Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Rozmowa z esesmanem - Włodzimierz Chętko - fragment relacji świadka historii z 9 listopada 2009

Dzisiejszy gmach poczty to był wtedy krótki. Tu gdzie jest wejście jedno i wejście drugie do gmachu poczty to tu kończyła się poczta. I przed pocztą był, mnie się wtedy wydawało, bardzo szeroki chodnik do jezdni. Kiedyś w [19]43 roku jestem na poczcie i stały w tej sali operacyjnej takie stoły z pulpitami. Z jednej strony, z drugiej strony ktoś stał, coś pisał. Ja coś potrzebowałem wypełniać i pisać. I byłem na wielkiej sali i coś wypełniam. Czuję w pewnym momencie, że ktoś się na mnie patrzy. Podnoszę delikatnie łeb, patrzę –o, no będzie nieszczęście. Dwa stoliki dalej stoi oparty łokciem o stolik SS-man w furażerce z trupią główką, z opaską czarną –„Wiking” Ja wiedziałem o tym, bo widziałem ich wtedy w [19]43 roku. Dywizja „Wiking”była rozbita na froncie wschodnim i oni przyjechali do Lublina odpocząć i reorganizować się. No i ja widzę takiego SS-mana. Myślę sobie – będzie źle. Koniec z pisaniem, w tył zwrot i patrząc na budynek poczty, wychodzę lewym wejściem. Dlaczego mnie się zachciało skręcić zamiast w stronę Kapucynów, to w stronę Krakowskiego. Patrzę, a drugimi drzwiami z przeciwnej strony SS-man wychodzi i idzie na ukos chodnikiem, w moją stronę. Ja idę na prawą do krawężnika, a on na skuśkę w moim kierunku. A był to co najmniej o łeb ode mnie wyższy człowiek, wysoki. Idziemy ku sobie. W pewnym momencie, dalej już kroku nie ma jak zrobić, włazimy na styk do siebie. I w tym momencie, słyszę, a on: „Co? Nie poznajesz mnie?” Podnoszę łeb, mówię: „Nie, nie poznaję” A on do mnie mówi: „Parysek jestem” O, w tym momencie migawka –Parysek, mój kolega szkolny z gimnazjum, z tej Werby. I on: „No, idę, bo nam z Polakami rozmawiać nie wolno” Takie były śmieszne spotkania w czasie okupacji.