Następne moje spotkanie było w okresie, kiedy starałam się o wyjazd, mój pierwszy wyjazd do Europy Zachodniej, i o mój pierwszy w życiu paszport. Sprawa wiązała się z zaproszeniem mnie do Londynu, gdzie w pracowni urbanistycznej pracował mój mąż, Olgierd Olszewski. Po raz drugi w sposób świadomy mam do czynienia z dziwnymi panami z instytucji, którą kojarzę jako wydział związany bardziej z Milicją Obywatelską niż ze Służbą Bezpieczeństwa czy Urzędem Bezpieczeństwa, bo jeszcze oczywiście wiem, co to jest Urząd Bezpieczeństwa,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "mąż"
[Nazywam się] Krystyna Góral, urodziłam się 28 sierpnia 1918 roku w Puławach, w domu instytuckim, naprzeciwko parku, to ulica była Głęboka i teraz jest ulica Głęboka. Dzieciństwo spędziłam właśnie tam koło Instytutu i w parku. Park przed wojną był piękny, teraz park jest bardzo zniszczony, ale przed wojną było bardzo ładnie, był zadbany, wszystko to po Czartoryskich zostało, to było bardzo ładne. Do szkoły podstawowej chodziłam na Leśną, a do Czartoryskich tylko dwa lata, do gimnazjum. Jeszcze przed wojną –...
Moi rodzice byli gospodarzami. Ziemi nie było dużo, ale było do 10 mórg, bo kiedyś były morgi, później hektary. Przed wojną mówili morgi. Nas było czworo dzieci, dwóch braci i dwie siostry. Brat najstarszy zajmował się zarobkiem. Były trzy konie, cztery krowy, było z pięćdziesiąt kur. Gospodarstwo takie nieduże, ale na Wólkę [Profecką] to było, można powiedzieć, jedno. Brat jeździł zarobkowo, przecież nie było samochodów, tylko wozami [się jeździło]. Jak tę serologię budowali pod torami, instytucki ten budynek, to z...
Ja jestem z domu Marianna Antoniak. Wyszłam za Józefa Komorka. Mieszkałam na Wólce [Profeckiej], a mąż mieszkał w Puławach, rok po naszym ślubie tutajśmy pobudowali sobie domek. Gotowy był, kupiony w surowym stanie, ale mąż wykończył i mieszkaliśmy przeszło 30 lat tam. 28 lat [minęło], jak tutaj nas wysiedlili. Mieliśmy dwa domki, ogród był na 1 Maja – kiedyś było 6 Sierpnia i dzisiaj 6 Sierpnia. [Urodziłam się] 17 lipca 1916 roku, mąż był starszy dwa lata. Brakowało mu trzy...
Zamku, więzienie na Majdanku, UB, mąż, śmierć córki, życie polityczne, współpraca z UB Powojenna rzeczywistość i pobyt w więzieniu na Zamku i na Majdanku w 1945 roku Wyzwolenie to była dla nas taka tylko zmiana, po prostu. Witaliśmy Sowietów tutaj, a jakże, cieszyliśmy się, że nareszcie przychodzi wolność. Ale jeszcze nie okrzepli, jeszcze front był przy Wiśle, a już aresztowania się zaczęły. I wtedy nawet wójtowie musieli się zgłosić, chłopi, jakby to powiedzieć, najbardziej światli tutaj, wywieźli ich też na...
Organizowaliśmy PSL, był zjazd, a potem kongres PSL-u i Wici razem. Zaproponowali mi [bycie] sekretarką powiatową Wici i PSL-u w powiecie puławskim. To był rok [19]45. I tu był taki domek przy krzyżówkach, ale naprzeciwko był urząd bezpieczeństwa zaraz przed szosą. Nie wolno nam było ani firanek mieć, ani nic, jak przyjeżdżali. Oni specjalnie może się zdecydowali, partia, żeby nas przydzielić do tego domku, żeby nas szpiegować. Aresztowania w dalszym ciągu były, Powiśle cale aresztowane było i oni przywieźli ich...
Mam też rodzinę nieżydowską. Miałam pierwszego męża, który był dzieckiem, jak wybuchła wojna. On z matką poszedł do getta, a ojciec studiował w Warszawie, w Wiedniu i poznał tam swojego przyjaciela, który był oficerem Wojska Polskiego, jak wybuchła wojna, to on mu powiedział: „Adam, nie idź do getta, będziemy w podziemiu i będzie ci łatwiej pomóc rodzinie”. I tak było. Ale okazało się, że matka jego też była w podziemiu w getcie. Jak oni wychodzili do pracy, zawsze przenosili część...
Nazywam się Ewa Walecka Kozłowska. Urodziłam się w Ręcznie 1 grudnia 1922 roku, powiat Piotrków Trybunalski. Rodzice mieli majątek ziemski. Do szkoły chodziłam w Piotrkowie Trybunalskim do chwili [wybuchu] wojny, a później chodziłam na komplety. Uczyłam się w domu, prywatnie. Po wojnie starałam się kontynuować edukację, ale niestety nie mogłam się uczyć. Zupełnie miałam zanik pamięci. Nic mi do głowy nie przychodziło. Nie mogłam kompletnie się uczyć. Tak że niestety edukację szybko zaniechałam po prostu. Ale wyszłam za mąż za...
edukacja, praca, mąż, przeprowadzka do Lublina Losy powojenne Ja zostałam po tamtej stronie za Bugiem, a w Brześciu już Białoruś się tworzyła. Stamtąd pojechałam ze znajomą do Warszawy szukać jakiejś pracy. W Warszawie pracowałam krótko, parę miesięcy to było i pracowałam przy sztabie wojska polskiego, ale zdziwiona byłam, bo tam się tylko ruski język słyszało. Później wyjechałam do Wrocławia, tam spotkałam znajomych i we Wrocławiu już tak na dobre się osiedliłam. Tam podjęłam dalszą naukę. Kto miał zagubione papiery czy...
Przyjechałam niespodzianie, to było przed świętami zielonymi naszymi, dwudniowymi. Był nowy okręt, „Transylwania” z Konstancy do Jaffy. W Aleksandrii się zatrzymał, bo w tych dniach naszego pobytu na okręcie Włochy weszły w wojnę i kapitan okrętu bał się, że podminowali morze. On z Aleksandrii do Jaffy nie płynie, wracają do Rumunii. Wtedy zaczęła się jakaś interwencja, moc ludzi szło tu, tam i z powrotem. Jednak po dwóch dniach dopłynęliśmy do Jaffy, później do Hajfy, dwa dni przebyłam w takim obozie...
Może pięćdziesiąt lat ludzie, [z którymi] pracowałam, nie mieli zielonego pojęcia, że ja [przeżyłam] Holokaust. Ten numer ja zalepiałam, miałam specjalne bransoletki. Nie chciałam [mówić], ja chciałam być jak urodzona tu. Moje dzieci nic nie wiedziały. Mąż, jak chciał trochę opowiadać, to mu nie pozwalałam, nie w mojej obecności. Nie byłam gotowa otworzyć [się]. Jak mój synek chodził do [przedszkola], tam była jedna Ewa, też miała dziecko [w tym przedszkolu], i ona też [przeżyła wojnę], jako aryjka. Ona napisała książkę...
Parnas był moim późniejszym szefem, on objął zakład po profesorze Flecku. Przez krótki czas takim kierownikiem zakładu była pani Jadwiga Szczygielska, była najstarsza z nas, a już w zimie, w lutym chyba, przyszedł do nas profesor Parnas i aż do [19]68 roku był moim szefem. Niewątpliwie była to postać kontrowersyjna, ale ja wspominam dobrze profesora Parnasa, bo był bardzo życzliwym szefem. Jak on miał do nas przyjść, to myśmy się bardzo bali, dlatego że on uchodził za stalinowca takiego, komunistę....
Później, jak wyprowadziliśmy się od moich rodziców, mieszkaliśmy u tej pani Mazurkowej; wtedy już było źle z Polakami i w ogóle z partyzantką. To było w styczniu w 1944 roku, mój synek miał wtedy pół roku, mróz. Spojrzałam na zegarek, trzecia czy czwarta w nocy, i zobaczyłam takie światło na ścianie. Mieszkaliśmy w takiej kuchence bez podłogi, glina była tylko. Zwykle dzieci były u rodziców, tam na Poczekajce, a wtedy akurat zabrałam ich oboje do siebie do domu. Okazało się,...
Brałam ślub w czasie wojny, w 1940 roku w Rzeczycy Księżej, w tamtejszym kościółku. To był czas okupacji, czas specyficzny, tragiczny. Miałam welon z firanki, sukienkę od koleżanki, która wcześniej brała ślub i mi pożyczyła. Szliśmy na piechotę z Poczekajki, tam było z kilometr do kościółka. Po ślubie przyszliśmy do domu. Wyszłam za mąż za Tomasza Czubińskiego, i wkrótce potem miałam już dwoje dzieci, które się urodziły w czasie wojny – córeczka w 1941 roku, a w 1943 syn. W...
[Nazywam się] Rosa Botkier. Urodziłam się 10 sierpnia 1923 roku w Odessie. [Mieszkałam na ulicy] Franza Mehringa 66, mieszkania 12. Tam mieszkaliśmy do ostatniego dnia przed wyjazdem do Lwowa. [To było] prawie w centrum, bardzo ładny dom, piękne mieszkanie, z dużym balkonem, z kwiatami. Mama [miała na imię] Sonia, Safija, ojciec był Piotr, Pietia. Miałam bardzo dobre [dzieciństwo]. Mój ojciec piastował bardzo wysokie stanowisko, był dyrektorem wielkiego przedsiębiorstwa. Matka oczywiście nie pracowała, ja chodziłam do szkoły. Miałam brata Leona, który...
W [19]57 roku złożyłam maturę, a w [19]58 roku już byłam osobą zamężną. Los zwykle płata niebywałe figle i zamiast studiować w Lublinie, studiowałam w Krakowie. Dlaczego w Krakowie? Mój mąż pochodził z Krakowa, a ja stosunkowo wcześnie wyszłam za mąż, nieomalże po maturze zaraz i mąż jako Krakus wymyślił sobie, że uczelnie z prawdziwego zdarzenia mogą być tylko w Krakowie. Tym sposobem znalazłam się w Krakowie na ekonomii, którą skończyłam z wynikiem bardzo dobrym, nawet otworzyłam przewód doktorski, ale...
Ja handlowałam – Łódź, Lublin, już nie mieszkałam w Lublinie dawno, ale chciałam iść do znajomych. Ktoś wychodzi z tego domu, w wojskowym mundurze był. Mieszkaliśmy na jednej ulicy, na Szerokiej, ale on mieszkał, zdaje się, pod 41 numerem, a ja pod 40, to po drugiej stronie. [Zapytałam], gdzie podziała się jego rodzina, powiedziałam: „Ja nie wiem, gdzie moja rodzina się podziała. Gdzie ich zabrali i gdzie ich zabili”. Nic nie wiedziałam. To on mnie się pyta, gdzie ja mieszkam....
Mój mąż był dziennikarzem i przyjaźnił się z takimi Żydami w Białymstoku, którzy potem wyjechali [do Izraela]. To było wcześnie bardzo, bo to były lata pięćdziesiąte. [Oni] byli w takim obozie, gdzie się uczyli hebrajskiego, bardzo tęsknili do Polski, pisali do nas listy. A potem okazało się, że do Szwajcarii [pojechali] i mieszkali [tam].
Myślałam już o jakimś takim dorosłym życiu, mając dwadzieścia lat wyszłam za mąż. Poznałam mojego męża przez moją siostrę starszą. Nie byli zadowoleni ani mama, ani siostra, ani szwagier, bo mi kazali się uczyć, a nie pracować. A ja uważałam, że małżeństwo to rozwiązanie. Siostry, tej która w Lublinie mieszkała, dzieci wykształciły się, syn i córka. Z drugiej strony, od brata tego ze Zwierzyńca, trzech bratanków [mam]. Wykształcili się, dwóch to geodeci, a jeden budowlaniec. Nazywają się Michalczyk, bo ja...
Zostałam w Lublinie z tą moją kuzynką. Pracowałam w fabryce cukierków Veritas jako buchalterka, przed wojną skończyłam kurs buchalterski. Poznałam mego męża, który pochodził z Borysławia. On też uciekł od Rosjan i przyjechał tutaj. Pracował w policji. Urodziłam dziecko, dziewczynkę, w [19]48 roku. I w [19]50 roku z Lublina przeprowadziliśmy się do Łodzi. Potem zapisaliśmy się na wyjazd. W tym czasie nie było mowy o wyjeździe, ale później, w [19]50 roku, zrobili przecież amnestię. Zabrali nam naszą przynależność państwową.