Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "relacje polsko-żydowskie"
Nasz oddział był też w okolicy Zamościa. Tam było zgrupowanie, bo Ukraińcy rżnęli Polaków…Zgłosiłem się tam na ochotnika. Dwustu chłopaków było, ale już takich, którzy byli w wojsku - kaprale, plutonowi. I został dokonany zrzut broni z Anglii. I poszli na Ukrainę, i skończyła się rzeź Polaków. Oni zaprowadzili porządek. Zaczęli bić Ukraińców, zabijać i Ukraińcy przestali Polaków męczyć. Niemcy nie szukali Ukraińców, którzy zabijali i nie szukali Polaków, co zabijali Ukraińców. Także ten oddział miał wielką swobodę. Poszła taka...
W Piaskach Polacy z Żydami żyli bardzo dobrze, bardzo dobrze, mój ojciec pracował z Żydami. Getto w Piaskach było duże, przejściowe, byli nawet i Żydzi z zagranicy. Pamiętam takie obrazki, bo mieszkaliśmy na skrzyżowaniu Lubelskiej i drogi na Chełm, i pamiętam takie obrazki jak z tobołami, nie wiem czy czwórkami czy piątkami szli, ale to ogromna masa tych Żydów. Z boku szli przeważnie Ukraińcy w czarnych mundurach i Niemcy. Ojciec mi opowiadał, że tu gdzie była bożnica, jak prowadzili tych...
Synagoga żydowska znajdowała się w Łęcznej, do dziś można ją tam oglądać, ale zamieniona jest chyba na muzeum. Przed wojną Łęczna liczyła niecałe cztery tysiące mieszkańców, a większość z nich stanowili Żydzi. Trudnili się przeważnie handlem, ale byli także wśród niech krawcy, szewcy, stolarze, kowalem Żyd nie był. Ceny na ich produktach nie było, brali za nie ile tylko chcieli, nawet trzykrotnie zaceniał. Oni byli bardziej świadomi, bo nawet ciemniaka Żyda to wyuczył ten bardziej rozwinięty, wykształcony. Na Polaków mówili...
Cała Lubartowska to była pełna Żydów, za bramą tak samo. Ludzie straszyli, żeby dzieci nie chodziły same, bo ich złapią na macę. Na samej Narutowicza to było tych Żydów, mieli chyba ze cztery sklepy. Był taki sklep „Fabuł”, to była taka knajpa. Ten Żyd to wszystkich znał, każdy do niego poszedł, za pieniądze, bez pieniędzy, znaczy się oddał mu pieniądze, ale każdy tam do niego chodził. Był Żyd, ale taki naprawdę z kulturą. Był też taki tu jak kamienice koło...
Myśmy się bardzo przyjaźniły z wnuczką pani Jostowej. Bawiłyśmy się, to była moja koleżanka, która przeniosła się później do Warszawy. W czasie okupacji Niemcy wyrzucili ją do Pruszkowa, bo Polaków umieścili tam w tym obozie pruszkowskim. Później ona nie wiem jak znalazła się w Niemczech. Po wyzwoleniu wyszła za polskiego oficera w Anglii, a on wrócił tutaj.
Mieszkaliśmy na Krakowskim Przedmieściu 48. Kamienica należała do pani Zajdmanowej, ona była narodowości żydowskiej. W tej kamienicy mieszkało kilka rodzin żydowskich. Doskonaleśmy współżyli [katolickie rodziny z rodzinami żydowskimi]. Czynsz wynosił 10 – 12 złotych, bo mieliśmy tylko jeden pokój. Ona [pani Zajdmanowa] szła nam na rękę, ona poczekała: „Nie ma pan, to pan zapłaci następnego miesiąca, to pan mi trochę zapłaci.” W 1939 roku, jesienią, po wkroczeniu Niemców jej syn adwokat ukrywał się u nas w gruzach, w takiej suterynie...
Co się stało z sąsiadami narodowości żydowskiej, to trudno nam powiedzieć. Na pewno część jak Zajdmanowie wyjechała do Warszawy, część do trafiła do lubelskiego getta. Mój ojciec utrzymywał z nimi kontakty, wkładał im opaskę, bo każdy musiał mieć opaskę, przechodzili przez mury jakoś i tak samo ojciec chodził do nich, do getta. Mój ojciec zaopatrywał się przed wojną w artykuły szewskie przez taką właśnie osobę narodowości żydowskiej, nie pamiętam nazwiska. On to dostarczał ojcu. Byli tam drobni kupcy, którzy właściwie...
Na Kalinie mieszkał mój kuzyn – Zięba, który zapoznał Żydówkę i pracował u jej ojca w piekarni. Nauczył się tego piekarnictwa i chcieli się pobrać, ale wybuchła wojna. I on ukrył tę Żydówkę. Oni chodzili na Majdanek i tam dużo Żydów było, od których ona dostała złoto, bo Żydzi mówili: „Masz Helka, bo ty przeżyjesz, a my nie przeżyjemy, to będziesz miała”. Ta Żydówka miała z moim kuzynem pierwsze dziecko, ale ona nie za bardzo uważała tego chłopaka, bo miał...
Moje relacje z kolegami układały się normalnie, ponieważ ja uważałem się za dumnego Żyda. Nie miałem w związku z tym problemów. Była taka sytuacja, że pojechaliśmy na wycieczkę, pojechały cztery klasy, to była IX albo XI klasa, zdaje się, że maturalna, i zrobili dla nas wycieczkę. Weszliśmy do jakiegoś kościoła, pokazali nam jakieś ładne freski, a później ksiądz powiedział, że teraz się pomodlimy. Wszyscy uklęknęli, a wśród nich ja jeden stoję wyprostowany – wśród 120 uczniów i nauczycieli na kolanach...
Niemcy to zrobili gieto im [Żydom], dzielnice ogrodzone było. No a tam tak o wjechać można było tam, jako rozwadzić trudno było. I zrobili gminę, i zrobili żydowske policję, żydowske policję zrobili i jak trza było - Żydów szukali po piwnicach, wyganiali w szeregi i tędy kuło Kaflarni, jak tu jest, bo tej drogi nie było i pod Bugiem do Sobibora brali pieszo. Bo to w Sobiborze był piec, gdzie ich tępili. Także zganiali ich, jeszcze na, jakaś ilość już...
W Korolówce Żydów nie było. Na Koloni czy na wsi, tam Żydów nie było. Żydów nie było u nas, ale za to we Włodawie to było dużo. Cała Włodawa to żydowska była. Podzamcze to mało Żydów było tam, tam byli gospodarze, na Podzamczu i na Starosiele, na Zabobonie. Tam. A tu środek to wszystko Żydzi. Tysiąclecia to tam tyle było Żydów - budynki, wąska ulica, budynki, kamienice piętrowe, wysokie, splecione, tylko sutki wejścia do siebie, do środka. Głowa bolała, tak...
Światy katolicki i żydowski były rozdzielone. Mówi się o kulturze ormiańskiej, o tych domach ormiańskich, o ulicy Ormiańskiej, ale ich tam nie było widać moim zdaniem. Oni gdzieś się roztopili, tak samo Grecy i tak dalej. Mówi się dużo o tych mniejszościach w Zamościu, ale myślę że w trzydziestym dziewiątym roku było widać tylko Żydów i Ukraińców. To było oczywiste, myśmy się tym nie przejmowali, raczej myśleliśmy o tych codziennych sprawach. W szkole było bardzo mieszane towarzystwo, tym nie mniej...
Mój ojciec chodził do mniejszej synagogi, a tylko raz byłem na nabożeństwie w tej wielkiej synagodze w Zamościu, to na mnie zrobiło wielkie wrażenie. Pamiętam, że zawsze w piątki wieczorem, kiedy jest takie nabożeństwo uroczyste, chodzili do synagogi żołnierze – Żydzi, którzy służyli w wojsku polskim, ale nie byli z Zamościa. Wtedy taki był zwyczaj, że żołnierz nie służył w tym mieście, gdzie mieszkał, tylko zawsze go rzucali gdzieś daleko. Także ci chłopcy dostawali z wojska zwolnienie i grupowali się...
My z Żydami bardzo dobrze żeśmy żyli. Bardzo dobrze żeśmy żyli, bo na naszej ulicy, to mówię, jak mnie do Niemiec zabierali, to ja u Żydówki spałam. A ta Żydówka się przechowała u Masiukiewicza, gdzie jest Białe Jezioro, bo on był rybakiem, jego syn był rybakiem, to ich Masiukiewicz troje przechował. Jak oni wrócili tutaj, to wyjechali. Nie wiem, gdzie oni są. Lekcje dawali jedni drugim. Jedna Żydówka się lepiej uczyła, to polskim dzieciom dawała, bo ludzie polscy nie dbali...
Żydówki zwykle eleganckie były - elegancko ubrane, uczesane, choć często kobiety żydowskie ubierały się też byle jak - długie kiecki, fartuchy takie długie, chustką związane głowy. Bluzki takie szerokie. Mężczyźni chodzili w spodniach też nie za eleganckich, tylko takich roboczych, mieli koszule albo takie marynarki czarne, duże brody, włosy kręcone. Worek pod pachą, sznurek - chodzili po wioskach i skóry z cielaków przeważnie kupowali. Konia mieli, wóz mieli na drewnianych kołach, ale konie porządne były. W Woli były duże sady....
Żydzi nie łączyli się z naszą społecznością, jeśli chodzi o jakieś związki małżeńskie. Był tylko jeden wyjątek i to w mojej rodzinie. Mój wujek ożenił się z Żydówką, ale wujenka była wyklęta przez nich, nie chodziła do miasta. Ona przeszła na katolicyzm. Brali ślub w Tomaszowie, bo tam była granica demarkacyjna między Austrią a Królestwem. To było przed wojną w 1914 roku, tamtą wojną pierwszą. Przed [drugą] wojną w Grabowcu były tylko dwa sklepiki: jeden były to towary takie przemysłowe,...
Ja się w zasadzie wychowałam wśród Żydów i miałam koleżanki, które były na śmierć i życie. Chodziłam do Arendtbrotówny - koleżanki, ona miała siostry Szifrę i Łajbę, Mosiuk był bratem i tam u niej odbywały się wieczorki muzykalne. Brat jej grał, ta Szifra śpiewała. Żydzi pięknie śpiewali, pięknie. Ja kiedyś śpiewałam tak ładnie, dzisiaj nic nie zaśpiewam, bo mam zapalenie oskrzeli. Śpiewałam, u nas wszyscy śpiewali ładnie. I ciocia Ewa i Magda. Śpiewaliśmy na przykład po rosyjsku. Oni śpiewali po...
W 1939 Stare Miasto było zbombardowane, bo Niemcy jakby się uparli tam tłuc. W gettcie nie bywałem, skąd! to było zabronione. Niemcy w gettcie niszczyli dom po domu, i ten gruz wywoziliśmy ze szkołą na te działki, a tam kiedyś były łąki. I gruzem z getta zasypywano tam rowy. Furmanami przy wywożeniu gruzu byli Ormianie w służbie u Niemców.