Praca na jedną rękę - Andrzej Nowak - fragment relacji świadka historii z 7 lipca 2018
Jak trochę podrosłem, to z moim kolegą, Piotrkiem Szydłowskim, żeśmy zaczęli pracować na jedną rękę, bo nie wolno nam było na pełnym etacie. To żeśmy cegłę wozili do pieca. Jak ja zacząłem pracować, to były taczki na gumowych kołach.
Wcześniej były takie drewniane, na drewnianym kole. Trzeba było na plac kłaść takie bale i po tych balach można było jechać, bo inaczej by się koła zapadły. Na taczkę się kładło 100 sztuk cegły. Ciężko było, bo to wiadomo, młodzi chłopcy to jeszcze nie byli tacy umięśnieni, ale jakoś dawało się radę. A później jeszcze do szkoły się chodziło. Chodziłem do szkoły numer 34 na Kosmowskiej. Później mnie przenieśli na Długosza, to była szkoła numer 3, obok szkoły numer 18, która jeszcze istnieje.