Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Rzeki są nie do końca przewidywalne - Joanna Sposób - fragment relacji świadka historii z 19 czerwca 2019

Nawet niewielka rzeka może praktycznie zmieść wszystko, co ma po drodze.

Przykładem z Kotliny Kłodzkiej jest rzeka Wilczka, która w 1997 roku z niewielkiego naprawdę potoku potrafiła zmienić krajobraz nie do opisania niszcząc po drodze domy, wszystko co miała na swojej drodze. Rzeki są nie do końca przewidywalne, bo my możemy się czegoś spodziewać, ale czasami to wychodzi zupełnie inaczej w rzeczywistości, no i zupełnie poza naszym zasięgiem wyobrażenia praktycznie.

Bystrzyca jest największą rzeką z tych naszych lubelskich. Przyjmuje Czechówkę w centrum Czechówkę i Czerniejówkę. Rzeki niewielkie, już przekształcone na terenie miejskim, też potrafią podnosić swoje przepływy, swoje stany. Bystrzyca jest regulowana oczywiście Zalewem Zemborzyckim, stan wody poniżej zalewu jest w miarę stały, tutaj nie ma takich sytuacji. To, co może powodować podnoszenie się stanów przepływu Bystrzycy, Czechówki czy Czerniejówki, to spływ wody z miasta.

Podczas opadów [woda płynie] kanałami burzowymi. Jest ich ponad sto na terenie miasta, i wyloty kanałów są skierowane do Bystrzycy, do Czechówki, do Czerniejówki. To powoduje, że faktycznie jest podniesienie [poziomu wody]. Z naszych badań, które prowadziliśmy wynika, że jeśli przepływ rzeki powyżej tego ścisłego centrum jest około dwóch i pół metra sześciennego na sekundę –to mniej więcej w profilu Wrotków, tak to nazwijmy, to po takim opadzie około dziesięciomilimetrowym, to praktycznie jest podwojenie. Blisko pięć metrów sześciennych można notować gdzieś w okolicach ulicy Mełgiewskiej na samej Bystrzycy. Tak więc miasto ma naprawdę wpływ na to, co dzieje się z hydrosferą.

Przecież kiedyś nie mieliśmy wybetonowanych tras tranzytowych. To były naturalne doliny rzeczne i one były podmokłe. Tam nikt nie widział, żeby można było się tamtędy przemieszczać swobodnie. To po prostu były podmokłości. Taka była natura doliny rzecznej Bystrzycy, Czechówki i Czerniejówki. Te zmiany zostały w ten sposób wykonane przez człowieka, że ten teren został osuszony. Ponieważ to są zbyt cenne tereny, żeby pozostawić je w takiej formie, więc po prostu je osuszono. Wykorzystano chociażby dolinę Czechówki jako podłoże, nazwijmy to, pod wielką arterię komunikacyjną. Tu jednocześnie wychodzi też wielka siła niewielkiej rzeki - w zasadzie jak popatrzymy: sama Czechówka jest gdzieś tam w tej najniższej części, w tym korycie uregulowanym, częściowo jest przesklepiona, zupełnie wpuszczona praktycznie w kanał, płynie kanałem przesklepionym, natomiast ona w przeszłości przecież wypreparowała szeroką dolinę, którą jest prowadzona aleja Tysiąclecia, Solidarności.

Doświadczenia, może nie lubelskie tak bezpośrednio, ale innych, większych rzek, pokazują, że jeśli człowiek za blisko zbliży się czy wejdzie w dolinę rzeczną, to się potem mści niestety. Kiedy obserwujemy na przykład doliny rzeczne większych rzek, gdzie są takie stare gospodarstwa, stare domy, to one są zawsze odsunięte.

Człowiek zawsze wiedział na podstawie chociażby informacji od starszych, od przodków, od starszych pokoleń, gdzie budować, żeby po prostu było bezpiecznie.