Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ślub żydowski - Regina Winograd - fragment relacji świadka historii z 26 listopada 2006

Byłam na ślubie, bardzo ładny. Nie tak jak dzisiaj, bo dzisiaj ślub to jest ekstra. Może były wtedy też [takie], ale ja byłam na ślubie skromnym. To był ślub dalekich krewnych. Ja byłam malutka wtedy, miałam może jakie osiem lat, coś takiego. U chrześcijan jest ksiądz, u żydów jest rabin. Moim zdaniem nie ma wielkiej różnicy.

Myśmy ostatnio byli w Lublinie, to weszliśmy do kościoła. Była msza i ksiądz stał, modlił się, a później modlił się nad płatkiem. U żydów jak siada ojciec do stołu, to on kroi chleb i przy każdym kawałku trzeba się pomodlić za chleb. Ksiądz się modli nad płatkiem i później je kawałeczek płatka. Nie ma wielkiej różnicy między obyczajem polskim a żydowskim.

Na Podzamczu mieszkała ciocia, która wychowała moją mamusię. Jak już powiedziałam przedtem, mamusia moja była sierotą. Oni byli bardzo pobożni. Na przykład ciocia nosiła perukę, tutaj też w kraju pobożne kobiety zakładają perukę po ślubie. Nie przed ślubem, po ślubie. A mężczyzna nosi, nie każdy, takie coś z futra zrobione. Oni bardzo dużo siedzą nad książkami, dużo czytają, dużo się uczą, to jak na przykład przyszedł narzeczony do córki, to musiał przedtem siedzieć i jego [przyszły teść] wypytywał, czy on zna, na przykład, Gemarę. On musiał zrobić [kandydatowi na zięcia] egzamin, czy on jest na tyle pobożny, żeby robić to, co trzeba – nie tylko pobożny, ale czy on wie, co on robi. Po prostu siedział z nim i wypytywał go. Jeżeli znał to wszystko, to mógł się pobrać z jego córką, jeżeli nie, to [słyszał]: – Ty nie nadajesz się na mego zięcia.

[Zdarzały się małżeństwa mieszane], osobiście nie znałam, ale wiem, że były takie, że kobiety żydowskie się pobrały z Polakiem. Były. Pewnie, że były, ale niedużo. To byli asymilanci albo silna miłość.

Chodziło się do swata. To jest tak, jak z szukaniem mieszkania – jest taki pośrednik między ludźmi, jest pośrednik między [kupującym a sprzedającym]. To jest to samo.

Ale zazwyczaj pośrednicy tacy byli zajęci tylko nabożnymi. Bo nienabożni chodzili do klubów i poznawali się normalnie.

Relacja z 26 listopada 2006

Słowa kluczowe