Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Służbowy wyjazd na Syberię - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii z 23 marca 2012

Wyjazd do Rosji był bardzo interesujący. Ja uważam, że w moim życiu miałem dwa służbowe wyjazdy, które po prostu zapisały się w mojej pamięci jako niesłychanie ważne wydarzenia, powiedziałbym, emocjonalne wydarzenia. Oczywiście, że wyjazdy były służbowe, ale wydarzenia i doznania były osobiste. Pierwszy taki wyjazd to był do Izraela. A drugi, to była Syberia, gdzie zetknęliśmy się z Polakami, z olbrzymią ilością Polaków, którzy do nas przychodzili na koncerty, płakali. I po prostu myśmy ich odwiedzali, rozmawiali. To było niesłychanie emocjonalne, niesłychanie takie poruszające.

To był wyjazd w okolice Bajkału. Przez jakiś czas byliśmy gośćmi uniwersytetu w Ułan Ude. To jest stolica Buriacji, tuż przy granicy mongolskiej. Ile trwał ten wyjazd? Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że co najmniej tydzień. A może dłużej… Może dłużej, bo myśmy byli w kilku miejscach. Tam odbywały się również dni kultury Syberii, tej południowej Syberii, tak że tam było kilka różnych delegacji wszystkich naukowców z Europy, którzy się zajmowali florą i fauną Syberii. Byli Francuzi, byli Anglicy. I właśnie ta pani rektor z Ułan Ude była gospodarzem tej sesji naukowej. I ta sesja naukowa była właśnie jeszcze wzbogacona o występy artystyczne. To było lato, nie pamiętam… sierpień? Nie. Nie pamiętam dokładnie, ale na pewno lato.

Dla mnie te spotkania z ludźmi były bardzo wartościowe, bo to po prostu odżywało.

Oni spotykali się z Polakami, którzy przyjechali w tej chwili, prosto z Polski, a oni, w wielu przypadkach, od pokoleń już w Polsce nie byli. Nie pamiętam czy [spotkałem tam kogoś] z Lubelszczyzny, ale oczywiście Polaków spotkałem. Były takie miejsca, gdzie były takie jakby polskie domy kultury. Tam żeśmy się z nimi spotykali. Oni klepią biedę… Oczywiście, że obyczajowość w Związku Radzieckim jest trochę inna. Tak jak mówiłem, tam byli przedstawiciele uczelni z różnych krajów. Mieszkaliśmy w pewnym momencie nad Bajkałem w takim ośrodku wczasowym, no i mieliśmy wspólne śniadania. Jak zeszliśmy na śniadanie ze Staszkiem Leszczyńskim okazało się, że był przygotowany dość długi stół dla wszystkich tych gości, i do tego śniadania stoją półlitrówki z czystą wódką. Na tym stole było mniej więcej ze dwadzieścia butelek.

Tośmy nie mogli oka oderwać. Od tego się zaczynało dzień, to znaczy była taka propozycja. Myśmy nie mogli, ale to jest po prostu inna obyczajowość. Była delegacja na przykład z Mongolii. Też pamiętam właśnie zaproszenia do Ułan Bator, żebyśmy koniecznie przyjechali, żeby zespół wystąpił w Ułan Bator.