Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Szatniarz z Nory był funkcjonariuszem UB - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii z 23 marca 2012

Okazało się, że Kazik Tchórzewski był funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa… No to później się okazało, ale myśmy go zatrudnili, jako takiego człowieka, który właśnie pomagał Hance w utrzymaniu porządku. Potrzebny był. On był w szatni i jednocześnie to, co mówiłem – „Panie Kaziku taksówkę? Panie Kaziu to, tamto”. Taki był: „A pan, kto?”, jak wchodziłeś. Bo to nie każdy mógł wejść. Przecież to był klub środowiskowy. Trzeba było mieć legitymację Związku Twórczego. Chyba, że kogoś znał bardzo dobrze, ale jak ktoś przychodził zupełnie taki z ulicy, to Kazik był tutaj od tego… Później się okazało, że on pracuje w UB.

On się pojawił w Pod Strzechą. W Norze go nie było. Ale podobno, jak ktoś mi tam kiedyś powiedział, że Krysia bufetowa była też na usługach Urzędu Bezpieczeństwa.

Tak że środowisko było infiltrowane, no, ale… pewno tak było.

Wtedy w Norze nie pamiętam, kto był szatniarzem. Nie pamiętam. Wtedy w Norze to przede wszystkim była Krysia. A czy się rozbieraliśmy, czy w ogóle był szatniarz… nie pamiętam. Może nie było i po prostu się płaszcz wieszało w szatni, ale bez szatniarza. Nie pamiętam tego. W ogóle nie kojarzę żadnej twarzy, żeby była przy wejściu… ale może była. Może nie pamiętam. Bo potem Kazika bardzo dokładnie pamiętam, bo Kazik był taki, co to nie pozwoli, żeby o nim zapomnieć. Zresztą ja potem wyjechałem do Warszawy i on na przykład mojej żonie bardzo pomagał w wielu sprawach. Więc on mając tam swoje jakieś kontakty… czy on był oficerem, czy kimś, tego nie wiem, bo przecież nigdy nie rozmawiałem z nim na ten temat. Nie wiedziałem, że on jest funkcjonariuszem. Natomiast kiedyś moja żona rozmawiała przez telefon ze swoją mamą, która mieszkała w Jeleniej Górze, i tutaj żeśmy się dopiero dowiedzieli, bo w pewnym momencie w trakcie rozmowy włączył się Kazik. I powiedział: „Basiu, już nie wygłupiaj się. Nie opowiadaj całego życia”. I żona zgłupiała. Normalny podsłuch. Oni wszędzie mogli sobie wejść… On był na jakimś dyżurze widocznie czy coś, cholera wie gdzie. A żona po głosie go poznała. No, a poza tym on od razu powiedział „Basiu”. I poznała go po głosie. Ale na przykład jak tam była taka sytuacja, że myśmy mieli taką tam moją ciotkę, która u nas mieszkała, taka staruszka, no już była taka schorowana, i w pewnym momencie spowodowała pożar w kuchni, bo Baśka, moja żona, wyszła z psem, a ciotka została, postanowiła sobie coś tam podgrzać na gazie i spowodowała pożar. Z tym, że Baśka wróciła, oczywiście to wszystko ugasiła, trochę rzeczy się spaliło, trzeba było remontować całą kuchnię. No to Kazik się tutaj zachował genialnie, bo jej pomógł. Przysłał jakiegoś tam swojego kumpla, malarza. Mało tego, przysłał jakiegoś tam znów swojego kumpla, znajomego takiego od PZU, bo mieliśmy ubezpieczone mieszkanie.

W efekcie ten ekspert z PZU wycenił to, dzięki Kazikowi oczywiście bardzo, że tak powiem, korzystnie dla nas, bo myśmy zrobili pełen remont kuchni i jeszcze parę złotych zostało. Tak że Kazik był taki, że on pomagał również, a że pracował w UB… Gdyby nie ten telefon, to pewno byśmy nie wiedzieli nigdy. No, ale jak Baśka mi powiedziała, że się włączył w rozmowę międzymiastową, to ja mówię: „To ty wiesz gdzie on pracuje w takim razie naprawdę…”. Że Nora jest dla niego po prostu miejscem inwigilacji, a nie pracy.

Pamiętam takie sytuacje, że ktoś chciał wejść, a Kazik nie wpuścił. Tam w ogóle była taka zasada. Nigdy w życiu jakaś sprawa z Nory czy Spod Strzechy nie wychodziła na zewnątrz. To znaczy możliwe, że Kazik gdzieś to przekazywał. Ja nie wiem tego, ale nigdy nie było sytuacji, żebyśmy się dowiedzieli, że ktoś coś powiedział. Że na przykład wczoraj piłeś w Norze, czy upiłeś się, czy wyrzygałeś. Towarzystwo było takie, jakie było. To wszystko było tabu. Zamknięty klub. I byłeś już bardzo, bardzo nie bardzo, to Kazik wzywał taksówkę, podprowadzał do taksówki, zamykał drzwiczki, rozmawiał z kierowcą i kierowca cię wiózł do domu. Pomagał ci wyjść, pomagał ci kierowca do domu się dostać, bo Kazik wiedział, po kogo ma dzwonić. Sam nie dzwoniłeś, nie było komórek takich jak teraz, tylko był telefon. I Kazik wiedział, jaką taksówkę wezwać… kto jeździ i kto to jest. I on cię odprowadzał do drzwi mieszkania i ani słowa na ten temat więcej. Tak że pod tym względem Kazik był takim właśnie… A czy on gdzieś donosił? Pewnie tak, bo jak był funkcjonariuszem UB, to pewno donosił. Nie żyje już dawno zresztą.