Pierwszy spektakl miał w ogóle inny tytuł – „Życie ukrzyżowane”. Paradoksalnie Teatr Gong 2 mógł sobie użyć tytułu „Wietnam ukrzyżowany”, a ja nie mogłem „Życia ukrzyżowanego”. To była też taka ironia losu, że teatr z KUL-u nie miał szans. To była jedna rzecz, że tytuł musiał być zmieniony. Tytułu cenzura zabroniła nam użyć, ale to byłoby pół biedy jeszcze. W ogóle zatrzymano spektakl, nie było zgody na jego wystawienie. I trzecia rzecz, zasadnicza, że musieliśmy zmienić scenografię w jakiś sposób,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "ingerencja cenzorska"
Premiera pierwszego spektaklu musiała czekać na pojawienie się prawie trzy miesiące. I była obwarowana czymś niesamowitym. Nie wyobrażam sobie tego dzisiaj – to było na żądanie cenzury – żeby każdy widz dostał program, w którym mu przedstawiono, jak ma odebrać poszczególne sceny. Po prostu dostał interpretację. Ja mam do dzisiaj tę wkładkę. Pod tym warunkiem się zgodzono, że każda ze scen musi być nazwana, jak mamy ją odbierać, czym ona jest. To było niesamowite, że dopiero pod tym warunkiem się...
Miałem dobre układy z pracownikami cenzury, wiedziałem z kim nie można się dogadać, a z którym z tych cenzorów można dojść do jakiegoś porozumienia, do przynajmniej wyjaśnienia, dlaczego taką czy inną pozycję w gazecie zatrzymuje i na jakiej to podstawie, bo normalnie cenzor nie wyjaśniał dziennikarzom powodów zatrzymania [materiału]. W ogóle dyskusji z cenzorami nie było. Były tylko wytyczne, decyzje, które później naczelny przekazywał zespołowi, a czasami w ogóle nie przekazywał, była to praktyka prawie, że codzienna. Dyżurni redaktorzy w...
My cały czas mieliśmy tę świadomość, że istnieje cenzura. Cenzor siedział w drukarni i kiedy przygotowywano gazetę, która miała być drukowana koło dziewiątej, to musiała być zaakceptowana przez cenzora. Ta aktywność cenzora świadczyło o tym, że coś się dzieje, że czegoś już nie wolno pisać. Nie można było pisać na przykład o wojsku, nie istniała w gazecie żadna informacja związana z formacjami wojskowymi. Milicja, obiekty milicyjne, one [również] nie istniały w naszej takiej obiegowej informacji, gdzie, co się dzieje. Kiedy...
Kartki były pisane tylko dla cenzury, bo to była taka ironia, że cenzor musiał zawsze wcześniej zobaczyć tekst. Jak teatr jest bez słów, to jak to zrobić? Więc ja robiłem zawsze taki zabieg, że prosiłem kogoś w zespole, żeby sobie napisał, jak on sobie to wyobraża – ja nie miałem takiej motywacji – żeby cenzor wiedział, o co mi chodzi. W każdym razie w zespole zawsze znalazła się osoba, która napisała co chciała, o tym, co zobaczyła. I wysyłaliśmy na...
Miałem rozmaite jakieś zdarzenia, gdzie w mój tekst ingerował cenzor, ale to na takiej zasadzie, że czegoś w redakcji nie dostrzeżono. [Ponieważ] tym pierwszym cenzorem dziennikarskiej produkcji była [sama] redakcja, był sekretarz redakcji, zastępca naczelnego, czy sam naczelny. Myśmy ustalali na codziennych planówkach, o dziewiątej rano mieliśmy takie planowanie numeru: co, kto daje i na tej podstawie, sekretarz już w godzinach porannych planował układ strony. Oczywiście te strony, które wypełniały artykuły, czy reportaże, rzadziej pojawiające się u nas w dziennych...
W latach 80., jak już utraciłem pracę w „Kurierze”, to podjąłem taką współpracę z Kurią Lubelską i tam pracowałem Wydziale Duszpasterstwa. [Najpierw] byłem anonimowym współpracownikiem, a później figurowałem również w zespole redakcji „Wiadomości Diecezjalnych”. [Te gazety] trzeba było zanosić do cenzora, on je podstemplowywał, wyrażał zgodę na druk. Byłem w tym zespole redagującym „Wiadomości Diecezjalne” i często tam chodziłem do cenzury, bo tu już nie było takiej zażyłości, że cenzor przychodził i sprawdzał te wszystkie druki, które w tej drukarni...
Natomiast nie było takiej świadomej działalności, która była niedopuszczalna przez cenzurę. To się pojawiło dopiero w okresie stanu wojennego, czy w [wcześniej] w roku [19]80, kiedy tworzyła się „Solidarność” i w [19]81 roku, kiedy [różne] zdarzenia były ocenzurowywane w prasie. Sprawozdania z tych zdarzeń i [jednocześnie] interwencje cenzorskie były bardzo częste. Na przykład był przepis, że interwencja cenzorska powinna być oznakowana, w nawiasie się podawało decyzję o zatrzymaniu cenzorskim. Jednak gazetom RSW „Prasa” nie zezwolono podawać tej informacji, że tutaj...