Pierwszy raz przyleciałem do Polski w 1963 roku. Polska nam dała wówczas do naprawy samoloty, miała zachodnie samoloty i myśmy to robili dla nich. To wówczas my powinniśmy byli kupić rzeczy z Polski, to przyleciałem do Polski żeby kupić maszyny. Spędziłem tutaj tydzień, nieprzyjemny tydzień, bo chciałem także zobaczyć grób mojego ojca. I przyjechałem do Bełżyc, wówczas był sołtys, przyszedłem do sołtysa, powiedziałem, że jestem wnukiem Szlamianki. Wiedział dokładnie i bał się, że przyjechałem wziąć im to, co należy do...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "powroty"
W 1946 roku wróciłam z Kirgizji do Polski. Nie można było wcześniej - nie wypuszczali z Rosji. Ale jak tylko się skończyła wojna - oni dali swobodę - jedź. Byłam w Legnicy. Oni nam dali taką szkołę, żeby te wszystkie [kobiety], które przyjechały z Rosji, żeby tam były, a potem - każda sobie pójdzie, gdzie chce. I tam zaczęłyśmy pracować na życie. Oni nam dali – tamci ludzie - dali nam wszystko, żeby gotować dla tych ludzi, którzy przyjechali. To...
[Uciekliśmy za Bug i stamtąd zabrali nas na Sybir. Tam byliśmy półtora roku.] Wszędzie gdzie nie byliśmy, żadnych złych ludzi nie widzieliśmy i nie spotkaliśmy. Polacy nie lubią tych Ruskich, a Ruskie są dobre ludzie, takie dobre ludzie, że sobie nie można wyobrazić. Oni się dzielą. Kawałek chleba jak będzie, to oni dają połowę. Głód był, ale oni się dzielili tym kawałkiem chleba. W Rosji ja pracowałam - byłam „grusikiem.” W cztery osoby w 15 minut ładowaliśmy gruzem maszynę. Biliśmy...
W 1988 roku postanowiłem, że moi synowie powinni wiedzieć, co tu się działo. Nigdy w domu nie mówiliśmy o tym, nie chciałem mówić o tym. Oni wówczas obydwaj studiowali w Kalifornii, przywiozłem ich do Warszawy z Kalifornii. I ja z nimi poszedłem we wszystkie miejsca, do Oświęcimia, na Majdanek, wszędzie poszliśmy. I wówczas, po koniec, mówię: "Dobrze, jedziemy teraz szukać grobu mojego ojca, gdzie ja go pochowałem". Pojechaliśmy do Bełżyc, kręcimy się, nic. To powiedzieli: "Dlaczego się nie pytasz?" Za...
W zeszłym roku (2004) zaprosili mnie do szkoły do Bełżyc uczniowie ostatniej klasy, przed maturą. Napisali mi e-mail i prosili, żebym powiedział, co się działo, jak się działo i tak dalej. Odpisałem im, że e-mailem tego nie zrobię, ale jestem gotowy przyjechać i porozmawiać z nimi. Przyjęli, przyjechałem. Było tam dużo młodzieży, bo wzięli z dwóch szkół i było kierownictwo szkoły i ja stałem, po polsku mówiłem. Były pytania, bardzo dobre pytania. Odpowiedziałem trochę politycznie, nie całą prawdę, bo nie...
Posługiwałem się tym językiem przed wojną. Dzisiaj - więcej słucham niż mówię. Ale jak ktoś do mnie mówi po żydowsku - rozumiem. Ja nie będę mówił z nim po żydowsku. Mam kuzyna, który przyjechał z Sao Paulo. Ja go nie widziałem jakieś 20 kilka lat. On z Lublina jest. On opuścił z rodziną Lublin w 1939 roku. Ja mam problemy. On mówi po portugalsku, ja nie znam portugalskiego, angielski trochę mówi - nie za dużo, polski trochę pamięta, ale nie...
Moja mama tuż po wojnie starała się o jakieś odszkodowanie, jakąś pomoc, rentę. Nic jej nie chcieli dać ze względu na to ZWZ [ojca], bo to była organizacja, [która] wtedy działała jak płachta na byka, nawet można było wylecieć na Sybir. Było tak na tej Lubartowskiej, że część mężczyzn, która przetrwała okupację, inteligencja, została wywieziona na Sybir. I jeden tylko wrócił, pan Wieruszewski. To był podobno nauczyciel w gimnazjum handlowym przed wojną. On miał jednego syna. Ten syn był mały...