Ja jestem z wielodzietnej rodziny, wychowałam się na zapleczu placu Litewskiego, na ulicy Niecałej. Plac Litewski to był teren naszych zabaw, także Śródmieście, a Stare Miasto już było absolutnie nie dla nas. Pamiętam drastyczne momenty [z czasów wojny]. Pamiętam, kiedy Niemcy byli naprzeciwko, w tym budynku UMCS-u, naprzeciwko ulicy Niecałej, i stamtąd strzelali. Już jak Rosjanie weszli, to kilku ich na ulicy Niecałej leżało, postrzelonych przez Niemców. Pamiętam sąsiada, którego postrzelili Niemcy. Myśmy w piwnicach byli na Niecałej, pod dziesiątką....
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "sklepy"
[Na Krakowskim Przedmieściu, idąc od Bramy Krakowskiej, po prawej stronie za ratuszem] była apteka na rogu. Za apteką, na drugim rogu był sklep Podsiadłowskiego – taki chemiczny jak gdyby, on miał farby, takie rzeczy. Dalej był sklep Żurka. Pan [Tomasz] Żurek – taki maleńki pan, bardzo miły, uprzejmy, miał syna kapucyna, bo tam nieraz przychodził – miał sklep spożywczy, ale klientelę taką inteligentną. „Panie Żurek”, „Panie Żurek”, wszyscy do niego tak grzecznie. Jak ktoś przyszedł taki biedny, to on trochę...
bombardowanie, projekt Archiwum Historii Mówionej - opracowanie i udostępnienie online najcenniejszych zasobów Sklepy przy ulicy Bramowej w Lublinie przed II wojną światową i po bombardowaniu w 1939 roku Był sklep monopolowy; [była] żydowska wędliniarnia – kiedyś mówiło się masarnia; był sklep z butami Mendelsona, on nie wypuścił bez butów, [trzeba było] kupić, chociaż się nie podobały. Ja mówię: „Mamusiu, chodź mi kupisz na słoninie buty”, na takiej gumie białej, to się mówiło sandałki na słoninie. Mama prosiła, to mi pokazywali...
Dom rodzinny przy ulicy Drobnej 56 w Lublinie - Janina Kaniewska - fragment relacji świadka historii
Najpierw mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, a później jak ojciec kupił działkę, wybudował dom, murowany, to już mieszkaliśmy od [19]34 roku w swoim domu, na ulicy Drobnej. Mieszkaliśmy naprzeciw cegielni. Taki był komin olbrzymi, taki znak rozpoznawczy. [Ulica] Drobna – Wieniawską w dół się szło i [potem] do góry. Taki był dom policyjny, szkoła policyjna duża. I za tym domem [biegła ta ulica]. Ojciec też uczył się w tej szkole. Kocie łby były. Okropne kocie łby. Trudno się chodziło. Nie było...
Przedmieście, sklepy, hotel Victoria, kawiarnie, dzieciństwo, życie codzienne Krakowskie Przedmieście w przedwojennym Lublinie Był taki sklep, tutaj koło kapucynów, [jak się stoi] frontem do kościoła Kapucynów, to po prawej stronie, tam jest klasztor Kapucynów i na dole były jakieś sklepy i między innymi był sklep z obuwiem, do którego były dostarczane buty ręcznie robione w Bobolanum. Bobolanum było tam, gdzie obecnie jest wojskowy szpital, na Alejach Racławickich, tylko że wtenczas jeszcze nie było tych bocznych skrzydeł, bo te boczne skrzydła...
warunki życia, niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku, sklepy, Żydzi, sąsiedzi, życie codzienne, dzieciństwo Ulica Wspólna w przedwojennym Lublinie Zaczynała się od ulicy Garbarskiej, ciągnęła się wzdłuż doliny Czerniejówki. Nasz dom był parterowy, zbudowany z cegły, miał trzy pokoje z kuchnią. Nie było wówczas jeszcze kanalizacji w tych dzielnicach na przedmieściach Lublina, więc ubikacja była na zewnątrz. W otoczeniu były [domy] piętrowe – jednopiętrowe albo dwupiętrowe. Ta ulica urywała się, znaczy taka przerwa tej ulicy była, tam była, zdaje się, ulica...
Bardzo się różnili, oni mieli swoją odrębną kulturę swoje odrębne można powiedzieć obyczaje, swoją religię i oni się nie asymilowali absolutnie. Osoba, która wchodziła w stan małżeński z Polakiem to była przez nich piętnowana. Byli niechętnie nastawieni do Polaków. Żydzi mieli długie chałaty, czarnego koloru, spodnie długie, chałaty takie jak gdyby takie fartuchy, ale zapinane na guziki z przodu, z czarnego błyszczącego płótna i mieli okrągłe czapeczki małe z daszkiem od przodu, pejsy po bokach. Brody nie wszyscy [mieli], tylko...
Na ulicy Kaniowczyków stoi do dzisiaj krzyż, który został wystawiony przez rodziny mieszkających w pobliżu podoficerów 2. Pułku Saperów. Oni postawili ten krzyż w [19]38 roku. [W dzielnicy zamieszkałej przez Żydów] kupowało się ołowiane żołnierzyki. Babcia [mi opowiadała dużo], bo moja mamusia urodziła się także w Puławach, z domu Bogucka i a moi dziadkowie przed I wojną światową też mieszkali w Puławach, także dużo rzeczy znam z opowiadań mojej babci, która między innymi właśnie pracowała jako salowa w szpitalu, w...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów, życie codzienne w czasie okupacji, wyżywienie, sklepy 10.Wyżywienie w czasie okupacji Ja nigdy nie byłam głodna. A najbardziej lubiłam, jak Zemborzycką szły kobiety z lasu i niosły poziomki i jagody, i można było kupić. Był też sklep spożywczy pani Kwaterowej. I sklep rzeźniczy, zapomniałam jak się [właściciel] nazywał. Tam robiło się zakupy. Na Zemborzyckiej były te dwa sklepy. Mleko, to przynosiła kobieta, sąsiadka, bo tam ktoś miał krowę. Placki nosiło się piec do piekarni, bo u...
Wspomnienie Rzeczycy Ziemiańskiej i okolicy - Franciszka Bałaban - fragment relacji świadka historii
Rzeczyca Ziemiańska, ładna wieś, trzysta sześćdziesiąt hektarów, ładna parafia. Kościół ma trzysta dwadzieścia lat. Jest zbudowany z jesionowego drzewa. Nic nie remontowali, bo tylko pod nadzorem konserwatora zabytków. Dlatego tam troszkę poprawiony, trochę odnowiony, pięknie utrzymany. Jest cmentarz, tam leżą ludzie zamordowani w czasie okupacji, jest może pięćdziesiąt grobów, jest grób generała Czyżewskiego. Już teraz współczesnym wojsku, w byłym wojsku, generał Czyżewski leży. To jest jego rodzinna wieś, leży tam jego brat również. Jest grób hrabiego Domańskiego, właściciel dóbr, [ten...
Kościuszki, dzieciństwo, sklep Wedla Sklepy Wedla i Responda na ul. Kościuszki Przez to nasze podwórko na Kościuszki się wychodziło. Zaraz za rogiem był sklep Wedla, przeróżne przepiękne smakołyki. To tylko można było sobie nosek do szyby przyczepić i: „O to bym chciała, to bym chciała, to bym jadła…” I też był na Kościuszki taki mały sklepik, Responda się nazywał. Tam się chodziło kupić ziarka. Ziarka to były najlepsze specjały, bo właściwie nie było pieniędzy na co innego.
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", ulica Króla Leszczyńskiego, sklepy, piekarnie Sklep z materiałami piśmiennymi i piekarnia pana Symchy na ul. Króla Leszczyńskiego Tam chodziłam do takiego młodego chłopaka, który handlował materiałami piśmiennymi. Tam kupowaliśmy, brat kupował sobie tusze u niego i tak dalej. To taki sklepik w domu był. Też było biedne mieszkanie, ale ten chłopak bardzo przyjemny taki był. Tak starał się: co miał, to oferował do sprzedania. U niego kupowaliśmy takie drobne rzeczy. Chyba to był pojedynczy lokal w...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów, codzienność PRL, kartki na żywność, życie codzienne, żywność ze wsi, praca, sklepy 7. Były kartki, ale nikt nie chodził głodny Nie mogę nic powiedzieć złego, bo przecież ludzie pracę mieli, no ale były te sytuacje kartek czy coś takiego. Ale nikt nie był głodny, bo wieś pracowała, [żywność] przywozili. Pracowałam w szpitalu, to kobiety ze wsi pracowały, to przywoziły wędzone pyszne wędliny, na święta i w ogóle. Nie wiem kto był głodny i kto miał pustą...
księgarnia św. Wojciecha, lodziarnia "u Włocha", Grygowa Hanna 14. Krakowskie Przedmieście przed wojną i w czasie okupacji To była taka główna ulica. Dorożki po niej jeździły, kostka była, nie asfalt. To była jedna z ulic, gdzie była kostka, bo Narutowicza, to były kocie łby. Tu gdzie jest postój taksówek, to był postój dorożek. Tutaj gdzie jest Pedet, to pamiętam, że było pierwsze bombardowanie Lublina. Byłam z mamą i z bratem w mieście, i schowaliśmy się tam, bo tam był hotel....
Ulicą Wieniawską skręcało się w ulicę Króla Leszczyńskiego i tam niedaleko, zaraz za rogiem był spad ulicy bardzo ostry. Tam było bardzo dużo sklepów, spożywczych przede wszystkim, wszystko co do jedzenia potrzebne było. To było duże skupisko społeczności żydowskiej. Wieniawa. Ja tą Wieniawę świetnie znałam. Tam mieszkała moja ciotka, matki mojej siostra. Tam mieszkał brat mojejmatki młodszy, wujek Janek, więc ja tam chodziłam. Na tą Wieniawę to jak się szło, szło i szło to się dochodziło do ulicy, która wychodziła...
[Na Króla Leszczyńskiego]na rogu był duży ogród, a w głębi był dom jednorodzinny. A za rogiem był duży dom, w którym był sklep spożywczy też. I były mieszkania. Potem był parterowy długi dom, w którym był sklep spożywczy. Pani Sura miała ten sklep. Miała córkę Reginkę i matkę miała. Pamiętam je bardzo dobrze. Tam się chodziło po cukierki, tak zwane „rybki”. Dwie sztuki „rybek” za jedengrosz. Dalej ogród sięgał aż prawie do Ogrodu Saskiego. I tam przed wojną został wybudowany...
Przy Lubelskiej była duża kamienica, ale zamieszkała przez Żydów. Katolicka rodzina była nasza jedna i stróż, dozorca Polak był, a reszta to byli Żydzi, z którymi ja jako dziecko [się bawiłem], właśnie moja mama mówiła: „To twoi koledzy, masz się bawić z nimi”, więc byliśmy bardzo dobrze [ze sobą]. Ja nawet zacząłem trochę po żydowsku z nimi rozmawiać i jak była maca na Wielkanoc u nich, to chodziłem do nich na macę, a oni przychodzili do nas, do mnie, na...
Jedyne sklepy, które były i które zostały, to były sklepy „Społem” Jak dowiedziałam się, że zmieniają nazwy ulic w ramach tak zwanej dekomunizacji, między innymi ulicę [Jana] Hempla, pomyślałam sobie: „Oj, jacy krótkowzroczni jesteście!” Przecież Hempel, to właśnie on, zasłużył się dla miasta bardzo, organizując tę tak zwaną spółdzielczość i sklepy „Społem” to sprawa właśnie jego i pani [Wandy] Papiewskiej. Szkoda. Moim zdaniem jest to pochopna decyzja, bo Hempel był nawet zamordowany w czasach „czystki”tam w Moskwie, uważam że pośpieszyli...
Może wrócę jeszcze na chwileczkę na ulicę Narutowicza. Tam był świetny sklep mięsny, coś pięknego, wyłożony kafelkami do góry, z metalowymi hakami, z piękną ladą. Nie wiem, czy wtedy to był już upaństwowiony sklep, czy był prywatny. Tam przychodziło się po pięć deko wspaniałej szynki, tam wisiały całe połcie mięsa, już nie ma tego sklepu oczywiście. Zapach tamtej szynki zapamiętałam na całe życie, żadna potem już mi tak nie smakowała. Obok, po drugiej stronie tego samego domu, był sklep pana...
Był sklep Kodlewicza, to tutaj na rogu Kołłątaja i Zwycięstwa. Później Kuźmierowski miał swój sklep, a przed wojną to był sklep Kodlewicza. To był ojciec mojej koleżanki, która chodziła ze mną do szkoły. To był sklep kolonialny, ale był dobrze zaopatrzony ten sklep, tam i spożywcze były rzeczy. Pamiętam księgarnię Jagusiewicza, ale ona była za Bristolem idąc w stronę Lublina. Też była dobrze zaopatrzona, bo chodziłam tam z ojcem to wiem. Nie przypominam sobie innych sklepów, ja się nie interesowałam...