Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Marian Lewtak - relacja świadka historii z 3 marca 2007

Marian Lewtak, urodzony w 1928 roku w Starej Wsi koło Puław, w swojej relacji odwołuje się do czasów przedwojennych, zapamiętanych z perspektywy dziecka, oraz do okresu okupacji niemieckiej i rosyjskiej. Życie przed wojną zapamiętał jako przenikanie się dwóch społeczności i dwóch kultur: polskiej i żydowskiej. Zarówno dzieci, jak i dorośli, dokuczali miejscowym Żydom, choć Marian Lewtak nie pamięta powodów, które mogłyby stać się przyczyną takiego zachowania. W Końskowoli (granicę między Starą Wsią a Końskowolą stanowiła jedynie figura) żyli ponadto Niemcy. Byli zdecydowaną mniejszością, ale do czasów współczesnych zachował się na tym terenie niemiecki cmentarz. Autor relacji podkreśla również, że ci Niemcy byli na tyle zespoleni z Polakami, iż w czasie wojny, poza wyjątkami, nikt nie odbierał ich jako dodatkowego zagrożenia. II wojna światowa łączy się z dramatycznymi wspomnieniami bardzo młodego wówczas człowieka. Marian Lewtak wspomina członków rodziny: brata i wuja, którzy zginęli podczas działań wojennych. Warto zapoznać się z fragmentem dotyczącym szkoły, autor opowiada w nim o ważnej roli, jaką odegrali jego ówcześni nauczyciele – dzięki ich odważnym, choć ryzykownym dyspozycjom – uczniom udało się uniknąć wywózki do Niemiec. Godne uwagi są także przejmujące relacje dotyczące sytuacji Żydów w trakcie wojny. Tylko nielicznym udało się przeżyć zagładę, a choć wśród tamtejszych Polaków znaleźli się tacy, którzy szli z pomocą, jednak były też tzw. psy – nie potrafili okazać szacunku nawet zamordowanym. Autor zapamiętał dość dokładnie wejście do Polski żołnierzy rosyjskich. Okazuje się, że to oni przyczynili się do budowy drogi z Końskowoli do Janowca nad Wisłą. Odnosi się on pozytywnie do poczynań Rosjan, z radością mówi też o pracy u rosyjskiego kapitana – parzył mu zioła, a w zamian miał zapewnione bezpieczeństwo i – bardzo wtedy pożądane – konserwy. Rysę na ogólnie dobrym wrażeniu pozostawionym przez to wojsko stanowi nieodpowiedzialny rozkaz jednego z dowódców, który kazał forsować Wisłę – bez zabezpieczeń i odpowiedniego sprzętu. Wielu żołnierzy poniosło w tej akcji bezsensowną, zdaniem autora relacji, śmierć.

Rodzina Tekst

Ojciec nazywał się Józef Lewtak, pochodził ze Starej Wsi, ojca matka była z Witowic, a moja matka pochodziła z rodziny Łucjanków, ze Skowieszyna, z sąsiedniej wioski. Miałem dwóch młodszych braci. W 1939 roku starszy, Ludwik, poszedł na wojnę, jak była mobilizacja, i zginął gdzieś na rosyjskiej granicy, nie wrócił. Pamiętam też dziadków. Brat matki, urodzony w 1924 roku, poszedł na wojnę. Miał stopień kaprala, ćwiczył wojsko. Był w Radzyniu Podlaskim, kiedy Rosjanie tu weszli. Ale jak siedzieli w ziemiankach, dostał...

Czytaj więcej

Szkoła Tekst

Do szkoły chodziłem od małego, od siedmiu lat. Najpierw do pierwszej, drugiej klasy chodziłem tutaj, w Starej Wsi, później do czwartej, piątej klasy już do szkoły w Końskowoli. Nie chodziłem do szkoły w głównym budynku, tam gdzie teraz jest szkoła, tylko obok jest jeszcze mniejszy budynek i tam się uczyliśmy. Pani Jucharsowa z Puław była moją wychowawczynią, z nauczycieli byli jeszcze, pamiętam, Gryglicki, Dłutowski, Sałaciński (uczył rachunków), ale nie było takich rachunków jak teraz, żadnych ułamków ani nic, tylko mnożenie,...

Czytaj więcej

Stara Wieś w okresie przedwojennym Tekst

Przed wojną ludzie stąd chodzili do roboty do dworu, do ogrodu, czyli do majątku w Pożogu. Płacili dziewięćdziesiąt groszy dziennie – kilo cukru kosztowało dziewięćdziesiąt groszy, złotówkę. Przed wojną była bieda. Kto miał więcej ziemi, miał parobka, gospodynię, służącą i ludzie u niego pracowali na roli. Zwykle trzeba było najmować kogoś do pomocy, trudno się było samemu obrobić, bo nie było narzędzi, tylko koń, brony, pług i cepy do młocki. Zboża było mało, tak że nie było sposobu się wyżywić....

Czytaj więcej

Puławy przed wojną Tekst

Puławy przed wojną były trochę większe niż Końskowola. Była główna ulica i obrzeża. Za Niemca żadnych budowli nie było. Włostowice też były taką normalną wioską, jak nasza. W Puławach był jeszcze ułożony kawałek kostki – w miejscu gdzie były koszary – poza tym wszędzie też był albo bruk, albo szaber. Był też szpital Karola, który jest do dziś, taki stary. Takie były Puławy. Dopiero po wojnie wszystko zostało wybudowane.

Czytaj więcej

Żydzi w Starej Wsi i Końskowoli Tekst

Dokuczało się tu Żydom ciągle. Żydzi chodzili po wsi, skupowali mleko w bańki, czasem śledzia przyniósł do domu – Żyd wszystko przynosił do domu i niektórzy brali od nich te różne towary, a za to dawali im coś z pola, bo Żydzi nie chcieli pieniędzy: „Ni, ja nie chcę pieniędzy, ja przyjdę, daj marchewkę, daj cebulkę, pietruszkę, daj tam jeszcze co”. W sadach wszystkie owoce rosły u gospodarza: sapieżanki, gruszki i wszystko to było kupowane przez Żydów. Żyd zrobił taką...

Czytaj więcej

Bożnica Tekst

Bożnica to był drewniany, niski, przykryty papą, ale duży budynek. Był ogrodzony i tam Żydzi co sobotę szli się modlić. Teraz nie ma śladu, że tam była bożnica. W środku po bokach stały ławki i stolik. Żydzi jak siedli, jak klęknęli, tak „przekitali” się tam godzinę czy dwie, a czasem całe popołudnie siedzieli w tej bożnicy i świeczki świecili. Był rabin. Tylko że jak ktoś go nie znał, trudno było poznać który to, bo wszyscy Żydzi nosili brody, wąsy; czasem...

Czytaj więcej

Cmentarz żydowski Tekst

Kirkut był w okolicy drogi w stronę Sielc. Tam jest teren, który nazywamy Brzezinki, to była ziemia folwarczna, i za Brzezinkami skręca się w prawo – tam jest niemiecki cmentarz i kirkut. Po wojnie ludzie brali stamtąd piach, czasami ktoś znajdował kości, a teraz zasadzili choinki, i las rośnie na tym kirkucie. On nie był duży, ale z pół hektara było. Widziałem niejeden pogrzeb żydowski. Nieśli zmarłego na siedząco na nosiłkach, czasami też ich kładli. Te ich nosiłki były zwykle...

Czytaj więcej

Cmentarz niemiecki Tekst

Jest w Końskowoli też niemiecki cmentarz. Przed wojną żyli tutaj też Niemcy. Taki Schulz był. Teraz jeszcze została córka tego Niemca, tutaj wyszła za mąż za Stefanka. Z Niemców był jeszcze Guziak, Weiss też był Niemcem, jedna Weissówna, jego córka, jeszcze żyje. Był Rózalski, on był pochodzenia niemieckiego, Kunkiel – Niemiec, jego syn jeszcze żyje, chodzi do kościoła. Tu było parę rodzin niemieckich. W czasie wojny zachowali się dobrze, nie współpracowali z Niemcami. Wyjątkiem był Rózalski, ale później partyzanci go...

Czytaj więcej

Stosunki polsko-żydowskie Tekst

W Końskowoli znało się Żydów. Żydzi chodzili razem z nami do szkoły, dokuczało się im. Na przykład w soboty piekli mace, nosili je, to z chłopakami wyrywaliśmy im je z rąk. Co sobotę mieli klapy otworzone w domach: była taka wystawka i klapa, tam mieli stół i tam jedli co sobotę. Bożnicę spalili w czasie wojny. Jak Żydzi się modlili w bożnicy, to rzucało się im tam kamienie albo wronę złapało się i wrzuciło do środka. Każdy Żyd świecił przed...

Czytaj więcej

Majątek w Pożogu Tekst

Zarządcą majątku w Pożogu był Sudnik. Tam jest tysiąc dwieście hektarów – nie tylko tu, bo jeszcze w Puławach, Osinach aż pod Sadowice za Wisłą – to był jeden majątek. Za Niemca właścicielem był Panwicz, generał lotnictwa, i jego żona też tu była. Przed wojną wszyscy szli do tego majątku, pracowali na polu, kartofle zbierali, przy żniwach pomagali, kosami się kosiło; ja nie kosiłem, bo byłem za mały. Stoi tam taki pałac, nazywaliśmy to dworem, tam rządca mieszkał. Były takie...

Czytaj więcej

Początek II wojny światowej Tekst

Wojnę ogłosili pierwszego września 1939 roku, ale oni już tydzień wcześniej bombardowali. Tutaj taki cudowny bunkier zrobiliśmy, bo tu było polskie wojsko w tym majątku. Jak samolot nadleciał, rzucił trzy bomby, jedną u sąsiada, trzy metry od mieszkania, to cała rodzina była wtedy w domu i czuli, jakby to wszystko ginęło. A to były jeszcze mieszkania pod strzechą, nie tak jak dziś. Druga bomba wpadła w sadzawkę, a trzecia zaraz za sadzawką. Na brzegu stał orzech, a na orzechu siedział...

Czytaj więcej

Życie codzienne w czasie wojny Tekst

Jak Niemiec wszedł w 1939 roku, już bieda była. Nie było co jeść, nie było w czym chodzić. Matka robiła sama płótno, z niego szyło się bieliznę, ubranie i w tym się chodziło. Matka całe dnie i noce klepała to płótno, i chodniki, co tu jeszcze są, to jest też matki robota. Kupić nie było możliwości. Po pewnym czasie obecność Niemców się utarła, już była cała niemiecka dyktatura i zboże zabierali. To był kontyngent: jak u nas było trzy i...

Czytaj więcej

Okupacyjne porachunki Tekst

W 1942 czy [19]43 roku jak Rosjanie weszli, mój stryjeczny brat był tutaj starostą; był komunistą i miał sklep spółdzielczy w Pożogu. Zapoznał się w pociągu z dziewczyną z Warszawy i się z nią ożenił, ona tu z nim była. Później poderwała jakiegoś inżynierka i stryjo zrobił awanturę, wygonił ją, ale ona chyba poskarżyła, że on jest komunistą i zanim się zorientował, przyszli Niemcy. On mieszkał po sąsiedzku, ale akurat był w Pogożu, w sklepie. Siadłem na rower, trzeba było...

Czytaj więcej

Strzelanina na stacji kolejowej w pierwszych dniach wojny Tekst

Był wrzesień, ojciec mówi, że już trzeba siać zboże, bo przecież jak nie wsieje, to na drugi rok nie będzie co jeść. A wszystkie młocki odbywały się wtedy cepami, nikt nie miał maszyn. To były tzw. obijane snopki, bo się obijało, żeby jak najprędzej umłócić, zwiać i wsiać. Pojechaliśmy w pole. Wziąłem konia i chodziłem z bronami, bronowałem, a ojciec nabrał w fartuch czy w płachtę ziarno, chodził i siał. Przeszliśmy może raz i ja patrzę, jedzie pociąg od Lublina,...

Czytaj więcej

Żydzi w czasie wojny Tekst

W pierwszym roku wojny Niemcy nic nie robili z Żydami, nie ruszali ich. Dopiero później Żydzi mieli ograniczenia, każdy musiał mieć na ręce białą opaskę z czarną gwiazdą z pięcioma rogami, tak mi się zdaje. Na każdym budynku, gdzie był Żyd, była narysowana gwiazda czerwona. Żydzi byli prześladowani. Jedzenia nie mieli, tylko tyle co ze wsi dostali kartofli czy mąki, a tak to nie. Nie było też gdzie zrobić mąki, aż na Boryszów jeździliśmy i kieratem tam się kręciło, żeby...

Czytaj więcej

Ukrywanie Żydów Tekst

Był taki Żyd Wigde, mieszkał na ulicy Kurowskiej, był masarzem, miał przed wojną jatkę. Za Niemca przechowała go Wiejakowa, nazywamy ją „Palestynka”. Jej mąż był furmanem, miał konia, a w stajni był wykopany dół i ten Wigde tam siedział. Po wojnie, jak już Rosjanie weszli, jeszcze przez jakiś czas prowadził jatki, a później już była komuna, nie bardzo mu dawali i wyjechał do Palestyny. Wiejakowa miała dwie córki, jedna już umarła, a druga żyje, ma sklep na ulicy Pożowskiej, one...

Czytaj więcej

Likwidacja Żydów Tekst

Wielu Żydów chorowało na tyfus. Na moich oczach przyszedł Niemiec z automatem, stanął w drzwiach i tym karabinem strzelał do nich. To byli przeważnie tutejsi Żydzi. Zabił wszystkich, zostało tylko małe dziecko może dwuletnie, darło się „mamy cysia, mamy cysia”, drapało tę matkę po piersiach, chciało jeść. Niemcy łazili, policjanci i ktoś powiedział, że tam jeszcze jest dziecko i płacze. Poleciał jeden w takim czarnym mundurze policyjnym, wyjął pistolet, przeładował – bach – zastrzelił to dziecko. Były takie „psy” z...

Czytaj więcej

Egzekucja ludności polskiej Tekst

Andrzej Murat pochodził z Młynek, kiedyś należał do peowiaków, był żonaty z siostrą żony mojego stryja i często przyjeżdżali do nas. Murat opowiadał nam taką historię. Był taki policjant Wójcicki, od nas z Końskowoli, i kolegował się z Muratem, znali się dobrze jeszcze z Młynek. Przyszedł raz ten Wójcicki do nich, a w ich mieszkaniu było czterech partyzantów – golili się, myli się i pytają Murata, kto to jest, a on mówi, że to kolega z jego stron – nie...

Czytaj więcej

Partyzanci Tekst

Raz wyszliśmy z kolegą wieczorem na miasto. Poszliśmy koło starej szkoły i zatrzymują nas: „Stać!” – stać to stać. Stoi partyzant z karabinem, stoją ludzie pod ścianą – rewizja w tym skwerku, gdzie jest szkoła, przepytują: kto? gdzie? co? za czym idziemy? Mówimy, że idziemy, bo ojciec tam leży pijany – tak było naprawdę, ojciec kolegi leżał pijany koło szkoły w cholewiakach, bo po deszczu było. Idziemy zobaczyć, może go zabierzemy albo coś. Nie puścili nas. Ustawili nas pod ścianę...

Czytaj więcej

Junaki Tekst

Junaki Moi bracia za Niemca byli w Junakach: młodszy w Podlodowie, za Wieprzem, średni w Puławach. W Podlodowie było lotnisko i jak trwała wojna z Rosjanami, stamtąd samoloty startowały i leciały na Rosję. W niedzielę, jak nie pracowali, przyjeżdżali do domu. Brat przyjechał z Podlodowa i mówi: „Wiesz co, jedź za mnie, pobędziesz tam ze dwa, trzy tygodnie, a ja tu trochę pooram”. I pojechałem za niego. To była moja przygoda z Junakami, taki jeden przypadek. Jeździliśmy do lasu, a...

Czytaj więcej

Wkroczenie Rosjan i zakończenie wojny Tekst

Jak tu Rosjanie przyszli, Niemców już nie było. Wszystkich zatrzymali za Lublinem, gdzieś tam ich okrążyli. Zobaczyliśmy Rosjan. Jechali na koniach, na oklep, nogami się podpierali. Zabrali nam kobyłkę ładną, czteroletnią, a dali takiego „mongoła”, nie było litości – „ja cię zastrelu” – to ojciec mówi, niech sobie weźmie. Najechało się ich wielu, u nas w mieszkaniu stali sześć miesięcy, było pięciu krawców, szyli mundury; wszędzie było mnóstwo Rosjan. Jak polskie wojsko przyszło, to ruskich żołnierzy już było mało, znowu...

Czytaj więcej

Forsowanie Wisły Tekst

Jeden żołnierz rosyjski upił się i dał komendę: „Wisłę forsować”. Całe wojsko stąd ruszyło i pojechali na przeprawę. Ja tam później byłem, z pułku wojska wróciło pięćdziesięciu dwóch ludzi tylko. Płakali jak małe dzieci, wytopili się w Wiśle, wybili. Niemcy z tamtej strony strzelali, a ci im kazali Wisłę forsować – bez żadnej osłony, bez lotnictwa, bez niczego. Na płotach, na drzwiach płynęli – wszystkie drzwi i płoty z Włostowic pozbierali, wszystko na Wisłę poszło. Oglądaliśmy to później, aż serce...

Czytaj więcej

Wysiedlenie Tekst

Brat był w Junakach. Wtedy leżał w szpitalu w Puławach. Mietek Goluch razem z bratem leżał i potem wysłali ich stamtąd, żeby zabierać ludzi, wozy poprzysyłali z Abramowa, z tamtych stron zza Kurowa. Wszystkich nas wysiedlili, co piąty gospodarz tylko został, a resztę wywieźli, trzeba było uciekać. Rozkaz był „usuwać wszystko” i wywieźli nas za Kurów. Brat po nas przyjechał i zabrał nas tam z dobytkiem. Pojechałem z braćmi, ojciec został, bo był „piątkowym”, pracował przy budowie drogi.

Czytaj więcej

Praca u rosyjskiego komendanta Tekst

Był tutaj taki Litinant, komendant wojenny, mieszkał u Rogacza, przy figurze. Mój ojciec umiał mówić po rosyjsku. On pyta się ojca, czy ma syna, ojciec mówi, że ma, tylko wyjechał, przesiedlony – „sprowadź go”. Ojciec przyjechał, zabrał mnie i przyjechałem, a ten Litinant mówi, żeby ktoś przynosił mi korzenie. Co to za korzenie, nie wiem, ale przynosił mi co dzień taki pęczek korzeni, żeby mu je gotować, bo mówił, że jest chory na nerki. Ja mu te korzenie co dzień...

Czytaj więcej

6 stycznia 1945 - ofensywa na Wiśle Tekst

Komendant rosyjski powiedział, że 6 stycznia o godzinie piątej rano będzie ofensywa na Wiśle. Tam las jest teraz, komuna nasadziła. W ostatnich dniach wojny ściągnęli katiusze, działa ciężkie na piachy wyłamali i nic nie zostało, wszystkie gałęzie zostały wyłamane. Katiusze tak uderzyły na ten nasiłowski las, że tam z lasu nic nie zostało, wszystko spalili. Samoloty, ciężkie działa –jak gruchnęło, to się niebo roztwierało. To wszystko trwało dwie godziny. Przeprawiali się przez most: konie, działa, wszystko poszło. Most w Puławach...

Czytaj więcej

Żydzi w Starej Wsi i Końskowoli po wojnie Tekst

Buci, właściciel kaflarni, przeżył wojnę. Wyjechał z żoną do Palestyny, ale tam na przejściu zabił go samochód. Później dowiedzieliśmy się o tym. W Końskowoli, w okolicy ulicy Kurowskiej, został spory plac po bożnicy, bo bożnica się spaliła w czasie wojny, nie wiem, czy ktoś ją podpalił, czy co się stało. Przed wojną i za komuny wójtem był Olek Sykut, mieszkał tam przy placu po bożnicy, a za Niemca wójtem był Siwiec. Później Sykut w miejscu bożnicy postawił stodołę. Żydzi tu...

Czytaj więcej

Praca Tekst

Po wojnie poszedłem do pracy. Na początku pracowałem w zakładzie ogrodniczym w Pożogu, już teraz go nie ma, wszystko skasowali. Należał do dworu i tam pracowałem, w ogrodnictwie. Tam pracowałem dłuższy czas, może dwa lata, może trzy. Później, w 1954 roku, ożeniłem się, już dziecko mieliśmy, już były inne obowiązki i tam pracowałem. Następnie pracowałem u Skwarka, na Starej Wsi. On miał dwóch synów, to był taki cieśla, tam teraz wszystko jest spalone, rozebrane. Namówił mnie „Chodź do mnie, bo...

Czytaj więcej