystenturę. Profesor nie zatrudnia jako taki, tylko tam personalni różni i tak dalej. Zdawałam przy końcu. Później były wakacje, a od pierwszego września zaczęłam pracę już jako asystentka. Zanim zaczęłam pracę, musiałam powypełniać odpowiednie wnioski, podania, podpisane przez profesora. Rozpoczęłam od września 1950 roku. Pracowałam w sumie z profesorem troszkę więcej jak dwa lata. Plus rok wykładów, który też był kontaktem dość intensywnym.Zakład Mikrobiologii Lekarskiej w...
Ta decyzja miała dla mnie jeszcze jedno znaczenie. Gdy ja się przeniosłem na historię, dostałem propozycję zostania asystentem w Zakładzie Podstaw Marksizmu- Leninizmu Akademii Medycznej, której kierownikiem był wówczas prokurator Prokuratury Lubelskiej Ryszard Nafalski. I on mi zaproponował pracę w tymże zakładzie. No, ale ponieważ moja sytuacja wisiała w powietrzu, czekano na ostateczną decyzję. I ta ostateczna decyzja spowodowała, że zostałem asystentem i przyszłych lekarzy nauczałem podstaw marksizmu-leninizmu, taki przedmiot był na Akademii Medycznej. W tym nauczałem moją przyszłą żonę,...