Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Opieka podczas pobytu matki w więzieniu - Janusz Czapliński - fragment relacji świadka historii z 5 listopada 2013

Mama miała taką ekspedientkę w sklepie, przedwojenną nauczycielkę, w czasie okupacji ona też dorywczo dawała lekcje na tak zwanych kompletach. Jak zobaczyła, że mama aresztowana, to ona się sklepem zajęła. [Była też] przedwojenna taka opiekunka, piastunka do nas, do dzieci, znajome panie z ulicy mniej więcej się zorientowały, skąd ona, znały ją, prawda, gdzieś odnalazły i ona przyszła i się nami zajmowała, no bo to była tragedia, taty nie ma. I co ciekawe, ci pułkownicy ruscy tam się nami zajmowali, to było niesamowite, tak, to byli dobrzy ludzie. Jak już byli we dwóch, to już ani słowa, nic, pojedynczo to można było z nimi i rozmawiać, i, co było ważne, przynosili – bo mieli prowiant dawany – konserwy, tam inne rzeczy. Jeden był w polskim mundurze, w polskim wojsku, to był lekarz, był zatrudniony w szpitalu Bobolanum, a ten [drugi] był w jakiejś tam formacji, jak to się mówi, w piechocie, to nawet kartofle obierał, siedział i nam obierał, i gotował, tak, no, bardzo nas lubił, mnie bardzo lubił. Pamiętam taki moment, wchodzi do pokoju, a już myśmy się rozebrali, żeby się położyć do łóżka, ja się rozebrałem, tam brat z siostrą to jeszcze nie, bo ja najmłodszy, to musiałem wcześniej iść spać i mówiłem pacierz, klęczałem, a on: „Janusza – nie mówił «Janusz», tylko «Janusza» – do kogo ty się modlisz?”. A ja: „No, do Pana Boga” i zdziwiony, że on nie wie, prawda, „Oo, poczekaj, poczekaj, ja ci coś przyniosę – przynosi gazetę, z gazety tak wydziera portret Stalina, wydarł i potem jak toaletka, jak jest rama i lustro, to tak wetknął i mówi – wiesz, kto to jest?”. Ja mówię: „Wiem – on taki zadowolony, pyta się kto, ja mówię – Józef – on tak się uśmiecha – Piłsudski” – ach, jak usłyszał „Piłsudski” – Piłsudski był podobny, z wąsami, kto to mógł być inny – jak on za głowę się nie chwyci, jak nogami przebierał: „Janusz, szto ty gawarisz, to jest Józef Stalin, nasz batuszka, to jest zbawca też – co on opowiadał – ja ci dam taki przykład, tutaj jest twój pokój, ty się zamknij, zamuruj, klęknij i módl się do Boga, żeby ci dał kuszać. Nie dostaniesz kuszać, ty tu pomoriesz, a jak się do niego pomodlisz, dostaniesz wszystko, i kuszać, i wszystko dostaniesz”. Jakoś tak się złożyło, że mimo że jeszcze wtedy nie byłem uświadomiony, kto to jest Stalin dokładnie, no to jednak się nie modliłem do niego, tak że mam czyste sumienie.