Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Latał do Davida Pitucha na prywatne lekcje - Lech Przychodzki - fragment relacji świadka historii z 13 sierpnia 2008

Taką wielką postacią Lublina, która zresztą w jakiejś mierze w się te zabawy Ogródkowe włączyła, był obecny szef Polskiego Towarzystwa Saksofonowego i odnowiciel tego Towarzystwa, profesor klasy saksofonu na Akademii w Krakowie, ale i w Linzu, w Norymberdze, Andrzej Rzymkowski. Najbardziej znany chyba saksofonista klasyczny w Polsce. To jest taki instrument mało w muzyce klasycznej używany. I jest to postać, o której tu się w ogóle zapomniało. On był kilka lat temu. Grali z Schaefferem jakieś kompozycje Schaeffera, [który] sporo dla niego pisze.

Andrzej mieszka pod Krakowem w tej chwili. Ale trochę dziwne, bo jest to postać w kręgach muzycznych wszędzie poza Polską bardzo znana, natomiast ja nie wiem, czy w Lublinie nazwisko Andrzeja Rzymowskiego komukolwiek cokolwiek mówi. I to jest też taka postać warta odkopania dla Lublina. On co prawda urodził się w Szczecinku, więc bardzo daleko, ale w momencie, kiedy skończył podstawówkę pojawił się w Lublinie. Kończył "Unię". Też stąd się znaliśmy. I [był] tutaj, aż do dostania się na studia krakowskie, co zajęło mu trochę czasu. To nie było tak, że on zrobił maturę i od razu zdał do Krakowa. Wtedy jego poprzednikiem na katedrze był profesor Lic. No to jeszcze były chyba cztery czy pięć lat takiej ciężkiej orki saksofonem w domu i prywatnych lekcji.

Wiem, że on latał na przykład do Nowego Jorku, do Davida Pitucha na prywatne lekcje, najsłynniejszego saksofonisty klasycznego świata. Na przykład zadęcie.. On ma takie.. No to już taka stricte muzyczna historia. Zadęcie, żeby tak jasno wytłumaczyć to jest sposób wchodzenia w dźwięk. I na przykład tam, jak byliśmy na tym koncercie w kościele ewangelickim. Ta dziewczyna.. rewelacyjnie.. ponad dwie oktawy skali. Natomiast ona szukała dźwięku. Jej nutka nie była od początku tą nutką. Ona dochodziła.. Przez ułamek sekundy, ale to było słychać.

Natomiast właśnie takie pełne trafienie bezpośrednio w nutę po nucie.. to się wiąże z zadęciem.

Tego go nauczył Pituch. I nie ma podobno w Europie faceta, który jest lepszy od Rzymowskiego jeżeli chodzi o zadęcie. To jest taka sztuczka polegająca na tym, że gra się absolutnie czysto, że nie ma błędów. Mało tego, właśnie dzięki Pituchowi, Andrzej był pierwszym człowiekiem, który w Polsce grał tak zwane wielodźwięki na saksofonie. W tej chwili jest chyba pięciu czy sześciu, którzy już to potrafią. Natomiast w osiemdziesiątych latach, kiedy on grał i swoje rzeczy w Galerii EL, i takiego Brazylijczyka, który się Botsa nazywa, który jest klasykiem literatury saksofonowej muzycznej współczesnej, to ludzie otwierali oczy, bo to się wydawało po prostu niemożliwe, że można takie rzeczy zagrać. Jego lata lubelskie to jest przełom lat 70-tych, czyli powiedzmy, [19]73-[197]4 do [19]82, gdzieś [198]3 roku. I potem już Kraków i szeroki świat.

Andrzej też jest postacią, którą moglibyście się zająć. Mam jego namiary obecne. On bywa, on ma tu siostrę. Ja nie wiem, czy jego rodzice jeszcze żyją, ale siostra jak najbardziej. Ma się dobrze. Niekiedy w Lublinie prywatnie bywa. To by była postać warta do posadzenia tutaj. Warta, jako że to jest muzyk, które wszystkie sale koncertowe największe na świecie już zjeździł. Z Schaefferem głównie, ale nie tylko.