Życie codzienne w czasie okupacji - Stanisław Trzeciak - fragment relacji świadka historii z 7 lutego 2008
Sklepu chyba w czasie wojny już nie było w Brzozowicy. Bo był jeden sklepik, który miał właśnie Żyd. Nazywali go Karmelek, bo sprzedawał cukierki no i od tego była nazwa jego. On zginął na początku wojny. Więc... czy sklep był? Chyba nie było już w czasie wojny. W Międzyrzecu były sklepy. Ale w zasadzie myśmy nie korzystali ze sklepów, bo byliśmy samowystarczalni. Wszystko było na miejscu. Jedynie co? Sól i cukier trzeba było organizować. Sól to nie było problemu, bo sól była w sklepach.
Cukru nie było. No, cukier z tych pociągów wysadzonych. To już była żywność na front, dla wojska niemieckiego. Więc tam zawsze jakiś woreczek przynieśli partyzanci po akcji. Tak że, przeżyliśmy jakoś tą wojnę bez jakichś strasznych... dla nas, dzieci.
Bo co rodzice przeżyli, to tylko oni wiedzieli. Ale dla nas, dzieci, myśmy przeżyli spokojnie.