Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Wyburzenie dzielnicy żydowskiej na Podzamczu

Wyburzenie dzielnicy żydowskiej na Podzamczu było końcowym etapem likwidacji getta lubelskiego. Wyburzanie rozpoczęto kilka miesięcy po wywiezieniu większości mieszkańców getta do obozu zagłady w Bełżcu. Planowano w ten sposób zatrzeć wszelki ślad po istniejącej w tym miejscu od kilkuset lat społeczności żydowskiej Lublina. 

Ruiny dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie – ulica Szeroka
Ruiny ulicy Szerokiej w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie. Autor nieznany, po 1942 r. Kolekcja Symchy Wajsa.

 

Początek wyburzania 

 

Wyburzanie dzielnicy żydowskiej na Podzamczu rozpoczęto latem 1942 roku. Na polecenie niemieckich władz cywilnych Zarząd Miejski w Lublinie przygotował szczegółowy wykaz budynków przeznaczonych do rozbiórki. W wykazie wymieniono adresy przy następujących ulicach na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej: Błotniki, Bonifraterska, Ciasna, Czwartek, Cyrulicza, Furmańska, Jateczna, Kalinowszczyzna, Kowalska, Krawiecka, Krzywa, Lubartowska, Mostowa, Nadstawna, plac Krawiecki, Podzamcze, Ruska, Sienna, Szeroka, św. Mikołaja, Wąska, Wysoka, Zakręt i Zamkowa. Należy zaznaczyć, że niektóre budynki znajdujące się przy wymienionych ulicach nie zostały wówczas objęte nakazem rozbiórki.  

 

Byłem świadkiem, jak burzyli łomami mój dom. Patrzyłem z góry na Farze, jak rozbijali dom. Góra Farna była wolna, nie była gettem, bo ogrodzona była tylko lewa strona Grodzkiej, natomiast prawa nie i można było wejść na tą Górę. Można było zejść na ul. Podwale i do kanoniczek, bo w kanoniczkach stali Niemcy i dalej nie można było. Ścisnęło się serce, że rodzinny dom zostaje rozwalony, i to nie tylko mój, ale dorobek całych pokoleń, Żydów przede wszystkim. Niemcy te wyburzenia tłumaczyli powodami higienicznymi, że to klitki, brudne, drewniane, ale chodziło też o to, żeby oczyścić tereny wokół zamku, żeby wokół był wolny plac ze względów strategicznych. Robili to pod Zamek. Niemniej, to się już nie nadawało do mieszkania.  

 

Ruiny dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie
Lublin, ruiny dzielnicy żydowskiej na Podzamczu, 1942 rok.
Autor nieznany. Kolekcja Symchy Wajsa.

 

Grupy robocze  

 

Do wyburzania zabudowy getta wykorzystywano specjalne grupy robocze utworzone z więźniów żydowskich. Ich zadaniem, oprócz rozbiórki budynków, było wyszukiwanie wszelkich wartościowych przedmiotów, a także zbieranie innych materiałów, które nadawały się do przetworzenia lub ponownego wykorzystania. Praca przy wyburzaniu była niebezpieczna, zdarzały się częste wypadki nagłego zawalenia budynku na robotników podczas jego rozbiórki.  

 

Jak zaczęli rozbierać ulicę [Szeroką] to już uciekłem. Już oni później rozbierali, burzyli. Widziałem, że za chwilę to zburzą, nawet wtedy z magistratu przychodził i mówił: „Co tutaj jeszcze robicie? Przecież zaraz będą burzyli. Uciekajcie stąd”. Przyprowadzali Żydów i Żydzi mieli łomy. To było całe z cegły, albo drzewo podważali. Niekiedy ci Żydzi to byli tacy słabi, że nie dawali rady i podważali, rzucali na kupę. Później przyjeżdżał wóz. Na ten wóz kładli, wywozili; na samochód. Nie pamiętam, żeby jakieś było wyburzanie, że tam podkładali bomby, czy jakieś granaty, czy coś, żeby zwalił się ten dom. Tak może robili później, jak myśmy już nie mieszkali.  

 

 

Wyburzanie ulicy Szerokiej – Jerzy Woć – fragment relacji świadka historii [AUDIO]

 

 

Jak rozbierali Szeroką, to rozbierali też kawałek Kowalskiej, jak Kowalska dochodzi do Szerokiej. To ci sami Żydzi, którzy tam mieszkali, przychodzili w trepach. Jeden Żyd to był z taką laską. To był ich starszy, jakaś policja żydowska. I jeden Niemiec, zawsze ich tam było. Z Majdanka przychodzili. I jeden był zawsze Niemiec z psem. Pamiętam, że ludzie im podrzucali jedzenie i moja siostra też tam czasami im podawała coś.  

 

 

Ruiny dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie
Wyburzanie dzielnicy żydowskiej na Podzamczu; w tle Wielka Synagoga, 1942 rok.
Autor nieznany. Kolekcja Symchy Wajsa.

 

Wielka Synagoga    

 

Podczas wyburzania dzielnicy żydowskiej rozebrano także Wielką Synagogę przy ulicy Jatecznej – najstarszą i najważniejszą synagogę w historycznej dzielnicy żydowskiej na Podzamczu. Synagoga w czasie okupacji przestała być używana do celów religijnych, ponieważ Niemcy zakazali ludności żydowskiej odprawiania publicznych modlitw. Budynek zamieniono na magazyn i przytułek dla wysiedlonych osób. Mieściła się tutaj kuchnia wydająca posiłki najuboższym mieszkańcom getta. W czasie likwidacji getta na Podzamczu, w marcu i kwietniu 1942 roku, synagoga była wykorzystywana jako punkt zborny i miejsce selekcji dla osób, z których formowano transporty do obozu zagłady w Bełżcu. Każdej nocy gromadzono tu około 1500 osób, które następnie pędzono przez Kalinowszczyznę na rampę za rzeźnią miejską, skąd odchodziły pociągi do Bełżca. Po likwidacji getta budynek synagogi, podobnie jak większość budynków na Podzamczu, został rozebrany. Podobny los spotkał inne synagogi na terenie dzielnicy żydowskiej.

 

Widziałam to jak skasowali bożnicę na Podzamczu. Po prostu zniszczyli ją Niemcy. To była bożnica, przylegała do zamku tak jedną ścianą. To była ładna bożnica. Na ścianach były takie rury. To była duża bożnica. Ja nie pamiętam dokładnie jak to powiedzieć... [Czy była malowana?] Tego nie powiem. Bo jak już była zniszczona... Jak myśmy byli, to była już zniszczona, już były tylko gołe mury. Mury były tylko. Cegła tylko była jak myśmy tam poszli. A w piwnicach były wanny z tymi... Jak to powiedzieć... Było takie wejście, trochę takie okrągławe, czy coś takiego. Ja dobrze nie pamiętam. Ale ścian już nie było. Ścian już nie było. Już kilka ścian nie było, tylko były mury. Zwykłe takie mury, nie było tam ani obrazów ani nic. To było wszystko zniszczone. I schodziło się tak po takich schodach na dół do piwnicy. Myśmy tam poszły, aleśmy kawałek tylko weszły do tej [piwnicy], a tam dalej już myśmy nie wchodziły, bośmy się bały po prostu.  

 

Synagoga Maharszala w Lublinie
Widok Wielkiej Synagogi w Lublinie podczas wyburzania getta, 1942 rok.
Autor nieznany. Kolekcja Roberta Rogowskiego.

 

Ruiny wnętrza Synagogi Maharszala
Ruiny wnętrza synagogi Maharszala w Lublinie, 1942 rok.
Autor nieznany. Kolekcja Symchy Wajsa.

 

Pamiętam, jak Niemcy wyburzali dużą synagogę. Obserwowaliśmy to z czwartkowego wzgórza. Wysadzali mury synagogi dynamitem. To się odbyło jednego dnia. Rano trąbka, założyli ładunki wybuchowe, trąbka zagrała, wojsko się usunęło. Jeden, drugi, trzeci wybuch, kupka gruzu. Wywozili to potem junacy.  

 

To myśmy tu weszli na górę, na Czwartek, pod kościół św. Mikołaja, koło tej dzwonnicy i patrzyliśmy, jak Niemcy wysadzali tą bożnicę. Niemiec wyszedł, zagrał na trąbce, wszystko się pochowało i „babach!”.  

 

Dzielnica żydowska na Podzamczu w Lublinie podczas wyburzania.
Autor nieznany, 1942 r. Kolekcja Marka Gromaszka.

 

Ulica Jateczna w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie podczas wyburzania.
Autor nieznany, 1942 r. Kolekcja Marka Gromaszka.

 

Ulica Szeroka w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie podczas wyburzania.
Autor nieznany, 1942 r. Kolekcja Marka Gromaszka.

 

Ulica Szeroka w dzielnicy zydowskiej na Podzamczu w Lublinie.
Autor nieznany, 1942 r. Kolekcja Marka Gromaszka.

 

Szaber 

 

Po likwidacji getta i wywiezieniu jego mieszkańców do obozu zagłady powszechnym zjawiskiem było szabrowanie opustoszałej dzielnicy żydowskiej. Proceder ten, prowadzony przez Polaków, rozpoczął się wkrótce po likwidacji getta. Szaber nie było tolerowany przez władze okupacyjne, dlatego na teren getta zapuszczano się zazwyczaj nocą. Osoby zatrzymane podczas rabunku były wyrokiem sądu skazywane na śmierć. Informacje o takich przypadkach ukazywały się na łamach lokalnej prasy. Nie zniechęcało to jednak osób liczących na znalezienie domniemanych bogactw pozostawionych przez zamordowanych Żydów. Rabowano przy tym wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość: ubrania, pościel, meble, a nawet elementy wyposażenia budynku. Prymitywne metody poszukiwań doprowadzały często do niekontrolowanego zawalenia się budynków.   

 

Jak wyprowadzono Żydów z getta to jeszcze te budynki stały, no i wtedy był szaber. Polacy... mówi się, że Polacy nie brali... kradli, wszystko kradli. Kafle, przewody ołowiane, elektryczne, co się dało. Wszystko było. Wpadała taka wataha do tych budynków i tam, co było, to to wszystko szabrowali. Tam mniej więcej było można wchodzić. Mniej więcej. Tam trochę ganiali, trochę nie, ale... Pamiętam, jak kafle wynosili, wywozili wózkami takimi dziecięcymi... rabowali, co się dało. Jeden z moich kuzynów, to niechlubne jest, też przyjechał i mówi: „Ciotka, ciotka, zaprowadziłabyś mnie do getta. Ja bym jakieś pierzyny wziął”. A matka mówi: „Słuchaj, pierzyn to już teraz nie ma. Pierzyny to już pobrali”. No bo pierzyna to było coś wtedy, jeszcze puchowe, bogaci Żydzi mieli bogate, puchowe te pierzyny, dobre. I mówi: „Pierzyn to już nie ma, bo już porozebrane”, no ale mówi: „Może coś tego...”. I gdzieś tutaj koło Ruskiej, gdzieś poszedł i znalazł jakieś tam pierze w fekaliach, już tam się załatwiali w to, pozbierał, pozbierał to w worek i pokazuje. Matka mówi: „Idź ty...”, pogoniła go. Mówi: „Ja to sobie upiorę, te pierze i będę miał poduszki”. No i miał. Tak że Polacy, tak się mówi, że nie – brali wszystko, wszystko, co można było. Nie mówię o chłopakach, bo myśmy też brali, ale to chłopak, to wszystko weźmie, no bo to trochę dla draki, trochę dla sportu, trochę dla tego...   

 

Ruiny ulicy Szerokiej w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie
Ruiny ulicy Szerokiej w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie, ok. 1943 r.
Autor nieznany. Kolekcja Symchy Wajsa.

 

Gruzy 

 

W wyniku planowych wyburzeń została zniszczona większość zabudowy dzielnicy żydowskiej na Podzamczu. Całkowicie przestały istnieć ulice Szeroka, Zamkowa, Krawiecka, Podzamcze, plac Krawiecki, Jateczna, Mostowa i Błotniki. Częściowo przetrwała zabudowa przy ulicy Kowalskiej, Cyruliczej, Furmańskiej i Targowej, a także, choć w mniejszym stopniu, przy Nadstawnej, Ruskiej i św. Mikołaja. W najlepszym stanie zachowały się budynki przy ulicy Lubartowskiej, stanowiącej zachodnią granicę getta. Umieszczono tam później polskie rodziny, wysiedlone z Majdanu Tatarskiego i innych dzielnic Lublina.   

 

Kupę gruzu było. Ja szedłem ze szkoły, to jak już burzyli to getto, to już można było przechodzić w zasadzie, i widziałem, jak właśnie naszą kamienicę drągami rozbierali i burzyli. To jeszcze było w czasie okupacji. To jeszcze Niemcy wszystko zgruzowali. To było zgruzowane i były takie formacje polskich młodych mężczyzn. Bauding taki, junaki, tak jak to mówili „junaki”, oni tutaj pracowali przy tym. Tu były góry, były zawalone budynki, góry takie, takie gruzy, nazywaliśmy, że to gruzy. Dość długo żeśmy się bawili, nawet jeszcze na labę chodziliśmy w te gruzy. Na labę to znaczy jak się szło do szkoły, a nie chciało się iść do szkoły, to się właziło w te gruzy i się przesiedziało tych parę godzin, szczególnie w zimie, bo w lecie nie było problemu, szło się na łąki. A w zimie szło się na gruzy, bo trzeba się było gdzieś schować.  

 

Ruiny dzielnicy żydowskiej w Lublinie
Teren dawnej dzielnicy żydowskiej na Podzamczu w Lublinie.
Autor nieznany, po 1944 r. Kolekcja Stanisława Radzkiego.