Edukacja i praca - Józefa Pilaszewska - fragment relacji świadka historii z 9 lipca 2014
Do szkoły krawieckiej chodziłam, do Zasadniczej Szkoły Odzieżowej. Na Dolnej Panny Marii chodziłam tam do tej szkoły dwuletniej.
Pracowałam, bo nie miałam żadnej dwói, dobrze się uczyłam. Miałam 365 złotych, całe stypendium. Ja później pojechałam do domu, pracy nigdzie nie mogłam znaleźć i przyszło mi, że nakaz pracy. Musiałam odpracować to, co mi dawali, to stypendium.
To co, ja sto złotych zarabiałam. Róg Krakowskiego Przedmieścia a Królewskiej, tam była ta spółdzielnia krawiecka. Później ją przenieśli na Krakowskie Przedmieście.
Pracowałam do zamążpójścia. W [19]55, 26 grudnia, ślub wzięłam. I tak się skończyło. Jak się urodziło dziecko, to jeszcze pracowałam chyba ze dwa miesiące i już nie pracowałam. Jeszcze na pół etatu pracowałam w Lubliniance, siedziałam, szyłam. Było inaczej, obozy były, grzybobranie było, dzieci na kolonie jechały, to się zapłaciło tylko pięć złotych za ubezpieczenie w razie czegoś. Teraz ni kolonii, ni obozów, dzieci pałętają się, latają koło domu. Była bieda, ale było wesoło, a teraz ani wesołości, ani radości, ani smutku.