Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Wymagania stawiane wobec ekspedientek w Powszechnym Domu Towarowym - Janina Kaniewska - fragment relacji świadka historii z 11 sierpnia 2020

obsługa klienta, projekt Archiwum Historii Mówionej - opracowanie i udostępnienie online najcenniejszych zasobów Wymagania stawiane wobec ekspedientek w Powszechnym Domu Towarowym [Zwracano wtedy uwagę] na uprzejmość. Klient musiał dowiedzieć się o towarze. Jak przyszedł taki dyrektor handlowy Jerzy Piotrowicz, to on nas nauczył, że [jeżdżąc] po towar, to trzeba wiedzieć na jakich maszynach było to zrobione nawet. Dla mnie trudne to było bardzo. Ale można się do wszystkiego przyzwyczaić. Trzeba było powiedzieć [klientowi], jak się zachowuje na przykład w praniu jakiś sweterek czy coś.

Były takie kursy jakościowe i chodziłam na te kursy po pracy. Ja miałam przecież takie ogólne wykształcenie, a nie wiedziałam na przykład o właściwościach nici, włóczki, wełny czy tkaniny. Te rzeczy uzupełniało się w kursach takich.

Jeszcze jak byłam na stoisku, wymagałam uprzejmości, kompetencji, zostawienia.

Nieraz klient prosił, że nie ma pieniędzy, to się odłożyło, żeby sobie kupił [później].

Klient miał wychodzić zadowolony. To było ważne.

[Bywali klienci marudni]. A to za duże, a to za małe, a może inny kolor, a może nie ten rozmiar – i tak trzeba było podawać kilkakrotnie. No ale musiała być cierpliwość.

Nie mogłam się zdenerwować: „Niech mi pani nie zawraca głowy” albo coś, nie, absolutnie. To nie wchodziło w grę. Były takie narady, później to się omawiało. Takie rzeczy konfliktowe czasem były przecież – [również] na innych stoiskach, nie mówię tylko u mnie. Ale jakoś u mnie to zgrany zespół miałam. Zastępcą moją była pani Jadzia Marzec. Bardzo dobrze nam się pracowało razem. Długo, długo dosyć. No i były młode dziewczyny.

Ja mówię o nowym Pedecie. Miałyśmy fartuszki, do tego były białe kołnierzyki.

Fartuszki były zielone. Później ten kolor się zmieniał na jakiś troszkę inny. Trzeba było te kołnierze prasować, prać białe, krochmalić. Tak że wyglądałyśmy elegancko.

Relacja z 11 sierpnia 2020

Słowa kluczowe