Ekspozytura Polskiego Radia - Mariusz Jeliński - fragment relacji świadka historii z 27 czerwca 2017
Jak ja trafiłem do radia w Lublinie, to nie była rozgłośnia, tylko była ekspozytura. To się tak nazywało – Ekspozytura Polskiego Radia. Dlaczego? Bo myśmy nie mieli nadajnika. Całe rozsyłanie sygnału odbywało się do czegoś, co się nazywało kołchoźniki. Były to takie skrzynki, gdzie można wyciszyć i zrobić głośniej, które były prowadzone, mówiąc krótko – drutami do mieszkań. Oczywiście z wielkich takich megafonów, które stały na ulicy i to była dlatego ekspozytura. Potem dostaliśmy nadajnik o nieprawdopodobnej mocy wtedy – jednego kilowata [kW] – to nawet na Kalinowszczyźnie nas było słychać.