Karnawał „Solidarności” i wprowadzenie stanu wojennego - Janina Kaniewska - fragment relacji świadka historii z 11 sierpnia 2020
Bardzo ciężko wspominam ten stan wojenny. Bardzo bałam się. Byłam w tych związkach, byłam do kontaktu z ludźmi z „Solidarności”. Na 3 Maja był taki punkt, chodziłam po jakieś instrukcje, jak się zachować. Nieczynny był Pedet, bo był strajk przecież. Na schodach się stało, żeby nikt nie wszedł. Dyrektor szedł do nas i mówi: „No co, stoicie, pilnujecie?”. „No pilnujemy, stoimy”. I dyrektor coś takiego powiedział: „Ja was popieram”.
Te koksowniki na ulicach, ci milicjanci jeszcze chyba wtedy, to były obrazy takie przykre. A to mówili, że drzwi znaczone są, kto będzie siedział. Ja patrzyłam na drzwiach czy nie ma tam jakiejś literki. Ale nic nie było. Pamiętam takie zebranie było poza Pedetem. Wszyscy się zapisali do „Solidarności”. Partyjni, niepartyjni – wszystko w „Solidarności”. Celowo, niecelowo, nie wiem.
Dużo sobie obiecywali ludzie przez ten strajk, przez tą zmianę, przez to jakby obalenie komunizmu, tak to można nazwać chyba. Ale [później] na ulicach to była godzina policyjna przecież. To nie było tak przyjemnie.