Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Edukacja - Lidia Perlińska-Schnejder - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Urodziłam się 26 stycznia 1929 roku w Lublinie. Zanim zaczęłam chodzić do szkoły, to ojca przeniesiono do Lubartowa, gdzie był komendantem powiatowym PWiWF [Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego] i tam [później] chodziłam do szkoły. Zaczęłam czwartą klasę i przenieśli ojca z powrotem do Lublina, do sztabu tym razem, i już czwartą klasę [kończyłam] w Lublinie. W czasie wojny to już z takimi przerwami ta szkoła powszechna przebiegała, bo to wyrzucano, zabierano lokal, bo stale jakieś tam wojska zajmowały te lokale....

Czytaj więcej

Ucieczka na Wschód - Mordechai Rozbruch - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Wtedy jeszcze nie było takiej decyzji [o ucieczce]. Dopiero kilka tygodni później, kiedy część Żydzi zostali w inne miejsce i wtedy uże [już] myśleli. Ale z początku nie. Starszy brat, on był w Warszawie i pierwsze dni poszedł do Sowietów. A więcej nikt nie uciekł, gdzie byli, to byli. Ja sam byłem. Ja przyłączyłem się do sąsiadów naszych. Ojciec mówił: „Oni jadą z nimi razem.” Ten brat [Eli] już był żonaty, on miał żonę i dzieci. A później, ja słyszałem,...

Czytaj więcej

Szkoła powszechna w Lubartowie - Mordechai Rozbruch - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Szkoła była, ja nie pamiętam nazwy tej ulicy, ale pamiętam jak się chodziło tam. Myśmy przeszli przez Lubelską i poszli do Pocztowej i za Pocztową w lewo tam prosto jeszcze jakieś pół kilometra i tam była szkoła. Ja pamiętam nieskolko [kilku] nauczycieli. Jednego, Maj się nazywał i żona też była nauczycielką, Majowa nazywano ją. U nas w szkole był kierownik szkoły, on był Niemiec, z tych Niemców, którzy żyli w Polsce. Nie wiem, jak się nazywają, ale było dużo Niemców,...

Czytaj więcej

Dom rodzinny w Lubartowie przy ul. Żabiej 18 - Mordechai Rozbruch - fragment relacji świadka historii WideoTekst

[Mieszkaliśmy]Żabia 18, Lubartów. To była uliczka, gdzie przeważnie Żydzi mieszkali. Centralna ulica u nas była Lubelska. Ta Żabia, ona dotykała tej ulicy. Zaczyna się od Lubelskiej, w kierunku północy, mi się tak zdaje. To był domek... właściwie [na] dwa rodziny, [tak] budowali w mieście kiedyś, była ściana między nimi i to wszystko. [W drugiej rodzinie] ojciec nazywał się Abusz Zalcman. Tam byli trzy córeczki. A matka była już… Ja pamiętam jak ona zmarła matka, ona była chora. Z ulicy Żabiej,...

Czytaj więcej

Życie religijne rodziny - Mordechai Rozbruch - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Do synagogi szliśmy modlić właśnie w święta, a do bożnicy w każdy dzień. [Bożnica] była w tym rejonie, niedaleko, może 10 metrów od synagogi, albo 20 metrów. Mój ojciec był religijny, ale on też rozumiał ludzi niereligijnych. Na przykład moja siostra starsza to ona czytała razne kniżki [różne książki] takie świeckie i on nie sprzeciwiał się temu. A mój brat Szmuel, on był komunistą. On pracował w Lubartowie, ale później w Warszawie. Partia komunistyczna był niedowolna w Polsce. Nielegalna. Ale...

Czytaj więcej

Rodzina - Mordechai Rozbruch - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Moje nazwisko Mordechai Rozbruch. Urodziłem się w 1924 roku 17 października w Lubartowie. W Lubartowie ja miałem rodzinę i chodziłem do szkoły polskiej. Kończyłem siedem klas w polskiej szkole, w języku polskim. Moja rodzina była religijna, ale mój ojciec prosił, żeby ja uczył się język polski mimo to. Mój ojciec nazywał się Isachar, a moja mama się nazywała Gitel z domu Ludmanów. A ojciec Rozbruch. Mój brat się nazywa Szmuel, dwóch braci miałem, [drugi] Eli. A siostra nazywała się Fajga....

Czytaj więcej

Dzieciństwo w Lubartowie - Włodzimierz Korsak - fragment relacji świadka historii Tekst

Ja się urodziłem w Lubartowie. Ojciec pracował wtedy jako lekarz weterynarii, a ja, jako dziecko, nie zdawałem sobie sprawy jakie są zarobki ojca. Ojciec miał własny samochód i prywatnego kierowcę, ile mu płacił też nie wiem, nie pamiętam tego. Wiem, że kierowca w każdym razie był, bo pamiętam, że wakacje spędzaliśmy w majątku w Nasutowie, to był majątek Zamoyskich, i tam był taki moment, który mi utkwił jeszcze w pamięci, że z kierowcą łapaliśmy kury, ale te kury gdzieś na...

Czytaj więcej

Mama była ewangeliczką pochodzenia niemieckiego - Włodzimierz Korsak - fragment relacji świadka historii Tekst

Moja mama urodziła się w Kamieńcu Podolskim i tam się wychowała, tam zaczęła studiować. Mama była pochodzenia niemieckiego, znała pięć języków: francuski, niemiecki, ukraiński, rosyjski i polski, biegle władała we wszystkich tych językach. Ja dowiedziałem się o tym, że mama jest pochodzenia niemieckiego dopiero w latach sześćdziesiątych i nie było sytuacji takiej, żeby przypuśćmy podkreślić to, że ona jest nie-Polką a Niemką. Jej rodowe nazwisko to było Kramm przez dwa „M”. O mamie i jej rodzinie to tyle wiem, co...

Czytaj więcej

Niezwykle ciekawe losy ojca - Włodzimierz Korsak - fragment relacji świadka historii Tekst

Urodziłem się 10 lutego 1928 roku w Lubartowie. W tym czasie ojciec był powiatowym lekarzem weterynarii w Lubartowie. O przeszłości moich rodziców dowiedziałem się będąc już dorosłym mężczyzną. Mój ojciec pochodził spod Witebska. Po rodzicach posiadał dwa majątki, które liczyły około 1200 hektarów. Mogło się wydawać, że to jest duży obszar, natomiast ziemi uprawnej było niecałe 100 hektarów, w porównaniu z tą powierzchnią to jest bardzo mało. Dlaczego? To są tereny polodowcowe, na których pozostały jeziora, bagienka, bagna, łąki i...

Czytaj więcej

Wybuch wojny w 1939 roku - Ruth Goldberg - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Ja byłam w Kurowie, jak wojna wybuchła. Było zamieszanie wielkie. Dwa dni przed tym myśmy byli na letnisku, tatuś przyjechał i zabrał nas do domu. I mówiło się, że może będzie wojna i już była wojna. Miasto nasze spaliło się pierwszą bombą, poszło całe miasto prawie. Może pod miastem zostało trochę, ale żydowskie miasto zupełnie zostało spalone. Ojciec mój myślał, że go powołają do wojska, ale okazało się, że nie. Do nas przyjechali ludzie z miejsc, gdzie już byli Niemcy....

Czytaj więcej

Dziadek - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Mój dziadek był zawodowym hutnikiem, czyli takim dmuchaczem. Przez piszczel dmuchał w ciekłe szkło na burgulec. Burgulec jest to typ formy, gdzie się szkło formuje. Prawą ręką trzymał piszczel, lewą obracał burgulec, kręcił tą piszczelą, żeby szkło formy nabrało. Oczywiście, pracował w hucie najbliżej Lublina, czyli w Lubartowie. Nie było kiedyś takiej komunikacji, w związku z powyższym mój dziadek, zarówno do pracy, jak i z pracy, chodził na piechotę. Między Lublinem a Lubartowem. To jest ponad dwadzieścia kilometrów, kawał drogi....

Czytaj więcej

Stan wojenny - Ewa Krojec - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Stan wojenny wrył mi się w pamięć. W stanie wojennym już nie mieszkałam w Lublinie. Mieszkałam w Lubartowie, miałam dwoje dzieci. Stan wojenny zastał mnie tak, że chciałam do mamy zadzwonić, nie mogłam, bo „rozmowa kontrolowana”, przerywało mi coś w telefonie, nic nie mogłam kupić. Mojego męża nie było, mój mąż pracował na KUL-u i był wtedy na obozie ze studentami. A ja z tymi dziećmi ani się ruszyć, ani co kupić, koniecznie chciałam się dostać do Lublina do mamy....

Czytaj więcej

Charakter lubelskiego lipca - Antoni Adam Czop - fragment relacji świadka historii Tekst

Podstawą zmian były strajki, w czasie, kiedy nie było tak łatwo strajkować, jak w tej chwili. Obecnie strajk jest zagwarantowany prawem, wtedy nie było gwarancji prawnych. Nie było wiadomo, co zrobi aparat bezpieczeństwa z ludźmi, którzy strajkują. Oni łagodnie potraktowali strajki lubelskie. Nikt nie został aresztowany. Robili rozpoznanie, obserwowali, ale nie było represji. W czasie Lubelskiego Lipca w Lubartowie strajki były w zakładach magnetofonów „Kasprzak”, w zakładach garbarskich i jeszcze w małych zakładach transportowych. My nie mieliśmy dobrych informacji o...

Czytaj więcej

Charakter protestu - Antoni Adam Czop - fragment relacji świadka historii Tekst

Cztery dni trwał nasz strajk dochodzony. To nie był strajk okupacyjny, ale załoga przychodziła i nie podejmowała pracy. Taką przyjęliśmy formę. Działo się to w okresie, kiedy strajki nie były znane w Polsce. Najstarszy pracownik, którego bardzo szanowałem, Bolesław Świć, mówił: „Panie Antoni, ja już odchodzę z pracy, ale jeszcze w życiu nie widziałem takiego zjawiska, jak strajk”. Był przejęty, blady, przestraszony. Załoga dosyć ochoczo, z dużym entuzjazmem przystąpiła do strajku, nie mając nadziei nawet na spełnienie tych prostych, materialnych...

Czytaj więcej

Strajk - Antoni Adam Czop - fragment relacji świadka historii Tekst

Był to jeden z czołowych zakładów budowy konstrukcji stalowych i budowy linii technologicznych, opartych na stali kwasoodpornej. Największą część produkcji stanowiły konstrukcje stalowe dla rolnictwa, a więc wiaty na stodoły i inne pomieszczenia gospodarcze. Wykonywaliśmy różne indywidualne zlecenia. Załoga była typowo męska, około 180 ciężko pracujących mężczyzn. Byłem technologiem, więc przygotowywałem procesy technologiczne, czasem rysowałem konstrukcje. Wiele wyrobów było typowych i te najczęściej zamawiano. Były one względnie tanie i dobre. Zakład był dość dobry i dobrze zorganizowany. Pracowała młoda załoga,...

Czytaj więcej

Pamiętam strajk w Świdniku - Kazimierz Matyjaszczyk - fragment relacji świadka historii Tekst

Pamiętam strajk w Świdniku. Tam także była demonstracja siły wojska i zomowców, którzy byli tam wysyłani, żeby stłumić to wszystko. Do Lublina w ogóle nie jeździliśmy, bo praktycznie po co. U nas w Lubartowie zaopatrzenie jeszcze jako takie było. Tu w Lubartowie garbarnia troszkę zaczęła protestować i Kasprzak. Obecnie już nie prosperuje ani jedno, ani drugie.

Czytaj więcej

Charakterystyka kampanii wyborczej - Jerzy Kłoczowski - fragment relacji świadka historii Tekst

W miastach było łatwiej zasadniczo trafić do ludzi, ale jak trafić do ludzi na wsi? Od razu główną naszą troską było szukanie jakichś zaufanych osób, które mogłyby natychmiast podjąć działania. Niesłychanie ważną rzeczą było bardzo autentyczne zaangażowanie szczególnie dużej liczby osób. Ważna była od początku rzeczywiście atmosfera współpracy i szukania. Każdy był szalenie dumny, że znalazł w [jakiejś] gminie kogoś, kto zaangażował się w kampanię. Było niesłychanie ważne, aby koło nich zaczęli gromadzić się inni ludzie. [Przyjęliśmy, że] każda gmina...

Czytaj więcej

„Solidarność” w Lubartowie nie była w stanie obsadzić wszystkich miejsc - Kazimierz Grelak - fragment relacji świadka historii Tekst

do Sejmu, NSZZ "Solidarność", Kazimierz Majdiuk „Solidarność” w Lubartowie nie była w stanie obsadzić wszystkich miejsc Przez księdza Tokarzewskiego zaangażowałem się w organizowanie wyborów do Sejmu w 1989 roku w Lubartowie, skąd pochodzi moja żona. Okazało się, że „Solidarność” lubartowska nie była w stanie obsadzić wszystkich miejsc. Między innymi nie były obsadzone gminy takie jak: Michów, Kamionka i tak dalej, gdzie trzeba było koniecznie patrzeć komisji na ręce. Zadzwoniłem wtedy do ówczesnego prorektora Politechniki Kazimierza Majdiuka – już nieżyjącego –...

Czytaj więcej

Produkcja w zakładach Unitra Lubartów - Ryszard Biesak - fragment relacji świadka historii Tekst

W biurze konstrukcyjnym jako młody konstruktor pracowałem z kolegą Zdzisławem Kowalskim. W naszej komórce był on najlepszym konstruktorem. Miał zwyczaj odwiedzania wszystkich znajomych w narzędziowni: tokarzy, ślusarzy, frezerów. Siedzieliśmy prawie biurko w biurko, więc również chodziłem z nim [do ludzi]. Także [dzięki tym wyjściom] poznałem wielu ludzi z produkcji i trochę działu handlowego. W mojej komórce było sześć czy siedem osób, w zasadzie konsultowaliśmy wszystkie problemy między sobą. Żeby wychować się na dobrego inżyniera, potrzebny był kontakt z produkcją. W...

Czytaj więcej

Po upadku „Unitry” pracowałem w innych miejscach, w końcu z kolegą założyliśmy własną działalność - Ryszard Biesak - fragment relacji świadka historii Tekst

Spółdzielnia Niewidomych w Lublinie, Fabryka Maszyn Rolniczych w Lublinie, Fabryka Tworzyw Sztucznych w Lubartowie, biznes po przełomie, tworzenie prywarnych firm Po upadku „Unitry” pracowałem w innych miejscach, w końcu z kolegą założyliśmy własną działalność Po upadku „Unitry” pracowałem w Lublinie w Spółdzielni Niewidomych. To był zakład pracy chronionej, więc Spółdzielnia była taka głaskana – łatwiej było się tam utrzymać. Praca była o tyle ciekawa, że dostawało się jakich detal i trzeba było [tak pokierować], żeby niewidomy to coś zrobił. [Należało...

Czytaj więcej