Prześladowanie ludności żydowskiej przez Niemców - Regina Winograd - fragment relacji świadka historii z 26 listopada 2006
Mógł iść na ulicy Niemiec i dojść do kogoś, zdjąć mu czapkę i rzucić: – Leć za czapką! Jak [Żyd] leciał za czapką, on strzelał, zabijał go. Albo po prostu złapał… każdy żołnierz mógł to robić. I robili to. Wpadali do domu, wyciągali na ulicę, bili, katowali albo robili łapanki i wozili na cmentarz. To było strasznie. Gorsi byli jeszcze Volksdeutsche, oni byli jeszcze gorsi od Niemców samych. Na przykład Unicka 2, gospodarz tego domu nazywał się Szif. Pani Szifowa leciała, to pamiętam jak dziś, i oni strzelili za nią, to ja widziałam swoimi oczami, to było na rogatce. On jej powiedział: – Uciekaj stąd! I strzelili za nią, zabili ją. I co jeszcze ja widziałam? Najgorsze, co widziałam, to że wozili tymi towarówkami na cmentarz i za kilka minut słyszeliśmy te pulomioty. Przez Unicką jedzie się na cmentarz, codziennie z rana myśmy stali na rogatce, dzieci. I transporty jechały na ten cmentarz, bo to niedaleko. I za kilka minut słyszeliśmy, jak rozstrzeliwali ciężarówki z ludźmi, z Żydami. To pamiętam bardzo dobrze. Rozstrzeliwali ludzi. I te ciężarówki wracały, znowuż łapanki, codziennie z rana. Codziennie z rana jechały tam towarówki z ludźmi.
Czterdzieści tysięcy. Ile zostało, ile zostało z tych czterdziestu tysięcy?