Z Sokołowa Podlaskiego do Borowicz - Franciszek Zając - fragment relacji świadka historii z 1 czerwca 2005
Z tych baraków w Sokołowie Podlaskim zaczęto potem nas ładować do wagonów towarowych, po 40 i zamykano z zewnątrz, okna też były pozabijane. Wagon wyglądał w ten sposób, że była tylko taka rura z desek zrobiona do oddawania moczu czy innych fekalji a na środku był taki piecyk żelazny, obok trochę węgla, miału, który był rozdeptany, potem niewiele służył do ogrzania. Były nary tak samo wyłożone żeby można było dwupoziomowo leżeć, 40 w takim wagonie to było dość ciasno. Podczas jazdy nary te spaliliśmy, spaliliśmy węgiel, potem leżeliśmy tylko w tym pyle, w tym bez dostatecznej ilości wody i jedzenia, o głodzie, przez 10– 11 dni dotarliśmy do Borowicz.