Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Niemcy wpadli z pejczami i szukali ukrywającej się Żydówki - Teresa Szmigielska - fragment relacji świadka historii z 11 października 2001

Ta druga rodzina naszych sąsiadów przy Rybnej 4 miała kilkoro dzieci i mieli do dzieci taką bonę, Żydóweczkę młodą, która nazywała się Mania. I ta Mania jakoś bardzo polubiła moją mamę i tam często przychodziła do mamy na takie pogaduszki.

A dominującym tematem tych rozmów było to, że Mania panicznie bała się Niemców.

Miała jakiś taki już wyolbrzymiony strach. Ponieważ miedzy tymi Żydami na pewno była mowa o tym, że nie wiadomo jaki będzie ich dalszy los. Oni żyli właściwe z dnia na dzień i nie wiedzieli co ich może spotkać, więc ona widocznie też liczyła się z tym, że coś się może stać i bardzo się bała Niemców. Może getto już było w tym czasie, a ci Żydzi jeszcze mieszkali mimo, że to getto było. Bo ich jakoś trzymali, ja nie wiem gdzie oni tam pracowali, tym się nie interesowałam, ale widocznie byli jakoś, i ten dentysta, i ten lekarz, jeszcze Niemcom potrzebni. Także getto już wtedy chyba było, więc to musiał być 42 rok i to była Wielkanoc. I w pierwszy dzień Wielkanocy przyszli Niemcy. Czy to było gestapo, czy to była SS, czy żandarmeria niemiecka tego już nie pamiętam. Przyszli wyrzucać z tego naszego domu Żydów. Wyrzucali naszych sąsiadów, zabierali ich i nie wolno im było nic zabrać ze sobą. I zrobił się straszny ruch bo okazało się, że oni wiedzieli dokładnie ile tam osób mieszka bo mieli spisy mieszkańców. I gdzieś się zapodziała ta Mania. Gestapowcy z pejczami wpadli do nas, obiegli cale mieszkanie i szukali czy u nas nie ma Żydówki. A ten dom nie był skanalizowany, toalety nie były na podwórku tylko na piętrach były takie boczne jakby krużganki i tam te toalety były na każdym piętrze. I Mania tam się prawdopodobnie schowała. I oni by jej nie znaleźli, gdyby nie dozorca tego domu, Polak oczywiście, ale to był pijaczyna. I on ją wydał, że ona tam jest schowana. Niemcy sobie zresztą tak to organizowali, że w większości domów dozorcy byli na ich usługach. I oni ją znaleźli, wywlekli stamtąd, wzięli ją do tego mieszkania i musieli ją w tak straszliwy sposób bić, że ja nie słyszałam w życiu, tyle lat już żyję w tej chwili, ale takiego krzyku i takiego wrzasku to nie słyszałam. Wiem, że my z mamą po prostu nie mogłyśmy tego znieść, żeśmy poduszki sobie ponakładały na głowę żeby to jakoś przygłuszyć. Także pamiętam to dramatyczne odejście.