Cegielnia Lemszczyzna - Maria Wręga - fragment relacji świadka historii z 19 września 2018
To było na obecnej ulicy Jaczewskiego, a wpierw nie wiem, jak się nazywała ta ulica, tuż za szpitalem. Tam było wysypisko śmieci. Zwozili z całego miasta i w ten dół wrzucali. A dalej była cegielnia. Tam był taki pan z nami zaprzyjaźniony, pochodził z Kresów, i tam mama moja troszkę pracowała. Jak mieszkaliśmy w Choinach, mama trochę się parała handlem. Nakryli ją z mięsem, to 24 godziny czy ileś na Zielonej była przetrzymywana, za handel. Tato powiedział: „Bierz się do roboty innej”. Jakiej innej? Na 8 godzin nie mogła odejść, jak to kiedyś się pracowało. Ale na taki okres sezonowy. Tam pracowała u tego kierownika, bardzo przyzwoity człowiek. Nawet mówił: „Żebyście mieli działkę, to bym wam załatwił, żebyście mogli się wybudować”.
Ale nie mieliśmy. Tam to była cegielnia pierwszej klasy. Ten pan nazywał się Klos. Fajny pan był.