udostępnienie online najcenniejszych zasobów, edukacja, szkoła nr 12, Technikum Energetyczne, studia, praca, wyjazdy w teren, elektryfikacja 1. Studia i praca w zawodzie elektryka Początki mojej edukacji były w szkole nr 12, która najpierw przez trzy i pół roku była w pobliżu Teatru Lalki i Aktora - teraz jest to Teatr Andersena. Tam była taka sala „Sokół” Po połowie tej siedmiolatki podstawowej przeszliśmy na Plac Wolności, obecnie tam jest Unia, a kiedyś właśnie była szkoła numer 12, a Unia była tak...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "elektryfikacja"
Nazywam się Anna Pisarska, z domu Gugała. Urodziłam się w Mełgwi przy ulicy Piaseckiej w 1929 roku. No z dzieciństwa to tak: dom rodzinny, koleżanki, które mieszkały bliziutko. Taka była Czesia Borkówna. Były też Żydóweczki. To ona nazywała się Siandla. To było imię. I był chłopczyk, ale ja już tego chłopczyka to nie pamiętam, jak on miał na imię. I było ich sporo, ale ja ich imion nie pamiętam, bo byli młodsi. Ale z [Siandlą], ona była chyba najstarsza, to...
Sam nie wiem, jak to się stało, bo chodziłem do szkoły powszechnej, do osiemnastki, na Długosza. Tam widocznie dyrektor tej szkoły jakoś zauważył, że sobie nieźle radzę, wezwał do siebie moją matkę, no i jak już kończyłem siódmą klasę, to zaproponował, żebym poszedł do Staszica. Ja nawet nie wiedziałem, gdzie Staszic jest. Bo to był troszkę taki zaścianek ten Czechów. Tam jeszcze wtedy, jak ja do Staszica szedłem - tam nie było elektryczności. Jak maturę robiłem, to nie miałem się...
W mojej rodzinie za dużo się nie mówiło [na ten temat], bardziej w tej rodzinie na wsi. Może dlatego, że się bali kołchozów i strasznie byli antykomunistycznie nastawieni. Mój wujek, który dosyć młodo zmarł, bo okazało się, że zachorował na gruźlicę, do śmierci mówił: „Zobaczycie, zobaczycie, wy się nie śmiejta, tutaj przyjdzie Ameryka, tu będzie Ameryka, tych komunistów stąd wypędzą, to się nie utrzyma”. Poza tym [tam] było bardzo dużo aresztowań. To też zraziło ludzi. Tam był taki „Uskok”, który...
lubelskie POMOC DLA GETTA Z gettem utrzymywałem stosunki. Jak przyszła pora zelektryfikowania pierwszego miasta powiatowego, które nazywało się Lubartów, to Związek Elektryfikacyjny nie miał pieniędzy na zapłacenie tysiąca liczników [...]. Więc pojechałem i uzyskałem kredyt od pana Konerta [właściwe nazwisko: Kohn], kogoś, prawie jak przyjaciela. Byliśmy w stosunkach handlowych i pomagaliśmy sobie wzajemnie. Ten bez wahania podpisał się pod poleceniem w fabryce, żeby przysłali liczniki na nasz adres, a ode mnie wziął weksle. Jak się dowiedziałem, że Konert też jest...
Ooo, tak! Pamiętam elektryfikację Żółkiewki. Któregoś roku, już nie pamiętam którego, w Żółkiewce było Towarzystwo Kredytowe i było kilku bogatych mieszczan, ludzi, handlowców. Jeden Jan Kołodziejczyk się nazywał. I Dąbski, to był ze wsi Stryjna. A ci dwaj to byli stąd. Jeden miał duży sklep, taki bławatny, jak to się mówiło wtedy, a Kołodziejczyk zarabiał na eksporcie bekonu. I oni w trzech mieli założoną taką spółkę w Baranowiczach. I oni dwa młyny mieli. Jeden parowy i drugi wodny. I to...
Młyn był w Jabłoniu, to najbliżej. Był w Zaliszczu, był w Opolu. W Parczewie było dwa dużych, to byli wszystko Żydy, żydowskie młyny. A drugi, na światłach, co to w dół, co jest ten Kułak, czy jak on się nazywa, to z tego młyna w dawnych czasach, to robili światło, czyli jak był młyn, chodził, to światło Parczew miał. To nieraz jak się jechało z rodzicami, to jeszcze ściemniło się, to już światło w Parczewie było. O! To co to...
Eletryfikacja Już zaczęli rządzić te, co nas wyzwolili, już zaczęli namawiać na kołchozy, i tym sposobem, już tam nie było wiele co do gadania, tylko już kołchozy albo spółdzielnie produkcyjne. No i zaraz powstała w Kodeńcu spółdzielnia. Już gdzie powstała spółdzielnia, to już robili światło. No i teraz taka zazdrość - tamci mają, ci nie mają. W Jabłoniu zrobili spółdzielnie, już mają. A u nas dopiero, jak przyszła kolejka, dopiero później zaczęli robić. To lata 1962-63. Przed prądem, w tamtych...
Jeździło się w teren, bo trzeba było pojechać na wieś z delegacją, do sołtysa. Sołtys był zobowiązany dać kwaterę. Ale ponieważ elektryfikacja, to na ogół bardzo chętnie przyjmowali na kwatery i jeszcze dali jeść, a czasem i wypić. Z resztą koledzy, bardziej doświadczeni, bo byłem z takim starszym, to ten mi powiada: „Ty, do tamtych nie idź”. Bo tak z boku byli, a był taki przepis, że jak było gdzieś w bok, że samotne mieszkanie czy coś, to nie opłacało...
Urodziłem się w listopadzie [19]49 roku we Włodawie. Pochodzę z rodziny chłopskiej, z podwłodawskiej miejscowości –Żuków. Rodzice byli rolnikami, uprawiali ziemię, a specjalizowali się w produkcji i hodowli owiec na dużą skalę. Ja byłem w rodzinie najmłodszy [i] byłem tym, który miał zostać na gospodarstwie. Trochę to się zmieniło. Ukończyłem Zasadniczą Szkołę Mechanizacji Rolnictwa w Ostrowie Lubelskim. Po powrocie, zacząłem rozglądać się za [odbyciem] praktyki w zawodzie rolnika [i] podjąłem pracę w Ośrodku Maszynowym w Podedwórzu, jako mechanik elektryk. Potem...