Na wariackich papierach - Aleksander Rozenfeld - fragment relacji świadka historii z 20 sierpnia 2009
Spotkał mnie Borodziej z IPN-u i pytał: „Panie Olku, dlaczego pana akta kończą się na siedemdziesiątym piątym roku?”. A ja mówię: „Bo miałem wariackie papiery”. To zawdzięczam zresztą Antoniemu Słonimskiemu, bo już taki rozżalony go kiedyś pytam: „Panie Antoni, łażą za mną i łażą”. On mówi: „Strugać wariata. Strugać wariata”. I rzeczywiście pomogło. Nigdy nie było wiadomo gdzie co powiem, jak się zachowam, więc lepiej sobie z takim dać spokój. Ja zresztą tak absurdalnie to nie należałem do żadnego środowiska opozycyjnego. To byli moi koledzy, ja się z nimi przyjaźniłem, ale ja nie uprawiałem formalnie kontestacji, to znaczy nie przynależałem ani do KOR-u, ani do żadnych innych organizacji, natomiast elementarna uczciwość człowieka, to czego się nie można nauczyć, bo albo się to ma, albo się nie ma, sprowadzała się do tego, że ja zawsze opowiadałem się po stronie, którzy byli pokrzywdzeni.