Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Postanowiłem zająć się filmowaniem - Waldemar Maluga - fragment relacji świadka historii z 24 kwietnia 2014

W teatrze [Scena Plastyczna działałem około] dwóch lat. Bodajże w 1980 roku wyjechałem na kilka miesięcy za granicę do Wiednia do Szwajcarii. Tam zastały mnie strajki. [To] było niezwykle tajemnicze. Bardzo mało [się wiedziało o tych wydarzeniach]. Coś się mówiło o [Lechu] Wałęsie. Cały czas powtarzano [jego] nazwisko, [choć] za bardzo nie wiedziano, kto to jest. Mimo wszystko postanowiłem wrócić w październiku 1980 roku. Może zadecydowało to, że nie miałem skończonych studiów. Trochę było szkoda przerywać [je] w połowie. [Pomyślałem, że] lepiej [zrobić] ten dyplom.

Wtedy już postanowiłem zdecydowanie się zająć i fotografią i, filmowaniem –dokumentacją. Jeszcze w czerwcu 1979 roku w Częstochowie było słynne spotkanie społeczności [akademickiej] KUL-u z Janem Pawłem II. Na wałach [jasnogórskich] był [również] prymas [Stefan] Wyszyński. Zobaczyłem olbrzymi tłum, setki tysięcy ludzi. I po raz pierwszy stwierdziłem: żałuję, że nie mogę tego udokumentować. Mogłem to tylko obejrzeć i zapamiętać. Nie miałem nic –ani aparatu fotograficznego, [ani] magnetofonu. A to wszystko można było rejestrować. I ten falujący tłum, i te niezwykłe okrzyki. [Pomyślałem wtedy]: w przyszłości byłoby dobrze [móc] udokumentować coś takiego. Miałem [w sobie] chyba sporo samozaparcia, bo następną wizytę [Jana Pawła II w Polsce] w 1983 roku dokumentowałem już bardzo dokładnie kamerą. Stałem dosłownie pół metra [od] Ojca Świętego. [Na] tyle [daleko], żeby go nie trącić.