Spotkanie z Miłoszem na dziedzińcu KUL - Wojciech Kaczmarek - fragment relacji świadka historii z 11 sierpnia 2011
Emocje były tak silne, ja nie pamiętam o czym oni (Miłosz, Kłoczowski, Bartczak-dop.red.) mówili. Prowadził to, chyba profesor Kłoczowski wtedy. Bo to jak gdyby była już druga część. Ta oficjalna, związana z doktoratem była dzień wcześniej, a później było to spotkanie z „Solidarnością”. I chyba tutaj profesor Kłoczowski miał pierwsze skrzypce od strony KUL-u. Wiem na pewno, że Wałęsa mówił, o tym że Miłosz po prostu był im potrzebny i że kiedy oni czytali Miłosza, no to wiedzieli, że to on pisze o nich. Tak, że nie wiem, co mówił Miłosz wtedy do Wałęsy, ale pamiętam to spotkanie. [Miłosz] nie był w krawacie, Wałęsa też był w jakimś takim polo, czy w jakiejś takiej koszulce, bo było ciepło.
Dziedziniec był nabity – ludźmi. Ja pamiętam takie emocje: no poruszenie, że nagle jesteśmy w sytuacji wyjątkowej, historycznej, to się już nigdy nie powtórzy. Taka bliskość, taka jedność. Tak, że byliśmy wsz[yscy] poruszeni tym.