Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Rodzina - Jan Czogała - fragment relacji świadka historii z 28 stycznia 2014

Nazwisko mam po ojcu, Czogała, mama [była] z domu Hejduk. Dziadek był pochodzenia węgierskiego, drugie pokolenie, pradziadek był Węgrem, przywędrowali na Śląsk. Mama Małgorzata, ojciec Jan. Od strony mamy [prababcia nazywała się] Gardasky, przez „y”, pochodziła z Austrii. Wiadomo, że Śląsk był w Cesarstwie Rzymskim, czyli Habsburgowie, Austria, Czechy, Śląsk to byliśmy bardzo długo w jednym, bym powiedział, cesarstwie. Później dopiero, po wojnach prusko- austriackich, Śląsk przeszedł pod Prusy. No i ten konglomerat tam się mieszał, Austriacy, Ślązacy mówiący po morawsku, Węgrzy, bo to było jedno cesarstwo.

Przecież słynny Karol IV Luksemburski, który dla Europy bardzo dużo zrobił, całe Hradczany w Czechach, można powiedzieć architektura Pragi to dla Karola IV. No a wtedy już Śląsk był pod panowaniem czeskim, już nie należał do Polski. Stąd ten taki konglomerat rodzin, nazwisk różnych. Znowu prababcia ze strony ojca [miała] nazwisko Heke. Znalazłem to nazwisko, bo szedłem kiedyś śladem tej genealogii, okazuje się, że przywędrowali na Śląsk, była duża imigracja z Flandrii, północnej Belgii obecnie. Bardzo dużo Flandrów przywędrowało na Śląsk. [Kiedy] były nadawane prawa miejskie według prawa magdeburskiego, bardzo duża była imigracja Sasów, z Turyngii, no i właśnie od strony mojej babci, matki ojca, część rodziny przywędrowała stamtąd. Kiedyś będąc w Antwerpii w katedrze, [zobaczyłem] w prezbiterium katedry płytę grobową z takim samym nazwiskiem. To ślad, że ci ludzie wędrowali po Europie.

Korzenie rodziny są opolskie, obecne opolskie, Górny Śląsk, Krapkowice, Kuźnia Raciborska. Znaczy, nasza rodzina pochodziła znad Odry, Turza, to jest koło Kuźni Raciborskiej, więc ziemie raciborskie. I tam [jest] nasz, bym powiedział, matecznik.

No, później jak się rozwinął przemysł, ludzie wędrowali za pracą. Stąd i dziadek przewędrował z tych raciborskich ziem do Katowic. Moi rodzice urodzili się w obecnej Rudzie Śląskiej, to był przed wojną Nowy Bytom, Wirek, obecne dzielnice Rudy Śląskiej. [Starszy] brat się urodził w Rudzie Śląskiej, w tym Nowym Bytomiu, a ja się urodziłem w Katowicach, bo już ojciec pracował w Katowicach przed wojną. Mam jeszcze młodszego brata, oni obydwaj zostali na Śląsku. No, brat starszy pracował parę lat w Warszawie, a młodszy cały czas na Śląsku. Czyli rodzina ze Śląska nie wyemigrowała, za wyjątkiem mojej rodziny. No a mnie losy przygnały w te tereny, gdzie spędzaliśmy okres II wojny światowej, nie z własnej woli.

Mieszkanie było na ulicy Klonowej, w ładnej willi mieszkaliśmy, ładna dzielnica, taka willowa. Ojciec tam niedaleko pracował. A ja się urodziłem jeszcze wcześniej w [dzielnicy] Katowic Dąb na ulicy Dębowej, to jest najstarsza dzielnica Katowic, może tak powiem. Myśmy dopiero po [moim] urodzeniu przeprowadzili się [na Klonową].

Tego mieszkania już niestety nie pamiętam, bo to rok [miałem], wojna wybuchła w [19]39 roku i nas już tam nie było. Nie pamiętam nic, tylko już później brat mnie oprowadzał po tych mieszkaniach. Ja pamiętam dopiero gdzieś od trzeciego roku życia, już w Stalowej Woli jak byliśmy. Już po wysiedleniu.