Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ślub - Jan Ignaciuk - fragment relacji świadka historii z 28 lutego 2011

błogosławieństwo. [...] Przed tymi poklonami ten drużko wyglaszał odpowiednią mowę. Pan mlody klaniał się swoim rodzicom, całował ich w rękę, rodzicom, dziadkom, stryjkom, wujkom, a oni go blo, błogosławili. I to, to, to byl ten własnie rano u pana mlodego przed wyjazdem do cerkwi, na ślub. I teraz jechał pan młody z drużkiem, marszałkami, sami mlodzi jechali do panny młodej, żeby zabrać jo do cerkwi, do ślubu. A chlopaki, kawalerzy, tórzy nie byli w weselu robili tako zachorodke, po polsku zagrodzenie. Zastawiali [...] brame do wejścia na podwórze lub drzwi przed wejściem do chaty stolem i żądali okupu za panne mlode. Jak panna mloda byla ładna, to więcej żądali wódki, jak… brzydsza to mniej. Z tymi kawalerami targowal sie w imieniu pana młodego drużko, czyli starosta weselny. On był opasany ręcznikiem, peryborami, ten drużko. Jak już doszli do zgody, to on dawał tam kilka butelek wódki, zakąske i chleb i oni szli, pili, pili to wódke kawalerowie. I po wypiciu szli do domów swoich. I wtedy na progu witali rodzice pana młodego, zapraszali go do mieszkania, a w mieszkaniu panny mlodej również odbywaly sie poklony, czyli błogoslawieństwo. I też przemawiał drużko przed blogosławieństwem, odpowiednio mowe miał. To też sie kłaniali i całowali w ręke, a, a rodzice, dziadkowie, wujkowie i stryjkowie błogosławili. I teraz tam troche śniadania zjedli, ale takie post, nie bardzo, to śniadania nie jedli. I wybierali sie do cerkwi, czy do kościoła do ślubu. Pan młody jechał osobno z drużkiem, z marszałkami na furmance, a, a panna mloda osobno z swoimi drużkami, starszo drużko i drużkami. Bo jeszcze byl starszy marszałek u panny młodej i u pana młodego, starsza drużka u pana młodego i u panny młodej. I byli również, panna mloda miała swache, starszo zamężno kobiete, która byla obeznana zwyczajami, obrzędami weselnymi. To byla zamężna kobieta, przeważnie siostra zamężna lub kuzynka. Tak samo pan mlody mial swache. Ta swacha u młodego nazywala sie pryswacha, czyli po polsku przetlumaczyć przyswacha. [Do ślubu] swacha nie jechala, rodzice nie jechali do ślubu, bo przygotowali przyjęcie weselne. I on, na pierszej furze jechala orkiestra składająca sie z harmonii, skrzypiec, klarnetu i bębna, tóry zwie sie bubon lub baraban. I ta orkiestra przez wieś, aż do samej cerkwi, czy kościoła gyła, grała weselne marsze. To oni jechali osobno. […] W cerkwi oni stawa, stawali na takim szerokim i dlugim ręczniku wyszywanym peryborami, który rozścielał drużko przed prestolem, co znaczy ołtarzem. A na, z tylu panny mlodej, pana młodego stali marszałkowie, trzymali nad głowami korony, czyli wienci, stąd w ukraińskim języku, w naszej podlaskiej gwarze winczanie oznacza ślub, a zwinczatysia to znaczy wziąć ślub. I tutaj batiuszka, czyli ksiądz prawosławny udzielał im ślubu, tam odprawiał modlitwy odpowiednie. [...] I, i mlodzi skladali przysięge, wymieniali pierścionkami i tak odbywał sie ten ślub. Jechali już z, na wesele do panny młodej. Przeważnie pierwszy dzień wesela odbywal sie u panny młodej. Jechali już razem, nie osobno. Orkiestra grala marsze przez cało droge. A tutaj jak oni jechali do panny mlodej, to ze wsi przybiegaly kobiety i dziewczęta, tóry nie były proszone na wesele, to prosili sera, to to nazywa sie pro, po, proszenie syra. I oni śpiewali takie pieśni, specjalne takie żartobliwe, a na progu yy chaty panny młodej stala jej swacha i ona śpiewem im odpowiadala. Oni po zakończeniu tych przyśpiewek swacha wynosila im wódke i tego, białego chleba zwanego pyruchom, czyli po polsku kołacz, wódke, kiełbase i oni pili i cho, wychodzili do domu. Rodzin, rodzice za, rodzice yy panny mlodej, jak pan mlody przyjeżal zabrac panne młodo, to witali na progu pana mlodego, zapraszali do chaty [...]