Jak byłem młodym księdzem w Gdańsku, to czekałem, kiedy mnie wezwą. I przez parę lat nie wzywali. Myślałem, jak to się zachować. Dziś nie potrafię powiedzieć, kto mnie pouczył. Być może był to wybitny ksiądz lwowski, który kilka lat spędził w ciężkim więzieniu, a wtedy był proboszczem sąsiedniej parafii mariackiej w Gdańsku, ksiądz Artur Przetocki. W każdym razie mówiono mi tak: „Wiesz, jak będą cię przesłuchiwać, to pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić, to zdenerwować przesłuchującego. Bo on będzie udawał przyjaciela...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "podsłuch"
Siedzieli z nami ludzie z Konfederacji Polski Niepodległej. Gadali takie bzdury, że głowa puchła. Siedziałem między innymi ze [Staszkiem] Węglarzem. W sumie w sześciu celach siedziałem we Włodawie. Zbigniew Żmudziak ze związku milicjantów w Warszawie, który z nami siedział, miał atak ślepej kiszki. Nie chcieli go wziąć do lekarza. Andrzej Jóźwiakowski przyszedł i mówi: „On ma atak ślepej kiszki”. Zaczęliśmy się tłuc i wzięli go, i zrobili mu operację. W [celi] uniwersyteckiej siedziałem miesiąc po [przyjeździe]. Tam siedziałem najdłużej. W...
W domu było nieraz niewesoło, bo żona była wkurzona – ja miałem czterdzieści lat, młoda żona, a mąż przychodzi o trzeciej w nocy i to się zdarza miesięcznie kilka razy. A ja jej przecież nie mogłem powiedzieć: „Słuchaj, skarbie, ja dzisiaj będę tam...”, bo po prostu ja nie wiedziałem, czy SB dzisiaj przyjdzie, czy nie przyjdzie. A jak przyjdzie i ta żona nie wytrzyma i coś powie – ja jej po prostu nie mówiłem dla jej bezpieczeństwa, dla bezpieczeństwa dzieci,...
Okazało się, że Kazik Tchórzewski był funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa… No to później się okazało, ale myśmy go zatrudnili, jako takiego człowieka, który właśnie pomagał Hance w utrzymaniu porządku. Potrzebny był. On był w szatni i jednocześnie to, co mówiłem – „Panie Kaziku taksówkę? Panie Kaziu to, tamto”. Taki był: „A pan, kto?”, jak wchodziłeś. Bo to nie każdy mógł wejść. Przecież to był klub środowiskowy. Trzeba było mieć legitymację Związku Twórczego. Chyba, że kogoś znał bardzo dobrze, ale jak ktoś...