Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Spotkanie na dziedzińcu Archiwum Państwowego - Ewa Kipta - fragment relacji świadka historii z 11 października 2013

To było oczywiste, że potrzebna jest debata. Na debatę telewizyjną w ogóle nie można było liczyć, na inne rzeczy również. W związku z tym, chodziło o to, żeby zrobić dyskusję na temat tego, jak kandydaci Komitetu Obywatelskiego widzą pewne problemy. Chodziło o to żeby dać pewnego rodzaju możliwość kontaktu z wyborcami.

Ze znajomymi zastanowiliśmy się, gdzie to można zrobić. Byliśmy w dosyć dobrych kontaktach z pracownikami Archiwum Państwowego, z panem Tomaszem Rodziewiczem i jeszcze jednym kolegą, którego nazwiska nie pamiętam.

Uzgodniliśmy z Komitetem Obywatelskim to, że tam odbędzie się takie spotkanie.

Zorganizowaliśmy całą logistykę. Zrobiłam projekt plakatu możliwego do powielania na kserografie, które były wtedy rzadkością. Skserowane plakaty były porozwieszane w dużych ilościach po mieście. Myślę, że były dosyć dobrze rozplakatowane co służyło również identyfikowaniu naszych kandydatów, bo na plakacie były nazwiska wszystkich kandydatów Komitetu Obywatelskiego oraz Teresy Liszcz, która startowała z listy ZSL-u. [Teresa] Liszcz była zaproszona na spotkanie, bo zawsze współpracowała z „Solidarnością” – była radcą prawnym „Solidarności”. W wyborach była naszym człowiekiem w ZSL-u. Koledzy z Archiwum rozplakatowali plakaty i zorganizowali podium.

Na dziedzińcu Archiwum była dosyć duża grupa ludzi. Zajęliśmy dwie trzecie tego dziedzińca. Prowadziłam to spotkanie. Najpierw była prezentacja wszystkich kandydatów, a później były zadawane pytania. Odbywało się to metodą normalnej rozmowy. Chodziło o to, żeby był możliwy jak najbliższy kontakt kandydatów z rozmówcami. Spotkanie na dziedzińcu trwało chyba jakieś trzy godziny, to na pewno.

To było robione jak gdyby z poczucia potrzeby, a nie, że ktoś kazał. Nie mieliśmy wtedy za dużo pieniędzy. To wszystko naprawdę była chałupnicza robota, w związku z tym, bardzo autentyczna.