Wyprawa na raki - Jan Zuch - fragment relacji świadka historii z 12 września 2019
Raz wybraliśmy się taką dużą grupą z bloków [Cukrowni Lublin] do Dąbrowy.
Nałapaliśmy tam, jak pamiętam, bardzo dużo raków. Mówiąc szczerze, nie bardzo nawet wiedziałem, jak to się przyrządza, jak to się robi. Starsi koledzy pokazali mi, jak się łapie raki. Nałapaliśmy tych raków dość sporo – 200 sztuk, a może nawet jeszcze więcej.
Trzeba było wrzucić je do wrzątku, żeby się nie męczyły. Jadło się głównie szczypce, odwłoki i inne jeszcze części. Wtedy pierwszy raz jadłem raki. Z kolei drobne ryby złapane w rzece jadło się dość często. Nigdy nie pasjonowałem się za mocno rybami, chociaż lubiłem je zawsze i do tej pory bardzo lubię.