Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ukrywanie Żydów - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii z 3 marca 2007

Był taki Żyd Wigde, mieszkał na ulicy Kurowskiej, był masarzem, miał przed wojną jatkę. Za Niemca przechowała go Wiejakowa, nazywamy ją „Palestynka”. Jej mąż był furmanem, miał konia, a w stajni był wykopany dół i ten Wigde tam siedział. Po wojnie, jak już Rosjanie weszli, jeszcze przez jakiś czas prowadził jatki, a później już była komuna, nie bardzo mu dawali i wyjechał do Palestyny. Wiejakowa miała dwie córki, jedna już umarła, a druga żyje, ma sklep na ulicy Pożowskiej, one często jeździły do niego, do Palestyny. Powiedziały, że to, co stamtąd przywiozły od tego Żyda, starczy im do końca życia, mogłyby nie robić nic. Wigde miał w Palestynie bardzo dużą plantację pomarańczy, cytryn i nawet Polacy u niego pracowali.

W czasie wojny nikt nie wiedział, że ona ukrywa Żyda. Dopóki Niemcy nie odeszli, nikt o tym nie wiedział. Jak ktoś kogoś przechowywał, to skrycie, w tajemnicy.

Po wojnie niektórzy Żydzi wracali do Końskowoli. Między innymi wrócił Buci od kaflarni. Sąsiadka z Młynków służyła w Warszawie u Żydów, oni byli lekarzami. Jak Niemcy weszli, to ci Żydzi, pomimo że byli lekarzami, byli zagrożeni. Ta sąsiadka wróciła tu do brata. Później ci Żydzi, lekarze, przywieźli chłopaka, może miał z 6-8 lat, żeby ona go przetrzymała i ona go ukrywała, nikt nie zwracał uwagi na to, kto to jest.

Urósł duży, przechowywał się, dopóki Sowieci nie weszli, wtedy ci lekarze przyjechali, też przeżyli, i go zabrali. Zapłacili jej za tę pomoc, kupiła sobie dwie morgi pola w Miestkiem, wcześniej ta kobieta nie miała nic ani nie wyszła za mąż, tylko tam u nich pracowała.

Buci gdzieś na Opoce się przechował, ktoś go tam przechował, był jeszcze kawalerem, później ożenił się. Ten Żyd miał pieniądze, bo prowadził fabrykę kafli, prowadził ogromny sklep, spółdzielnię.

We dworze u Panwicza cały czas za Niemca skrywali Żydów. Najpierw to byli nasi Żydzi, młodsi, a później jeszcze czescy, też młodzi, Żydówki i Żydzi. Oni tam wszystko robili, było czyściutko, płotek na okrągło ogrodzony, wszędzie na podwórzu lustro.

Poza tym Żydzi robili na polu, chyba przez dwa lata. Trzymali ich w czworakach. Tam mieli takie budy, pomieszczenia i tam przebywali. Teraz tam są sklepy, a polem rządzi Wróbel, to jest jakaś agencja.