Jak była w prywatnych domach szkoła, to przecież nie zgonią dwóch setek dzieci czy ile komuś na podwórze, tylko był taki most stary i za mostem prosto się wjeżdżało na taką groblę, tam była łączka taka i [kiedy] jakaś uroczystość była, to właśnie tam. Tam dzieci paliły ognisko, śpiewały takie patriotyczne pieśni i mówiły wiersze. To było 11 listopada, jak Piłsudski umarł [też], ale główna uroczystość to była 11 listopada. Zawsze 11 listopada tam paliliśmy ogniska, śpiewaliśmy, wiersze mówiliśmy, przedstawialiśmy...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "rzeka Wieprz"
Zawsze bardzo lubiłem wodę, ponieważ mój ojciec zawsze mnie i moją siostrę nad wodę zabierał. Początkowo to była Bystrzyca – mieliśmy bliziutko. Później ta rzeka stała się w zasadzie ściekiem, już nic nie miała wspólnego ze swoją nazwą. Jeździliśmy nad Wieprz i tam pływaliśmy. Często jeździliśmy pod Łęczną, gdzie pływaliśmy od mostu, który jest z Łęcznej na Milejów, do tego, który jest z Lublina do Łęcznej – z biegiem rzeki, także się miło i sympatycznie nam płynęło.
Ogromną przyjemnością była dla mnie rzeka Wieprz. Ja nauczyłem się pływać mając 4 latka. Bo tam w tej Żółkiewce był olbrzymi staw, który ciągnął się na przestrzeni dwóch kilometrów. Od takiej wsi Rożki aż do Żółkiewki. To była z niego pociecha, dlatego, bo w nim się można było nauczyć dobrze pływać. Ja się sam nauczyłem pływać. To zdumiewające, bo jak ja się nauczyłem pływać? Pławili konie. Zawsze wieczorem ci gospodarze przyjeżdżali z pól to pławili konie, wpuszczali je do wody,...
Były dwie dziewczyny i to były znajome, jedna z nich chodziła z moją siostrą nawet do szkoły, i one były z pochodzenia Żydówkami. Ich matka była Żydówką, ale się przechrzciła i wyszła za mąż za Polaka. I przyszli Niemcy to tak: matkę na podwórku rozstrzelali i syna rozstrzelali Niemcy. Męża zostawili, a te dwie dziewczyny, te córki, no takie wtedy, jedna miała, ja wiem który to był rok? No takie w wieku jeszcze szkoły podstawowej. Bo ten chłopiec to już...
Łęczna jest [położona] na takim wzgórzu, jak gdyby. Z jednej strony przepływa rzeka Wieprz, a z drugiej strony taka mała rzeczka, która płynie z Cycowa aż, nazwali ją Świnka i Świnka wpada do tego Wieprza. I taka jest góra, i tam na tej górze stała synagoga i szkoła żydowska przy synagodze zaraz. I tam na górze pobudowali się Żydzi. A tak na dole, bliżej, to już tam [mieszkali] Żydzi trochę, trochę Polacy.
Najbliższym sąsiedztwem naszego domu, który był w ówczesnych czasach nazywany dworem, to była wieś oraz tak zwane czworaki, czyli budynki w których mieszkali ówcześni pracownicy majątku. Bo trzeba wyjaśnić, że po powstaniu styczniowym car wydał ukaz i znaczny szmat ziemi z dóbr łańcuchowskich, tak zwanego dominium, przekazał wsi. W związku z tym zmieniła się struktura gospodarcza, nie było już pańszczyzny, tylko majątek musiał przejść na pracowników najemnych. W związku z tym zostały pobudowane budynki mieszkalne, gdzie zostali przyjęci pracownicy, ci,...
Bystrzyca to moje wczesne dzieciństwo. Później już się nie nadawała do tego, żeby tam nawet na spacery chodzić, ale w tym wczesnym dzieciństwie tam się kąpaliśmy. Po przeciwnej stronie niż ulica Buczka, dzisiejsza Zamojska, w okolicach stadionu była przystań z kajakami, które były zapewne sklejkowe. Mnie się wydawało wówczas, że drewniane, z drewnianymi wiosłami. Ojciec wypożyczał kajak i razem z siostrą żeśmy po tej Bystrzycy wędrowali. Z tego czasu nie mam zbyt wielu wspomnień – byłem bardzo mały. Ponadto szybko...
Spędzaliśmy z rodzicami, a szczególnie z ojcem wiele czasu nad wodą. Pływaliśmy w Wieprzu. Później ojciec kupił ponton, do którego dorobiliśmy maszt, żagiel i miecz. To była pierwsza moja żaglówka. Miałem wtedy 7-8 lat. Oczywiście nasza łódka była bardzo ułomna. Na Wieprzu dało się płynąć z prądem. Wiatr trochę pomagał i popychał. Pierwszy kurs żeglarski zrobiłem nad jeziorem Piaseczno w ośrodku, który wówczas nazywał się Sekcja Żeglarska AZS WSR. Odbywało się to w spartańskich warunkach – w namiotach, sami żeśmy...
Do [19]44 mieszkaliśmy na Łęczyńskiej i jak Rosjanie byli blisko, bo granica przesuwała się i pierwsze bombardowanie, dokładnie nie wiem, ale gdzieś miedzy dziesiątym a dwunastym maja, Lublin był bombardowany przez Rosjan. To ojciec zorientował się, to nas wysłał na wieś do Kijan, ponieważ było większe bezpieczeństwo. Większe, bo nie było na wsi bombardowań. A sam podjął się pracy w kowalstwie i prowadził warsztat kowalski. Co robił? Kiedyś były modne dorożki, podkuwał konie. No i cały transport w zasadzie był...
Dlaczego Wieprz jest Wieprz? Nigdy nie wiedziałam dlaczego Wieprz jest Wieprz. Któregoś razu płynęłam nim w znak i trafiłam w coś głową i to był wieprz, wrzucony do rzeki. Wtedy zrozumiałam, dlaczego to się nazywa Wieprz, ale że akurat na mnie to musiało popaść... Ja w ten sposób doświadczałam życia we wszystkich okolicznościach, gdzie mnie proszono i nie proszono. Życie towarzyskie [Lubartowa] latem skupiało się nad Wieprzem. Tam wszyscy chodzili się kąpać. To była piękna, czysta rzeka, podobno teraz też...
U nas tutaj na Wieprzem znowuż mówili, że jak poszło się kąpać młoda dziewczyna sama, tam czy z koleżanką, to topielica wciągała. Była topielica taka, że do Wieprza wciągała, że miała takie, wyglądała jak kobieta, miała długie włosy, tylko zawsze zarzucała sobie na twarz. To takie bajki u nas chodziły i każden mówił, mężczyźni nawet mówili, nawet i młodych chłopców u nas tutaj wciągnęła, tak. Mówili, że był, mówi, niby to wir był i tam w miejscu w tym do...