Moje ukrywanie zorganizowała mi moja przyrodnia siostra, Bogusia Górka. Przeważnie ukrywałem się u ich znajomych, znajomych ich znajomych, nie starałem się ukrywać u jakiejś rodziny swojej bliższej czy coś takiego. Większość czasu ukrywałem się w Lublinie, najwięcej na Czechowie. Początkowo to u naszych przyjaciół przez kilka dni się ukrywałem. Później już w takich warunkach, zresztą cały czas byłem w dobrych, domowych warunkach. Ja w styczniu już starałem się nawiązać łączność z zakładem, nawiązałem łączność z zakładem poprzez rodzinę, ponieważ w...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "kontakty z rodziną"
One były wszystkie cenzurowane, były bardzo proste. Ojciec [pisał], że miał sklep z żelazem na ulicy Zgoda, że mama żyje. Mama do mnie przez całą wojnę ani razu nie napisała. Miała do mnie ogromny żal o to, że ja wyjechałem i że wyjechałem z Renią, miała do mnie ogromny żal o to. Wrócił kontakt z mamą dopiero wtedy, jak ja wróciłem po wojnie do Polski. Natomiast ojciec do mnie pisał niesłychanie serdeczne, czułe listy. Zwrócił się do Czerwonego Krzyża w...
[Jeśli chodzi o rodzinę w Izraelu], to moi rodzice pojechali tam kilka razy, ja – również raz czy dwa razy, więc faktycznie, spotkałem Moszego Dawida [Fersztmana] i innych członków rodziny. Ale nie jeździłem tam bardzo często. A do Brazylii jeździli moi rodzice, dwa, trzy razy, ale [krewni z Brazylii] regularnie przyjeżdżali do Francji odwiedzać moich rodziców. Bo mieli dużo lepszą sytuację finansową. [Sytuacja krewnych, którzy wyjechali do innych niż my krajów], była porównywalna. Sytuacja ludzi, którzy wyemigrowali do Izraela po...
[Kiedy wyjeżdżałem to] najmłodszy brat miał cztery lata, on mnie trzymał [za] nogi i nie dawał mi odejść. To całe życie mnie gnębi. Jak byliśmy jeszcze [w Kowlu], to dostawałem listy z Polski. Wtedy zrobiliśmy paczkę, nie mieliśmy pieniędzy, ale kupiliśmy [coś] do jedzenia [i] wysłaliśmy do Lublina. [Nie wiem czy] zdążyli dostać, czy nie [tą paczkę]. Później dostałem listy, że ojciec i bracia zostali zmobilizowani do pracy przez Niemców. Później już nic nie dostawałem.
Jak pracowałem – od [19]39 do [19]40 roku, prawie rok – w kopalni, to prawie nie miałem łączności z rodziną. Jak skończyłem tę pracę i pojechałem do Połtawy, to zacząłem pisać. I siostra mniej więcej opisała sytuację. To był [19]40 rok. Przysłała mi zdjęcie w ładnej sukience i dodała: „to jest moja własna robota”. Jak uciekłem z [Lublina], to ona już się uczyła krawiectwa. Wyczułem, że nie jest tam tak w porządku, a można było z ZSRR wysłać trzy kilo...