Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Janina Kaniewska - relacja świadka historii z 11 sierpnia 2020

Odczucia związane z pandemią i starością WideoTekst

Ja początkowo byłam bardzo przerażona. Zamawiałam sobie nawet żywność w takim sklepie, „Swojak” się nazywał, nie ma już tego sklepu. I pan mi przywoził raz w tygodniu zakupy do domu. Teraz myślę sobie, że trzeba z tym żyć. I chodzę. Przestrzegam [zaleceń]. Maseczkę noszę, rękawiczki mam. Przychodzę do domu, mam dezynfekatory. Myję ręce bardzo często. Wietrzę mieszkanie. Przy otwartym balkonie śpię. Dla mnie starość nie jest uciążliwa. Jest wspaniale. Spotkałam się z koleżanką z Bychawy w parku. Ona była lekarzem...

Czytaj więcej

Karnawał „Solidarności” i wprowadzenie stanu wojennego WideoTekst

Bardzo ciężko wspominam ten stan wojenny. Bardzo bałam się. Byłam w tych związkach, byłam do kontaktu z ludźmi z „Solidarności”. Na 3 Maja był taki punkt, chodziłam po jakieś instrukcje, jak się zachować. Nieczynny był Pedet, bo był strajk przecież. Na schodach się stało, żeby nikt nie wszedł. Dyrektor szedł do nas i mówi: „No co, stoicie, pilnujecie?”. „No pilnujemy, stoimy”. I dyrektor coś takiego powiedział: „Ja was popieram”. Te koksowniki na ulicach, ci milicjanci jeszcze chyba wtedy, to były...

Czytaj więcej

Odejście na emeryturę WideoTekst

Bardzo źle [to zniosłam]. Wsiadałam do autobusu i jechałam tak jakby do pracy i wracałam do domu. Nie mogłam się odnaleźć. Mąż mój pracował jeszcze. On szedł do pracy, a ja zostawałam sama w domu. Później się przyzwyczaiłam. Mieliśmy działkę. On uwielbiał tą działkę, ja nienawidziłam. Na Podzamczu tam. Ale on prosił: „Chodź, chociaż posiedzisz. Ja będę wszystko robił. Tylko ty chociaż posiedzisz”. A mi się i posiedzieć tam nie chciało. Bychawka mnie zraziła do ziemi, chyba to jest to....

Czytaj więcej

Pracujące soboty w okresie PRL WideoTekst

Jeszcze soboty były [pracujące]. Pamiętam, że walczyłyśmy o wolne soboty. I ja poszłam z koleżankami do Związków. Na Królewskiej były Związki Zawodowe. Myśmy tam zgłosiły taki sprzeciw, że ludzie w sobotę w rodzinie powinni spędzać czas, a nie w pracy. Nieraz nie było ruchu. W lecie jak były takie upały czy coś, to tam nie było wcale ruchu. No i dyrektor się obraził na nas, że myśmy tam poszły o swoje się upominać. Ale po jakimś czasie dopiero były te...

Czytaj więcej

Wyjazdy wakacyjne w okresie PRL WideoTekst

Wyjeżdżaliśmy nad morze na wczasy do Niechorza, do Słupska do koleżanki i do Ustki chyba. Ze Słupska do Ustki chyba jeździliśmy. A czasem były to urlopy u babci w Bychawce. Dzieci nie lubiły tam być, bo tam nie było atrakcji. Ale przyjeżdżały dzieci spokojne, wyciszone, dokarmione przez babcię. Jednego roku pojechałam sama [na urlop]. Byłam tak zmęczona. Dzieci jeszcze były dość małe. I miałam bardzo złe warunki. Dostałam przydział do pokoju, gdzie pani z córką mieszkała, z taką dziewczynką dziesięcioletnią....

Czytaj więcej

Rodzinne spacery po Lublinie w okresie PRL WideoTekst

Chodziliśmy bardzo często do kościoła wizytek naprzeciw teatru. I później chodziliśmy – w dobrym okresie mojego małżeństwa – na spacer z dziećmi. Nawet zdjęcia mamy takie – to już Renatka taka duża dziewczynka jest, Krzysiek też [duży]. A później się Krzysiek zbuntował i już nie chciał z nami chodzić do kościoła, tylko chodził z kolegami albo wcale. Chodziliśmy albo Wieniawską do Krakowskiego albo Ogrodową i 3 Maja. Mam takie zdjęcie, że po mszy jesteśmy przed Wojewódzką Radą Narodową na Spokojnej....

Czytaj więcej

Rozrywki w okresie PRL WideoTekst

Z takich rozrywek to czasem były organizowane bilety do Teatru Osterwy. Do kina chyba raczej nie, ale do teatru to się chodziło. Jakieś tańsze grupowe [bilety] ktoś tam załatwił, tak że chodziłam, bo lubiłam teatr. Lubiłam koncerty, uwielbiałam koncerty, lubię śpiewać. Nie bardzo pamiętam, gdzie się odbywały. W Ogrodzie Saskim w lecie były. Choinki tak zwane dla dzieci były organizowane – to tutaj, [gdzie] teraz jest coś z prokuraturą na Krakowskim, tam coś partyjnego było kiedyś. Tak że choinki dla...

Czytaj więcej

Pochody pierwszomajowe w okresie PRL WideoTekst

Nikt nie chciał czerwonej flagi brać. Sekretarz POP wręczał, jak się przychodziło na zbiórkę, ale każdy się migał. Migałyśmy się, ale trzeba było. Biało-czerwoną to już tam się brało. Była sprawdzana lista [obecności]. Źle patrzyli na taką osobę, [która się nie stawiła]. Ja na przykład byłam z synem raz na pierwszomajowej akademii. Mam nawet zdjęcie takie. Była lista, na pewno. Sekretarz sprawdzał. Pamiętam raz 1 Maja, kiedy padał śnieg. Jak pracowałam przy budownictwie, to też byłam na [pochodzie] pierwszomajowym. Nawet...

Czytaj więcej

Dzień Kobiet w okresie PRL WideoTekst

No tak, 8 Marca! Rajstopy się dostawało i goździk, oczywiście. Było Święto Kobiet, było, było. Akademia była. Zabawa czasem była taneczna. W jakiejś szkole wynajmowali salę. Na Czwartku gdzieś, pamiętam, była taka zabawa, w szkole jakiejś. Później w Związkach Zawodowych na Królewskiej była sala. Tam były też akademie. To tam mówiłam o tych majtkach koloru zajączkowego. W Związkach Zawodowych na Królewskiej, to schodziło się niżej tak, tam była sala taka.

Czytaj więcej

Sklepy w centrum w Lublina w okresie PRL WideoTekst

Ważny sklep z kożuchami był na Krakowskim, z futrami. Z butami chyba był taki, jakby Bata, na Krakowskim. Na placu Wolności ten LSS. Były [Peweksy], ale ja nie korzystałam, nie miałam możliwości. Wystarczał mi Pedet, żeby zaopatrzyć rodzinę, dzieci. [W Delikatesach] był parter i schodami się wchodziło na górę. Dość strome schody były, niewygodne. Tam można było się napić kawy. Pamiętam te pyszne wędliny, pyszne były naprawdę. Słodycze były na parterze chyba. A te wędliny to nie wiem, czy były...

Czytaj więcej

Godzenie pracy z opieką nad dziećmi WideoTekst

Była stołówka. Pracowało się na dwie zmiany. Pierwsza zmiana była na ósmą, a od dziewiątej chyba był Pedet czynny, to [godzina] na przygotowanie takie. I później można było albo kawy się napić w tej stołówce, albo zjeść tam jakąś zupę czy coś. Druga zmiana była od pierwszej albo od drugiej do dwudziestej. [Wtedy do pracy] już z domu po obiedzie wychodziłam, musiałam obiad ugotować dzieciom. W takim piecyku, w kuchni kaflowej zostawiało się obiad, żeby był ciepły. [Córka] mówi, że...

Czytaj więcej

Nieuczciwa pracowniczka stoiska w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

Pracowałam też w pewnym momencie, przed bielizną, z panią Wandą Obarzanek. Jej syn chodził z [moją córką] do szkoły, znałyśmy się doskonale. Ona bardzo uczciwy człowiek była. I miałyśmy stoisko z dywanami. To było ciężkie stoisko, blisko tak zwanej rozładowni. Więc na dole ładowali do rozładowni i na pierwsze piętro. I przy samym wejściu do tej rozładowni było moje stoisko. W pewnym momencie przyszła do nas Hania, taka młoda dziewczyna. A my z tą panią Wandą robiłyśmy sobie czasem remanent....

Czytaj więcej

Stoisko kosmetyczne w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

Ja niewiele kosmetyków używałam wtedy. [19]60 rok, to miałam trzydzieści lat. Teraz dużo więcej używam, staram się coś wklepać w te zmarszczki. A wtedy mniej, ale zawsze mi się to stoisko bardzo podobało. Takie eleganckie panie były na tym stoisku. I bardzo pięknie ułożone te kosmetyki, w takich grupach. Na środku parteru, długie stoisko było. Jak się wchodziło od Krakowskiego, to prosto na kosmetykę, a vis-à-vis były radia, telewizory. Nigdy nie udało mi się tam pracować. Inni zabiegali o to...

Czytaj więcej

Praca w dziale zaopatrzenia Powszechnego Domu Towarowego WideoTekst

Pedet to była taka wizytówka miasta. Myśmy mieli dobrą opinię, dobre towary, podlegaliśmy Warszawie. Później już awansował mnie dyrektor do zaopatrzenia. To najpiękniejszy okres był. Jeżdżenie na targi – do Poznania, do Łodzi. Przywoziło się różne rzeczy piękne. Czasem nas prosili w zakładach, żeby wziąć, mieli nadwyżki. A czasem myśmy błagali, żeby dostać towar. Jeszcze jakieś suweniry można było wziąć i zawieźć tam, żeby coś dobrego dostać. Już nie pamiętam co myśmy tam woziły, przeważnie kosmetyki. Tak że coś za...

Czytaj więcej

Klientela Powszechnego Domu Towarowego WideoTekst

Byli [klienci] z regionu. Przyjeżdżała wieś. Bardzo zróżnicowana była klientela. Ja miałam tak zwane dziewiarstwo. To była przede wszystkim bielizna – męska, damska, dziecięca. To były wyroby sezonowe, bo przecież inne w zimie, inne w lecie. Bardzo miłe stoisko. Klientki przychodziły. Takie panie lekarki, z „Kuriera” taka była pani, która tak pisała o nas dobrze. I przychodziła wieś także. Jak jeszcze w starym Pedecie pracowałam – to się mówiło „stary Pedet”, taki obuwniczy sklep na rogu Kapucyńskiej [był później przez...

Czytaj więcej

Złodziej swetra w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

Zdarzał się klient-złodziej. Przed bielizną byłam na takim stoisku, gdzie miałam swetry. To było od strony Kapucyńskiej, przy szybie, co mi tak było gorąco. To było takie stoisko, że klient mógł chodzić dookoła. Trzeba mieć oczy naokoło głowy. Wszystko było dostępne. Od Kapucyńskiej były schody jedne, a drugie od Krakowskiego. Ja stałam tak trochę dalej, obserwowałam i podszedł mężczyzna, złapał pierwszy lepszy sweter pod pachę i uciekał. Zaczęłam krzyczeć: „Krysia, pomóż mi! Pomóż mi! Złodziej, złodziej, złodziej!”. Koleżanka z sąsiedniego...

Czytaj więcej

Wymagania stawiane wobec ekspedientek w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

obsługa klienta, projekt Archiwum Historii Mówionej - opracowanie i udostępnienie online najcenniejszych zasobów Wymagania stawiane wobec ekspedientek w Powszechnym Domu Towarowym [Zwracano wtedy uwagę] na uprzejmość. Klient musiał dowiedzieć się o towarze. Jak przyszedł taki dyrektor handlowy Jerzy Piotrowicz, to on nas nauczył, że [jeżdżąc] po towar, to trzeba wiedzieć na jakich maszynach było to zrobione nawet. Dla mnie trudne to było bardzo. Ale można się do wszystkiego przyzwyczaić. Trzeba było powiedzieć [klientowi], jak się zachowuje na przykład w praniu...

Czytaj więcej

Wystawy sklepowe w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

Było małżeństwo, państwo Plewikowie, oni byli właśnie dekoratorami. Byli odpowiedzialni za te wystawy. Od strony Kapucyńskiej największe były przecież, od Krakowskiego to raczej mniejsze. To byli tacy ludzi bardzo solidni, latami całymi oni byli. Później zastąpili ich młodzi ludzie. Ale też były piękne wystawy – mieli po prostu inne pomysły młodzi. Oni to tak staroświeckim zwyczajem. Później była młoda ekipa, kilka osób. Zupełnie inaczej to wyglądało. To było pracochłonne. Ubieranie tych manekinów, dobieranie. Sezonowość była przecież też. Lato to inne,...

Czytaj więcej

Wygląd Powszechnego Domu Towarowego i warunki pracy WideoTekst

Parter był, pierwsze piętro i drugie piętro. Na trzecim piętrze były biura. Jak przeszłam do zaopatrzenia, to już byłam na trzecim piętrze. [W części handlowej] były stoiska ładnie ustawione. Musiał być towar pięknie ułożony. Taka wizytówka miasta to była. Od Kapucyńskiej tutaj było słonko, było bardzo gorąco, później takie rolety założyli, bo to było nie do wytrzymania. Poszłam do dyrektora handlowego i mówię: „Panie dyrektorze. To nie może tak być, żeby w takim upalnym miejscu pracować. My nie mamy czym...

Czytaj więcej

Zaopatrzenie Powszechnego Domu Towarowego w Lublinie WideoTekst

Było zaopatrzenie, był ruch. W sklepie były towary. Nie było źle. A jak otworzyli nowy Pedet, to już import był, niemiecka bielizna. Ja na stoisku z bielizną pracowałam. Przepiękne były peniuary, koszulki nocne, haleczki, to się jeszcze wtedy nosiło, biustonosze, bielizna. Takie rzeczy, że znajomi nieraz przychodzili: „Słuchaj, załatw mi tam coś, wiesz – swetry takie były, albo pralki – nie mogłabyś?”. Jak mogłam, to załatwiałam, ale to też z ograniczeniem. Bo dyrektor też nie był zadowolony, jak były kolejki,...

Czytaj więcej

Rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko sprzedawcy w Powszechnym Domu Towarowym WideoTekst

rozmowa kwalifikacyjna, projekt Archiwum Historii Mówionej - opracowanie i udostępnienie online najcenniejszych zasobów Rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko sprzedawcy w Powszechnym Domu Towarowym Ja przyszłam 1 lipca [1960 r.] i byłam poddana egzaminowi przez sekretarza POP i kadrową. To mnie śmieszy do dzisiaj, bo na przykład [pytali]: „Gdyby była pani na »metrażu« i klient by chciał kupić pięć metrów materiału po czterdzieści pięć złotych, ile by to wyniosło?”. To był taki egzamin. Ja się dusiłam ze śmiechu, bo sobie myślę: „Ja...

Czytaj więcej

Rozpoczęcie pracy w Powszechnym Domu Towarowym w Lublinie WideoTekst

Jak urodziłam [córkę] Renatkę, [syn] Krzysiek bardzo chorował, mój mąż pracował wtedy w CPN-ie, to pomyślałam sobie, że ja wezmę [urlop] macierzyński i jeszcze później zrobię przerwę, odchowam sobie to dziecko do przedszkola. Ona mi chorowała też. I nie pracowałam. Ale w pewnym momencie mojemu mężowi noga powinęła się w pracy, miał kłopoty. On był kierownikiem magazynu, zaczął sobie dorabiać trochę i musiał odejść. Ale był partyjny, więc poszedł do komitetu: „Ratujcie mnie, bo mnie zwolnili z pracy”. No i...

Czytaj więcej

Praca w Lubelskim Przemysłowym Zjednoczeniu Budowlanym WideoTekst

Mój kuzyn z Lublina, ciotecznej siostry mąż, pracował w budownictwie na Skłodowskiej. To było tak zwane LPZB. Lubelskie Przedsiębiorstwo Zjednoczenia Budowlanego chyba [właściwie Lubelskie Przemysłowe Zjednoczenie Budowlane – red.]. Skłodowska 38 [właśc. ul. Skłodowskiej-Curie 36 – red.]. I on powiedział, że tam może mi pomóc znaleźć pracę. Nie miałam innego wyboru, wzięłam to. Ale to nie była dobra praca. To było rozliczanie ludzi na budowie z tego, co wybudowali, z metra. A ja nie miałam pojęcia o żadnych kubaturach, o...

Czytaj więcej

Powrót do domu rodzinnego przy ulicy Drobnej w Lublinie w latach 50. WideoTekst

Jak wyszłam za mąż – mój mąż nie dokończył studiów i zabrali go do wojska – wtedy wróciłam na Drobną. To był rok [19]51 albo [195]2. Ojciec wykończył mieszkanie na górze, ponieważ na dole mieszkała taka rodzina i to były takie czasy, że trzeba było dać mieszkanie, żeby się wyprowadzili. I wykończył ojciec na górze pokój z kuchnią i ta rodzina przeszła na górę, a myśmy z mężem zamieszkali [na dole] na Drobnej. Jak moi rodzice byli w Bychawce, to...

Czytaj więcej

Matura w liceum w Bychawie WideoTekst

I pisemny, i ustny był egzamin. Mam świadectwo maturalne, chociaż [córka] mówi, że nie za bardzo piękne. Trochę trójek, trochę czwórek. [Egzamin był] w takiej sali gimnastycznej. Niedużo nas było, bo była mała klasa. Po małej maturze część osób odeszła, poszli do pracy albo do innych szkół do Lublina, tak że mała grupka nas została. Czternaście osób chyba nas było. Nie pamiętam, czy tam można było ściągać. [Na matematyce] to pewnie dostałam jakąś ściągawkę. Ale polski to uwielbiałam. Mam taką...

Czytaj więcej

Ubiór w okresie powojennym WideoTekst

Sukienki się szyło. Był taki – nieudany – bal po maturze, ale trzeba było sukienkę jakąś uszyć. I mama mi kupiła jakiś materiał. Mi się nie podobał. Powiedziałam, że ja nie chcę. Ludzie z Lublina przynosili materiały, takie kupony na sukienki, i w końcu jakoś tam sobie dobrałam, taką jaką chciałam. Krawcowa, na wsi taka pani, uszyła mi sukieneczkę w kwiaty, bo to lato przecież, na białym tle w kwiaty. Tak się ubierało. Brat ojca Stanisław, [mieszkający] w Ameryce, przysyłał...

Czytaj więcej

Wiejskie zabawy taneczne WideoTekst

Ach, były wiejskie zabawy w remizie! W remizie strażackiej we wsi Zdrapy. Ale ja miałam też ograniczenia. Byłam ładna dziewczyna, mama się bała, żebym tam gdzie nie zbłądziła. I godzina, powiedzmy, dwudziesta – ja musiałam iść do domu. Z wielkim żalem, z wielkim żalem, bo mnie tam żadne rzeczy nie przychodziły niestosowne do głowy. Nie wiem dlaczego tak rodzice się bali o mnie. „Dwudziesta godzina masz być w domu. Koniec, kropka”. I tak szłam z takim żalem. A czasem były...

Czytaj więcej

Nauka w Bychawie w okresie powojennym WideoTekst

Do szkoły jak chodziłam, to śniadanie na pewno było w domu. Musiałam zjeść. Jak było lato, to owoce brałam do szkoły. Na przerwach częstowałyśmy się z koleżankami. Jak wracałam do domu, to mijałam piekarnię po drodze, już jak się schodziło z Bychawy, i czasem kupowałam sobie bułeczki dwie i zjadałam przez tą drogę do domu. Same, ale świeżusieńkie, ciepłe, pyszne. Tam nie było jakiegoś sklepiku, żeby było coś, jakieś kanapki, nie było nic takiego. [Do szkoły w Bychawie chodziłam] niecałe...

Czytaj więcej

Życie na wsi WideoTekst

[Niedługo po wybuchu wojny] wyjechaliśmy do Bychawki. [Ojciec] zajął się rolnictwem, [o czym] nie miał pojęcia przecież. Dziadek mamie zapisał osiem mórg, bo to morgi wtedy były, nie hektary. Były i hektary, ale tak się mówiło. Osiem mórg. Ojciec miał przyjaciół w Lublinie. Miał takiego przyjaciela, [który] był szewcem – pan Grudzień, na Przechodniej miał zakład – od niego część pieniędzy pożyczał. [Rodzice] kupili taki zrąb domu. W kilku ratach płacili za to. Jakimś cudem pobudowali dom, stodołę. Tam przeprowadziliśmy...

Czytaj więcej

Świadomość prawdy historycznej w domu rodzinnym WideoTekst

Mało się w domu mówiło. O Katyniu ja nic nie wiedziałam. W innych domach się rozmawiało. U nas się nie mówiło o Katyniu, [ale rodzice] wiedzieli, kto to zrobił. Ojciec [przed wojną] był w policji, więc też miał przecieki różnych wiadomości. Na przykład to, że będzie wojna; robił nam takie zapasy, to musiał wiedzieć, co grozi nam, prawda?

Czytaj więcej

Brak możliwości studiowania w latach 50. WideoTekst

Ja chciałam pójść bardzo na farmację. Chodziłam do szkoły i mijałam aptekę. Syn tego pana, który miał aptekę, Rysiek Garbalski, chodził ze mną do jednej klasy. I ja idąc do szkoły albo ze szkoły, wstępowałam do apteki i patrzyłam na panią – to była pani Teresa Grudzień. Prześliczna kobieta, w białym fartuszku, która była taką pomocą właściciela apteki. I ja sobie ubzdurałam, że ja chcę tak pracować. No i niestety. Do ZMP się nie zapisałam, bo byłam na innym biegunie,...

Czytaj więcej

Zabicie żydowskiego chłopca między Bychawką a Zdrapami WideoTekst

Taki czternaście–piętnaście lat. Uciekał pewnie z Bychawy nad łąką i [Niemcy] go zabili. Później ludzie chyba sami wykopali dół i go zakopali w tym dole. Pamiętam ten fakt. Chodziłam na ten grób, jakieś kwiatuszki tam przynosiłam. A co dalej się stało z tym ciałem – nie wiem. To było zbocze góry, była łąka i to było tak na pograniczu z łąką. Była nasza łąka i [łąka sąsiedniego] gospodarza. To była wieś Zdrapy. Mazurek tam mieszkał, nasz sąsiad. Bardzo blisko naszego...

Czytaj więcej

Żydówka Róża ukrywana u dziadków w Bychawce WideoTekst

Panią Różę zapamiętałam jako młodą kobietę, dwudziestokilkuletnią, tak teraz myślę. Dosyć elegancką, inteligentną. Bardzo ładnie rozmawiała z nami. Zajmowała się nami – [mną] z bratem – żeby mamie było lżej. Rodzice zgodzili się, żeby jakiś czas u nas przebywała. Nie było to bezpieczne dla nas, bo wiadomo, że były obławy w Bychawie na ludność żydowską. Oni uciekali. Prawdopodobnie ta pani Róża, czy Rózia, trafiła do nas z tej łapanki, może uciekła, tak to rozumiem. Jak długo była – też nie...

Czytaj więcej