Mama głowę naftą mi smarowała - Janina Olesiuk - fragment relacji świadka historii z 9 czerwca 2021

Dzieci trochę częściej się myło, ale przeważnie nie było żadnych wanienek, ani żadnych miednic. Tylko albo w głębokiej takiej niecce drewnianej, albo w jakiejś tam balejce takiej niedużej się myło. I zresztą tak się myła cała rodzina. Przeważnie myło się tak gruntownie na jakieś święta tylko, a tak to tylko aby nogi i twarz, i już umyty.

Koszule się zmieniało raz na tydzień, czy była brudna, czy była mniej brudna, to się chodziło cały tydzień, dopiero w sobotę. Głowę się myło też raz na tydzień, a co najważniejsze - w tej głowie był brud i pchły, to już było normalnie w domu coś takiego swojego, że to tak jakby obowiązek, żeby to było, bo przecież nie było żadnych środków takich, żeby to wytruć. Pamiętam nieraz jak mi mama głowę naftą smarowała, a potem myła wodą i szarym mydłem i octem płukała, bo ta nafta śmierdziała dość długo. No bo żadnych środków chemicznych, żeby brud z głowy oczyścić, nie było. Tak że naprawdę ja teraz sobie nie wyobrażam jak to można było żyć i przeżyć te czasy.