Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Szkoła powszechna w Puławach - Paweł Kłopotowski - fragment relacji świadka historii z 25 października 2003

Przez pierwsze cztery lata uczęszczałem do szkoły podstawowej, ona była numer jeden bodajże, na Działkach, to była nowo wybudowana szkoła, taka szkółka, jak na owe czasy to była duża, jak na dzisiaj to jest mała, parterowy budynek. Jeśli chodzi o nauczycieli to zapamiętałem panią Stachiewiczową, pana Golca, Majkuta, panią Zinkiewiczową, trudno mi w tej chwili powiedzieć więcej… Stachiewiczowa uczyła polskiego, pamiętam. Pan Golec uczył przyrody, a Majkut uczył... to wtedy się nazywało po prostu śpiewu, w tej chwili to się nazywa wychowanie muzyczne. Tyle mogę sobie przypomnieć, więcej nie pamiętam jakichś szczegółów specjalnie no...

Jedno mogę powiedzieć, że właśnie jak się tylko wojna zaczęła, Niemcy zajęli naszą szkółkę na koszary dla swoich żołnierzy, których było pełno, nas wyrzucili, najpierw chodziliśmy do takiego budyneczku małego koło kościółka, tak zwanego, koło tej rotundy, tam była szkoła pod kościółkiem tak zwana, a potem chodziliśmy do szkoły na Polną, tam było chyba na trzy zmiany, tam tak się chodziło. Á propos właśnie tamtych czasów, to jedno mogę powiedzieć, że byliśmy zgrają strasznie niesfornych dzieci, to było chyba wynikiem przeżytych działań wojennych, bo myśmy, o ile ta klasa, którą pamiętam, to ciekawostka taka, ta klasa którą pamiętam, te pierwsze cztery lata, jak na Działkach chodziłem, no to byliśmy nawet normalni jacyś tak… natomiast raptem pierwszy rok, jak tylko się wojna zaczęła, to przypominam sobie, aha tam pani Maksimowiczowa była, bardzo ostra nauczycielka, ale i ona nie mogła opanować tej dzieciarni takiej znerwicowanej, to minęło ze dwa lata zanim tak do normy wróciliśmy, muszę przyznać. To jednak się odbiło na nas, odbiło się to, co się przeżyło w czasie działań wojennych, wkroczenia Niemców. Jednak to na dzieciach bardzo, bardzo się odbiło.

Do momentu wybuchu wojny [skończyłem] czwartą [klasę]. Z tych czterech lat, to nie pamiętam szczególnie jakichś takich sytuacji, oprócz bójek z kolegami, które się zdarzały... Na przykład chodził taki Zbyszek Baryła, z którym tłukłem się namiętnie, a potem zostaliśmy serdecznymi przyjaciółmi i on zresztą zginął w walce z NKWD w 46 roku, pod Nałęczowem gdzieś. No bardzo przyjaźniłem się z Kaziem Nawrotem, następnie z Januszem Tomaszewskim, to był syn profesora z Instytutu, no Janusz niestety nie żyje, biologiem był. No chodził, siedział ze mną również w ławce, Janusz Bajer, on został architektem, jest gdzieś w Warszawie jeżeli jeszcze żyje.

Przesadzano nas tak, ponieważ ja byłem dość niespokojny, to czasem dostawałem współlokatorkę do ławki, żeby to trochę utemperować. Przez ładnych kilka miesięcy siedział ze mną taki Józek, czyli Josek Kuperberg, grzeczny chłopiec, Żyd, też go tak posadzono koło mnie żeby jakoś tak, no dwóch niespokojnych to byłoby niedobrze w ławce, więc… Ale z nim przyjaźniłem się i całkiem było w porządku. Był cichy, grzeczny więc nauczyciele mieli trochę spokoju. Cóż można jeszcze pamiętać… O właśnie, á propos Żydów, nie było problemu jakiegoś w szkole, bo to się różnie mówi w szkole, antysemityzm czy coś takiego, niemniej jednak, co mogę pamiętać, ktoś rozrzucał uloteczki, tam: „Przecz z Żydami”, „Nie kupuj u Żyda”, to się trafiało i w szkole. To się trafiało w Puławach na mieście i raz czy dwa, takie na jakiejś tam drukarence odbite, coś tam było i w szkole. Wtedy to mnie to w ogóle nie interesowało, ale w pamięci to utkwiło, natomiast jeśli chodzi o Żydów, którzy chodzili do szkoły, to tam kilkoro było. Ja sobie teraz nie przypominam żadnych jakichś takich ekscesów, że byli odrzucani w jakiś sposób czy coś takiego, to w mojej pamięci nie utkwiło, zresztą z tym Józkiem siedziałem w ławce i było całkiem w porządku.

Jeśli chodzi o Żydów, to w naszej klasie B, był jeden ten Kuperberg, o ile pamiętam...

a może była i jakaś dziewczyna, to ja nie przypominam sobie, a paru było, imieniem Lejzor był, ale to było w klasie A, bo była klasa A i B, moja. Więc w tej klasie A było ich troje, czworo, może więcej, to trudno powiedzieć. Ale to ja z nimi nie chodziłem, nie miałem kontaktu, nie pamiętam specjalnie. No jeśli chodzi o nauczycieli, to w czasie okupacji okazało się, że pan Golec, który zresztą doprowadził mnie do siódmej klasy, do końca szkoły, i on w czasie okupacji został kierownikiem, a pan Majkut w dalszym ciągu uczył tej muzyki, więc oni obydwaj zadeklarowali się jako Ukraińcy, działacze ukraińscy, bo byli tacy, prawda? No, ale to nam to nie przeszkadzało, oni nas normalnie uczyli, ja opuściłem szkołę podstawową w 43 roku, tak.

Wydaje mi się, że [w klasie] było dwadzieścioro kilkoro, chyba… nigdy się nie zastanawiałem nad tym. Klasy były niewielkie, ale raczej pełne były. Bo tam moja klasa była, A i B, no ale to była pełna. Dwudziestu paru tych uczniów było, był jeszcze Fredek Sobieraj, on miał ojca nauczyciela, który uczył w innej szkole. No Fredek nie żyje, on tu mieszkał w Lublinie, był prawnikiem. Kogo jeszcze mogę tak przypomnieć z takich... No właśnie Janusza Tomaszewskiego bardzo lubiłem, z tym, że właśnie ja potem jako pracujący uczyłem się w szkole wieczorowej, a oni kończyli szkoły normalnym trybem. Albo chodzili na komplety za okupacji, albo chodzili do handlówki tak zwanej, która była taką zakamuflowaną formą szkoły średniej za okupacji, która dawała jakieś uprawnienia potem po wojnie do zaliczenia tych pierwszych klas. No więc większość moich kolegów to w ten sposób... No ja to trochę inaczej. A ten mój kolega z ławki, Kuperberg, to jego rodzice, jego ojciec był krawcem podobno, mieszkali gdzieś w śródmieściu.