Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Dom na Szpitalnej 11 - Halina Sołtys - fragment relacji świadka historii z 20 kwietnia 2012

Mieszkaliśmy na ulicy Szpitalnej, pod jedenastym. To był w oficynie budynek, nieduże takie mieszkanko, pozbawione właściwie kuchni, pozbawione wszystkich wygód. Po prostu nie było wtedy możliwości większych mieszkań. Obok był teatr żydowski, który już w tej chwili nie istnieje, został rozebrany. A podwórko łączyło się po prostu z ulicą Kościuszki. Trzy budynki były dołączone właściwie: Kościuszki 3, Kościuszki 5 i Szpitalna 11. To było takie ogólne podwórko i dzieci tam bawiły się. Dzieci żydowskie razem z polskimi. Normalne to było. Pierwsze 7 lat to tam mieszkałam. To był żydowski dom, Żyd jednak potrzebował tego budynku (chyba rozebrał go później), [a my] przeprowadziliśmy się na ulicę Narutowicza, do suteryny. Ciężko było w suterynie mieszkać. Tam do roku 39 mieszkaliśmy.

[Na Szpitalnej] Żydzi mieszkali i katolicy. Dozorczyni była Szostakowa, tylko ona mieszkała pod trzecim, Kościuszki 3. Szostak, Szostakowa byli stróżami tego budynku. Mieli dwie córki, dwóch synów. A ten Żyd nazywał się Brot. On był właśnie właścicielem.

[W mieszkaniu] maszynka była, taka spirytusowa do gotowania. Nie było kuchni, to było takie właściwie pomieszczenie między dwoma pokojami, które było puste, można było to zająć. I tam babcia czy mama płaciła 7 złotych czy coś miesięcznie za czynsz. Był jeden tapczan, na całą szerokość prawie na tym tapczanie się siedziało, żadnych nie było krzeseł. Nie było tam miejsca po prostu, tak się siedziało. Tam mało się osób mieściło. Jak tam spali, nie mam pojęcia, bo jako dziecko to ja dużo nie pamiętam. W ogóle se nie wyobrażam tej sytuacji. A jak później wyprowadzaliśmy się, to tam trzeba było kupować jakieś sprzęty, już było później łóżko jakieś, jakaś była szafka, ale jak, kto kiedy co kupował, to ja się tym nie interesowałam, bo byłam dzieckiem po prostu.