Pamiętam Cyganów, o to pamiętam dobrze. Bo mój szwagier pracował w Zawieprzycach w gorzelni i tam moja siostra mieszkała z nim, i tam żeśmy jeździli. Pamiętam nocowałam tam u siostry, a Cyganie takimi taborami, pięknymi wozami jechali. Oni jak się tam zatrzymali, to kilku tam naszych podpitych mężczyzn coś tam zaczęli z nimi grandę, nie wiem o co im poszło. Jaka tam się zrobiła awantura. Cyganie takie manto zrobili tym Polakom, ale to byli Cyganie nie biedni, oni mieli piękne...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "tabory"
Przyjeżdżali do Końskowoli Cyganie taborami, wozy takie, na wozach Cyganów pełno. Oni patelnie takie mosiężne sprzedawali, ale jak tylko Cyganie przyszli, to każdy: „Uważajcie, bo Cyganie są i zaraz komuś coś ukradną”. Zawsze była mowa, że Cyganowi tylko raz dadzą przejść przez wieś, więcej go nie puszczą. Oni na pastwisku nieraz stali, z wozami zjechali, nocowali, a później dalej jechali. Specjalnie, żeby się zatrzymywali w Końskowoli to nie. Przejazdem byli. Dzieci to zawsze wszystkim się straszyło, Żydem się straszyło, Cyganem,...
Cyganie byli w Puławach, a jak wróżyli! Wozy kolorowe były. Słyszałam, że kradli kury, że przede wszystkiem straszne upodobanie mieli do kur. Ale też wróżyli, owszem. Przede wszystkiem co: pobielali garnki. Oni byli specjaliści. Podobno tacy, jakich na świecie nie ma. Że nawet w Gdańsku, w stoczni, korzystali z ich pomocy. Oni mieli jakieś swoje rodzinne tajemnice, których nikomu nie zdradzali. Ale właśnie do pobielania tych różnych kotłów, to byli, bo zdaje się u nas w piekarni też. Jeszcze wtedy...
Tabory cyganów były. Ale Niemiec czy Ruski ich musi zlikwidował. Całe tabory. Jak jechał tabor, to dwadzieścia tych wozów, albo i więcej, i tych Cyganów, a tych dzieci, a tych psów za tymi taborami, za tymi wozami, a tych dzieci z tymi Cygankami. Jedne na plecach, drugie w fartuchach przed sobą, trzecie za. A jak te Cyganki niektóre jak były, tak spojrzała na kurę, to kura przed nią siadała. Takie ślipie te miały. Albo jak ci przyszła Cyganka, byłaś sama,...
Cyganie nie byli osiedleni w Puławach, ale obozowali zawsze tutaj, gdzie są ogródki działkowe, tam gdzie jest teraz Dom Brata Alberta i Schronisko PTTK, to tam były łąki i pastwiska Instytutu. Zresztą cały ten teren za Marynkami – Mokradki - aż do cmentarza, to było własnością Instytutu i jeszcze po przeciwnej stronie Kazimierskiej też Instytut miał swoje pola doświadczalne, tu pod laskiem, pod tak zwanymi "choinkami", jak jest ulica Skowieszyńska, to od tego ronda – ulica Ceglana i do ulicy...
Cyganie dwie zimy u nas mieszkali. Płacili za mieszkanie i mieszkali. Jedna strona była nasza, druga była ich. Była kuchnia, pokój - tam mieszkali. Pierzyny mieli duże takie, może cztery metry i tam wszystkie spali pod tą pierzyną dzieci, rodzice młodsze starsze - wszystko razem. Te pierzyny to w jakichś kufrach wozili. Oni tylko mieszkali zimą, a wiosną już sobie wychodzili. Te Cygany gdzieś wyjeżdżali, trochę końmi handlowali a reszta może kradli? Ja wiem? Nie mam pojęcia. Wiem, że Cyganki...
W różnych miejscach mieszkali Cyganie, u Kazika, u Romka, u Maniusi... Wiem, że na Wojciechówce po dworze mieszkali. Tu ich dużo rodzin mieszkało, chyba z dziesięć. Oni po cygańsku rozmawiali. Tak we dwóch będą rozmawiać na ciebie a ty nie wisz o co chodzi. Oni tak wszystko załatwiali, żeby nic nie wyszło poza nich. Tak wszystko hermetycznie zamknięte było. Do nas odnosili się bardzo przyjacielsko, bardzo dobrze. Tam nic nie zginęło broń Boże, nic. Może gdzieś tam w innych miejscowościach...
Cyganie ustawiali swoje wozy na dni parę pod Olesinem. Tam gdzie miejsca było dużo, tak że my mieliśmy do czynienia z Cyganiami, ale tubylców Cyganów nie było w Kurowie, tylko tabory przemieszczające się. Wszyscy uważali, że "Cygan to złodziej" i że trzeba uważać, pilnować, żeby nie ukradli – kury, gęsi, czy czegoś, czyli nastawienie było nieprzyjazne w stosunku do Cyganów. Choć nie zdarzały się przypadki, żeby Cyganie komuś za paznokcie weszli, to znaczy – żeby komuś coś złego zrobili. Nie...