Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Najpierw mieszkałyśmy w Głownie, potem przeprowadziłyśmy się do Łodzi - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii z 28 czerwca 2012

czasie, II wojna światowa, wyjazd do Głowna, przeprowadzka do Łodzi Najpierw mieszkałyśmy w Głownie, potem przeprowadziłyśmy się do Łodzi Myśmy [przeniosły] się z mamusią do Warszawy. Nasze mieszkanie spaliło się w czasie [powstania]. Myśmy wtedy były u cioci, tylko z paroma letnimi sukienkami, wszystko się spaliło. Ciocia miała mały dworek, w którym miała nas, miała babcię na wpół sparaliżowaną, miała starego wuja Romana Dmińskiego i cztery osoby z Powstania Warszawskiego, tak że ten mały dworek był napakowany. Ja pamiętam to jako przyjemny i interesujący okres w moim życiu, bo ci uciekinierzy z Warszawy byli bardzo interesujący ludzie i taka była atmosfera, że nikt nie martwił się przeszłością.

Właściwie wszyscy dobrze się bawili, tylko z jedzeniem było dosyć trudno.

Pamiętam, że zawsze wieczorem była dziadówka i moja mama mówiła, żeby ciocia Dusia pozwoliła mnie pozwoliła organizować kuchnię, to ja bym to lepiej zrobiła.

[Dziadówka] to była taka zupa z wszystkim co było. To się wrzucało do wody i była bardzo wodnista, niedobra była. Moja mama była przyzwyczajona do lepszych rzeczy.

Jak nas wyrzucono z domku cioci Dusi, to ciocia Dusia, moja mama, babcia, przenieśliśmy się do leśniczówki, w której mieszkali ludzie z Łodzi, ale już wtedy wynieśli się, to była duża leśniczówka. Tam babcia umarła. Byliśmy tam do jakiegoś września i ja już zaczęłam chodzić do szkoły w Głownie. Najpierw chodziłam na tajne komplety, bo tam też były. Nawet śmiesznie, bo ja wtedy miałam tornister. I z tym tornistrem chodziłam, wyglądało na to, że idę do szkoły. Przechodziłam przed nosem strażnika niemieckiego, który stał pod gimnazjum głowieńskim, gdzie Niemcy się kwaterowali, a ja musiałam przechodzić przed nim dość blisko, a przecież on widzi, że ty idziesz do szkoły, ale nic się nie stało. Potem bardzo szybko otwarto szkołę i ja się natychmiast zapisałam i chodziliśmy do szkoły, to był taki blok mieszkań –zupełnie nieodpowiedni na szkołę. Rosjanie przyszli w styczniu chyba, rok szkolny zaczął się w lutym i potem prowadzili do lipca, dopiero w lipcu skończyła się szkoła.

Mniej więcej rok szkolny tam przyuczyli. A potem dwie panie z Warszawy, które schroniły się u cioci, namówiłyśmy, żeby one pojechały naprzód do Łodzi i znalazły poniemieckie mieszkanie, a potem my się tam przeprowadzimy. I tak się stało. One znalazły mieszkanie przy ulicy 1 maja 1, mieszkanie 5. Czteropokojowe mieszkanie z kuchnią, ale nie było łazienki, bo to była połowa bardzo dużego mieszkania, w tamtej połowie została łazienka, w naszej połowie była kuchnia. No i tam się przeprowadziliśmy.

Relacja z 28 czerwca 2012

Słowa kluczowe