Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Życie sąsiedzkie - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii z 28 września 2017

Na ulicy Parkowej wszyscy się znali – od rzeki począwszy do końca ulicy. Czasy były inne, ludzie pracowali po 8 godzin. W związku z tym życie sąsiedzkie inaczej wyglądało. To była taka swojska ulica. Przy domach były ławeczki. Sąsiedzi po pracy zbierali się na ławeczkach, rozmawiali sobie. A w okresie maja, jak odbywały się wyścigi kolarskie, to oczywiście wszyscy przeżywali, którzy to Polacy będą na mecie.

Życie towarzyskie było inne. W dzisiejszych czasach każdy raczej jest zamknięty w swoich czterech ścianach. A kiedyś ludzie byli bardziej otwarci.

Wody bieżącej w domach nie było. Woda była w dwóch studniach na ulicy. Ta bliżej naszego domu była już nowocześniejsza, bo była z kranikiem. Natomiast ta [położona] troszeczkę dalej od nas to jeszcze była studnia na pompę. Pranie odbywało się na ulicy, w baliach. To znaczy – były balie z ciepłą wodą, które trzeba było na kuchni nagrzać. Ale już płukanie w zimnej wodzie to się odbywało na ulicy.

Ludzie wychodzili i prali.

My jako dzieciaki – oczywiście rowery. Ale nie każdego było stać na to, żeby dziecko miało rower, więc zazwyczaj od starszego rodzeństwa się brało, czy od kolegi. Była właśnie taka uczynność, nikt nikomu niczego nie żałował. Człowiek się po prostu dzielił. Jako dzieci bawiliśmy się na tak zwanych „betonach”. Prawdopodobnie, tak mi opowiadali dziadkowie, że to były pozostałości po bunkrach. Między stolarnią a naszym domem był duży plac i były tam takie dwa betony – my żeśmy na tych betonach się bawili. Natomiast w okresie zimowym rodzice na tym placu wylewali wodę i robili lodowisko. Wszystkie dzieciaki jeździły na łyżwach. Wtedy takich łyżew nie było jak teraz, czyli figurówek, były tylko łyżwy przykręcane do butów specjalnym kluczykiem. I w takich łyżwach się jeździło. Natomiast starsi chłopcy grali w hokeja.

Także to było lodowisko i do jazdy figurowej, i do grania w hokeja. A w lecie na tym boisku oczywiście gra w piłkę, w dwa ognie, sklep, a listki były brane jako towar sklepowy. Komputerów przecież nie było, telefonów komórkowych też, więc inne zabawy dzieci wymyślały.