Zdobywanie papieru - Wiesław Halej - fragment relacji świadka historii z 25 marca 2016
Asia Borys potrafiła dużo załatwić. Sądziłem, że to były jakieś takie wyjątkowe kontakty, a to polegało na tym, że się podjeżdżało pod sklep z papierem i się kupowało cały nakład. To mi się mało podobało, bo bałem się, że to zbyt jawnie.
Potem zawsze ktoś przychodził i mówił: „Tam jest papier”. Jak poznawaliśmy jakichś nowych ludzi, to pierwszą rzeczą był papier. Mieliśmy taki kontakt – już nie pamiętam, jak ten chłopak się nazywał – jego brat był księdzem gdzieś na Podlasiu. Swoim parafiankom, starszym paniom, zlecał właśnie, żeby kupowały papier. Jeździłem tam moim małym fiatem i przywoziłem 50-60 ryz. Oczywiście, zawsze zwracaliśmy pieniądze. Czasami był to niestety format A3 i trzeba było ciąć – więc cięliśmy.