Głównie to się działo w Warszawie, z tym że [w Lublinie] młodzież studencka w owym czasie troszkę manifestowała, jakieś wiece w miasteczku akademickim już wówczas były. Było troszeczkę takich manifestacji, ale w Lublinie to przeszło tak troszkę [bez echa]. Ja już wtedy pracowałam i to intensywnie pracowałam, bo to była klinika, nie było przecież wolnych sobót, nie było takich różnych ulg, jakie są w tej chwili. Wiem, że studenci manifestowali, wiem, że jakieś pochody były, ale nie bardzo mogłam brać...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "emigracja marcowa"
To jest kilka grup. Tam jest wysepka i jest skwerek. To kilka grup takich dyskusyjnych. Tam się można zapisać, ale trzeba dać porękę dwóch takich, którzy ciebie znają z tych czasów. Prosto tak się nie zapisuje. To jest takie zamknięte kluby dyskusyjne, dla naszych, dla swoich. Wcześniej jakoś nas tak nie ciągnęło z powrotem zobaczyć. A później w dziewięćdziesiątym którymś roku nagle takie kluby zaczęły działać. I od razu kilka na raz. Ale spotykamy się raz na trzy lata, przedtem...
Pan Petrycz [lub Giertycz] przyjechał, żeby mnie zabrać na Dworzec Gdański, pomógł mi zapakować się i miałem tą przeprawę z sąsiadem w tym samym czasie. Przyjechałem na Dworzec Gdański i tam moja dziewczyna czekała na mnie. Odprowadziła mnie do granicy czeskiej, Zebrzydowice, do końca tej stacji. Tam rozpacz i tak dalej. Dopiero potem już, jak się rozstaliśmy, to tak nagle ta świadomość uderzyła [mnie], że jadę w nieznane. Jedyna rzecz, co była dobra, to że rodzice tam są już w...